Rozdział 15, Już nigdy tego nie zrobię

Madara siedział przy stole w salonie i na wszystkie sposoby okazywał swoją niechęć i dezaprobatę, ale tak sprytnie, że nie do końca można było się go czepiać. Rodzice Miyako starali się utrzymać ton pełen szacunku, a dziewczyna siedząc obok Madary próbowała cokolwiek ustalić. