Rozdział 9, Festiwal
Następnego dnia Madara szedł powoli przez wioskę. W dzielnicy Uchiha już się ustawiały stragany i wieszano ozdoby, w reszcie wioski tak samo. Minął ten sam sklep z ubraniami, który mijał poprzedniego dnia z Miwako. Na chwilę się zatrzymał i spojrzał na granatową damską yukatę z wyszytymi u dołu srebrnymi czaplami, a do niej gołębio-szary pas z ledwo widocznymi, srebrnymi kwiatami. Mruknął coś do siebie pod nosem.
W tym czasie Miwako zadowolona leżała nadal w łóżku.
- W końcu chwila bez gadania rodziców- przeciągnęła się i wstała poprawiając krótkie spodenki od piżamy i naramiączkę- i zjem w spokoju śniadanie.
Przygotowała sobie kanapki i wróciła z nimi do swojego pokoju. Usiadła na łóżku i zaczęła jeść. Po chwili przez otwarte okno do pokoju wleciał mały motyl zrobiony z origami.
- Hm..? Co to...
Rozprostowała papier i przeczytała jedno zdanie.
"Jesteś sama?"
Zdziwiona wyjrzała przez okno i zobaczyła kawałek od jej domu Madarę, zerkającego w stronę jej okna. Wzięła kartkę i odpisała "tak", złożyła nieporadnie w krzywego motyla i chciała wypuścić za pomocą chakry, ale w połowie drogi opadł na ziemię. Madara zaśmiał się pod nosem i zastanawiał się czy Miwako to zauważyła. Cicho westchnęła i pomachała do niego licząc, że zrozumie o co jej chodzi. Cofnęła się w stronę szafy.
*Yhh nie może mnie zobaczyć w piżamie!*
Gdy już miała zacząć zdejmować koszulkę, Madara niespodziewanie się pojawił wchodząc przez okno.
- Kyaaaa Madara baka!- dziewczyna zasłoniła się drzwiami szafy i szybko założyła pierwszą bluzę jaką miała pod ręką- Myślałam, że... że użyjesz drzwi!
- M... Miwako- jego policzki spłonęły rumieńcem- wybacz...
Zdenerwowana spojrzała na niego zawstydzona.
- Mieliśmy się zobaczyć wieczorem.
- Tak, ale... - wręczył jej małą paczkę- mam coś dla ciebie.
- Hm?
Położyła na łóżku i rozpakowała. Leżała przed nią yukata, którą chwilę wcześniej Madara oglądał w sklepie. Serce szybciej jej zabiło, ale po chwili posmutniała.
- Nie mogę tego przyjąć...
- Czemu nie? Powiesz rodzicom, że długo odkładałaś na nią pieniądze, a na dodatek trafił się rabat.
- Ona wisiała na wystawie... Nawet po rabacie by mnie nie było na nią stać. Jest piękna... - spojrzała na niego i lekko się uśmiechnęła kiwając głową- wiem, że mówiłam o yukacie, ale nie musiałeś... Wiem, że masz pieniądze i w ogóle, ale ja...
- Zachowaj ją. Potraktuj to po prostu jako nagrodę za treningi, ok? I pojutrze zdecydujesz, czy ją założysz.
- Hmm- wyszczerzyła zęby- jest w kolorach Uchiha.
- To... Haha- Madara zaśmiał się nerwowo- po prostu uznałem, że w tych kolorach będzie ci do twarzy. Masz prawie czarne włosy i... to znaczy haha, nieważne.
Spontanicznie go przytuliła.
- Arigato, Madara...
Gdy się odsunęła i spojrzała na niego z uśmiechem, Madara przez chwilę się do niej zbliżył.
*Co ja odwalam...* Szybko się cofnął, a Miwako spojrzała na niego pytająco.
- Madara... Widzimy się wieczorem, ok?
- Tak.
Na treningu Madara starał się trzymać dystans, unikał rozmowy i starał się unikać kontaktu z Miwako.
- Wystarczy, jutro nie mam czasu, więc... Następny trening dzień po festynie, ok?
- Madara, zaczekaj... Wszystko ok?
- Tak. Muszę iść.
Poszedł, a Miwako obserwowała jak znika jej z pola widzenia. Nie rozumiała jego zachowania.
Madara dotarł do domu i poszedł do swojego pokoju. Na jego szafie czekała już przygotowana na jutrzejszy dzień kimonowa, granatowa tunika ze zdobieniami klanu i spodnie- hakama.
Rozebrał się do bokserek i położył na łóżku.
*Co ja sobie myślę... Muszę się ogarnąć... Ona chyba nawet nie jest mną zainteresowana... Yhh czuję się jak durny nastolatek...*
-----------------------------
Nadszedł dzień festynu. Wszędzie wisiały symbole Konohy i inne ozdoby, mnóstwo lampionów i kolorowych stoisk.
Miwako pomagała rodzicom przez pół dnia w ustawianiu stoiska z rybnymi przekąskami. Gdy w końcu im się udało, dziewczyna podeszła do ojca.
