Epilog

— Miranda —

Minęło osiem lat od czasu walki z ojcem mojego męża. Ówczesny władca Aniołów upadł, a po nim tron objął Colin. Niedługo po wygranej wojnie, wzięliśmy ślub i w obecnej chwili mamy dwójkę dzieci, a trzecie w drodze. Wydawać by się mogło, że wszystko się dobrze skończyło, lecz dzień wojny był dla mojej rodziny najgorszym, jaki przeżyła. Tamtego pamiętnego dnia, mój ojciec — Lucyfer — zginął, broniąc mojego młodszego brata — Aro. Aro przez trzy lata obwiniał się o jego śmierć, lecz po paruset rozmowach z matką — chyba — zrozumiał, że winny jest tylko i wyłącznie ten potwór. Moi bracia niezbyt byli zadowoleni w chwili, kiedy ogłosiłam im, że wychodzę za mąż. Uważali, że nie powinnam brać ślubu z synem zabójcy swojego ojca, lecz ja ich nie słuchałem. Chciałam być z Colinem i nie pozwolę by ktokolwiek nas rozdzielił. Mimo to każde przywołanie twarzy Lucyfera przynosi mi ból...

— Mamo! — zawołała czteroletnia dziewczyna z czarnymi jak smoła włosami.

Spojrzałam na swoją najstarszą córkę, z wielkim uśmiechem. Lucy podbiegła do mnie, po czym wdrapałam się na moje kolana.

— Tak, córeczko? — zapytałam, a ona zachichotałam.

Nagle ktoś zasłonił mi oczy. Uśmiechnęłam się kpiąco. Oj, Colinie nie ze mną te przestarzałe numery! Odstawiłam córkę na bok, po czym — za pomocą swojej mocy — podpaliłam włosy swojemu mężowi. Czarnowłosy zaczął skakać dookoła naszej dwójki, próbując ugasić swoje włosy. Wraz z Lucy wybuchnęliśmy śmiechem, za to niebieskooki popatrzył na nas groźnie.

— Ha, ha... Ale to śmieszne — burknął oburzony.

Wstałam z kanapy i zbliżyłam się do niego, po czym pocałowałam.

— Fu! — krzyknął chłopięcy głos, a ja byłam pewna, że to mój, sześcioletni syn — Liam.

Wraz z swoich ukochanym zaśmialiśmy się. Kiedy się opanowaliśmy wzięliśmy — dokładniej Colin — dzieci na ręce, po czym przytuliliśmy się rodzinnie.

— Na zawsze razem ukochana... — wyszeptał, a ja kiwnęłam tylko potwierdzająco głową.

Mimo naszych przygód nigdy bym go nie opuściła. Jest częścią mnie. Właścicielem mojego serca i duszy. Nigdy nie zamieniłabym swojej rodziny na coś innego. Jesteśmy razem i nigdy nie pozwolę by nasz spokój został zachwiany, przez kogokolwiek nigdy...

KONIEC

Tak oto kończy się historia Mirandy i Colina. Mam nadzieję, że zatrzymacie ją w swoim sercu już na zawsze. :) Pozdrawiam i zapraszam do swoich innych książek! 

(Data opublikowania rozdziału: 21.11.16r)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top