Rozdział 1 Jestem twoim przeznaczeniem...

Nightcore- Flute

-Miranda-

Stoję nad urwiskiem. Spoglądam w dół i zauważam ostre jak brzytwy skały i podburzone morze. Lustruje wzrokiem swoje ciało. Jestem ubrana w białą sukienkę do kolan i czarne baletki. Zaczynam rozglądać się po otoczeniu, szykując się do jakiegokolwiek ataku na moją osobę. Nie widzę jednak niczego groźnego, lecz nagle przede mną pojawia się zakapturzona postać. Rozpoznaje w niej jednak Callisto.

-Ciociu? To ty?- Pytam nieufnie. Postać zrzuca z siebie kaptur, a ja widzę czerwone włosy i czerwone oczy. Ta... To na pewno Callisto. Stawiam krok w jej stronę, lecz ta zatrzymuje mnie ruchem dłoni. Przeszywam ją chłodnym spojrzeniem. Nikt nie ma -no prawie nikt- prawa mi rozkazywać! Mimo jej zakazu stawiam krok w jej kierunku.

-Mirando, nie podchodź.- Ostrzega, lecz ja jej nie słucham.

-Mirando to nie jest zwykły sen.- Oznajmia, a ja zatrzymuje się. Spoglądam w jej oczy szukając kłamstwa, lecz nie znajduje go.

-Więc co to jest?- pytam, krzyżując dłonie.

-Księżniczko skontaktowałam się z tobą przy przekazać, ci że chwila wypełnienia twego przeznaczenia zbliża się i to nieubłaganie szybko.- Zaśmiałam się na jej słowa. Ach... Stara dobra przepowiednia o mnie i synu tego idioty. Ojciec, matka i ciotka wierzą że wszystko co przepowiedziała ta księga jest prawdą. Bzdura! Nie mogę być bratnią duszą syna takiego idioty!

-Mirando to najszczersza prawda.- Mówi, a w jej głosie można wyczuć, że jest delikatnie obrażona.

-Ta...- Mruczę przeciągając się.

-Ach... ta dzisiejsza młodzież.- Wzdycha z zrezygnowaniem.

-Dobrze, Mirando mimo tego, że mi nie wierzysz powiem, ci że dzisiejszego dnia stanie się coś co zmieni całe twoje życie... A dokładnie....- Callisto nie dokańcza, bo obok mnie pojawia się chłopaka o czarnych włosach i błękitnych oczach. Miał ostre rysy twarzy i mocno zarysowane usta i brwi. Wyglądał na osobę, która ćwiczy. Nie wiem dlaczego ale moje serce przyśpieszyło widząc chłopaka. Spojrzałam na miejsce gdzie jeszcze chwilę temu stałą Callisto i zaniemówiłam. Nie ma jej. Tak po prostu wyparowała.

-Kim jesteś?- Zapytałam się nieznajomego. Nie odpowiedział. Podszedł do mnie i zamknął mnie w swoich umięśnionych ramionach. Zaczęłam się wyrywać.

-Puszczaj mnie!- Krzyczałam kopiąc go. Chłopak jednak stał nie wzruszony. Udałam, że się uspokoiłam, a ten zluźnił uścisk. Bingo! Z całych sił odepchnęłam go od siebie i spojrzałam na niego wściekła. Kim on jest?!

-Kim jesteś?!- Pytam tracąc powoli cierpliwość. W chwili kiedy wybucha śmiechem mam ochotę przywalić mu w twarz. Twarz mężczyzny niebezpiecznie zbliżyła się do mojej. Nawlókł na swój palec kosmyk moich włosów i popatrzył w moje oczy.

-Jestem twoim przeznaczeniem...- Wyszeptał mi do ucha, a ja skamieniałam słysząc jego głos. W chwili kiedy chciałam coś powiedzieć, obraz przed oczami zaczął mi się rozmazywać. Nim jednak całkowicie się rozmazał, chłopak złożył na mych czole czuły pocałunek.

-Jesteś moja, księżniczko.- Wyszeptał.

Otworzyła oczy i zauważyłam biały sufit. Usiadłam na swoim łóżku trzymając się za głowę. Co to za chory sen?! Przeciągnęłam się, ziewając po czym wstałam z łóżka. Zlustrowałam swój pokój wzrokiem. Ściany były w kolorze czerwieni, a podłoga została wykonana z beżowych paneli. W rogu stało legowisko mojego psa- Diablo jego miska i pudełko na zabawki. Obok tych rzeczy znajdowało się mahoniowe, drewniane biurko z białym laptopem i czerwonym fotelem na kółkach. Na przeciw biurka znajdowało się wielkie łóżko z baldachimem i szarą pościelą. Oprócz tego pokój był wyposażony w dwie szafki nocne, kremowy dywan, trzy mahoniowe szafy i dwie pary drzwi. Podeszłam do jednej z szaf i zabrałam z niej karmę dla Diabla. Podeszłam do jego granatowej miski i napełniłam ją.

-Diablo!- Krzyknęłam, a po paru sekundach do pokoju wpadł czarny owczarek niemiecki. Nim podszedł do miski, uklękłam przy nim i zaczęłam drapać go za uchem. Wparowałam się w jego granatowe tęczówki.

-Ach.... Diablo, nawet nie wiesz co mi się dziś śniło...- Wyszeptałam głaszcząc jego jedwabną sierść. Pies szczeknął jakby zaprzeczając, a ja uśmiechnęłam się. Przytuliłam się tylko jeszcze do niego i podreptałam do szafy. Stałam szukając ubrań, w które dziś bym się ubrała, gdy nagle do pomieszczenia wpadła moja służka- Franczeska.

-Witaj, księżniczko.- Skłoniła się, po czym zamknęłam za sobą drzwi. Franczeska była blondynką z czarnymi oczami. Była niższa ode mnie o jakieś dziesięć centymetrów. Popatrzyłam na nią po czym westchnęłam z zrezygnowaniem. Mówiłam jej przecież by nie mówiła na mnie "księżniczko". Ach...

-Co się stało?- Zapytałam, wiedząc że jest za wcześnie by Franczeska do mnie przyszła. Zwykle przychodziła godzinę przed śniadaniem, a do śniadania zostały jeszcze dwie godziny, więc coś tu jest nie tak.

-Twój ojciec cię wzywa.- Oznajmiła. No to już wszystko jasne.

-Przekaż, mu że będę za jakieś dziesięć minut.- Oświadczyłam, a dziewczyna wyszła ówcześnie się kłaniając. Czego chce ode mnie mój ojciec? Zapewne się już niedługo dowiem... Nie zastanawiając się za tym dłużej pobiegłam z kompletem przyszykowanych ubrać do łazienki.

********

Stałam przed lustrem w pokoju i czesałam szczątkom swoje białe włosy. Jestem szczęśliwa, że posiadam włosy po swojej mamie, a oczy po tacie. Bardzo kocham swoich rodziców i młodszego brata Lucjana. Mimo tego, że jest ode mnie młodszy to z łatwością mógł by udawać mojego starszego brata. Winom tu jest jego metr dziewięćdziesiąt. Ja mam metry osiemdziesiąt. Postanowiłam związać włosy w kucyk. Ostatni raz spojrzałam na lustro. Ubrałam się w czarne dżinsy i granatowy crop top. Ubrana i uczesana wyszłam z swojego pokoju i zaczęłam przemierzać korytarze zamku. Ciekawe czego chce ode mnie ojciec?

CDN

No moi kochani powiedzcie mi co sądzicie o rozdziale?

Na tym kończy się nasz maraton! :D Mam nadzieję, że się podobał?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top