- Tato... Mogę iść do domu się przebrać?- wskazała na swój umorusany dres- Chciałabymładnie wyglądać, nawet jeśli tylko mam stać przy stoisku?
- Jasne, pospiesz się, bo za godzinę otwarcie. Pomożesz nam na początku, później możesz się przejść po stoiskach- ojciec się uśmiechnął- też ci się coś należy.
- Arigato!
Pobiegła do domu, wzięła głęboki wdech i uśmiechnęła się do yukaty wiszącej na wieszaku. Słońce zaczęło już docierać do horyzontu. *Mam mało czasu...*
Ubrała się, zrobiła sobie delikatny makijaż i upięła włosy w kok, tym razem bardzo staranny, ozdobiony białymi kwiatkami.
Wróciła na stoisko w ostatniej chwili. Jej matka się skrzywiła.
- I ty będziesz tak sprzedawać ryby? Yhh...
- Nie przejmuj się- ojciec szepnął do Miwako- no, patrzcie! Chyba zaczyna się otwarcie! Jako pierwsi w kolorowym pochodzie mają iść głowy klanu Uchiha i Senju.
Słyszeli muzykę graną przez nadchodzącą grupę. Wszyscy byli ubrani w tradycyjne stroje, wszyscy byli uśmiechnięci. Miwako obserwowała zbliżające się sylwetki.
Hashirama szedł pod rękę z czerwonowłosą dziewczyną, ubraną w piękne zielone kimono. Po chwili Miwako poczuła ucisk w żołądku i szepnęła do siebie.
- Madara...
Uchicha szedł obok senju, pod rękę ze śliczną czarnowłosą dziewczyną ze swojego klanu. Czerwień jej ust, czerń elegancko upiętych włosów idealnie pasowały do jasnej cery. Jej kimono było biało-granatowe i pięknie zdobione, z pasem z czerwonym zdobieniem z symbolem klanu. Madara szedł dumnie, aż ich spojrzenia się spotkały. Uchiha uniósł brwi, a Miwako szybko odwróciła wzrok. *Czemu mnie to tak... zabolało... jestem głupia...*
Miała ochotę stamtąd uciec, ale wiedziała, że nie może. Chciała chociaż zdjąć z siebie yukatę, którą dostała od Madary. Pierwsi klienci zaczęli podchodzić, a dziewczyna starała się nie myśleć.
Po dwóch godzinach, gdy ludzie zaczęli się gromadzić przy scenach, gdzie odbywały się pokazy tańca, ojciec Miwako szturchnął ją w bok.
- No, mała, leć. Chociaż trochę festiwalu zobacz. Tylko wróć tuż przed końcem, pomożesz nam składać.
- D... Dobrze.
Powoli szła obserwując stoiska z różnymi drobiazgami i jedzeniem. Kupiła smażone dango i powoli zjadła kulkę po kulce. Zobaczyła tłum ludzi przed sceną, na której odbywał się pokaz tradycyjnego tańca. Próbowała się przebić przez tłum, żeby dostać się do dalszych stoisk. Wydawało jej się, że słyszy czyiś głos wołający jej imię, ale zignorowała to *Chyba mi się coś przesłyszało..*
W pewnym momencie ktoś złapał ją za rękaw yukaty i szybko zaciągnął w pustą, boczną uliczkę.
- Co...
Miwako żałowała, że nie ma przy sobie kunaia, gdy już próbowała zrobić pieczęć, zatrzymali się. Postać miała na twarzy czerwoną maskę demona z rogami, i jasną kimonową tunikę, którą nosi się pod spodem. Jednak czego by nie zrobił, przez włosy nie dało się go pomylić z nikim innym.
Zdjął maskę i spojrzał na dziewczynę.
- Madara...- starała się utrzymać spokój i udawać, że nic się nie stało- Ukrywasz się?
- Mój wuj nie dawał mi chwili spokoju, więc się wymknąłem.
- Na serio myślisz, że...
- Zdjąłem strój z symbolem klanu, w masce mogę być kimkolwiek, wbrew pozorom nie ja jeden mam takie włosy haha.
Miwako lekko się zaśmiała na siłę. Madara się do niej zbliżył, światła z ulicy delikatnie oświetlały jego twarz.
- Cieszę się, że założyłaś tą yukatę... Wyglądasz ślicznie, Miwako...
- Nie aż tak, jak twoja dziewczyna...
- To nie jest moja dziewczyna.
- Narzeczona..?
- Nie...- lekko uniósł jedną brew- O co chodzi, Miwako?
- O nic... Wiesz co...- westchnęła- Muszę już wracać do rodziców.
Odwróciła się, ale Madara chwycił jej dłoń. Spojrzała na niego, a Uchiha położył dłoń na jej policzku i delikatnie zbliżył usta do jej ust. Serce dudniło jej jak oszalałe, a Madara ją pocałował.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top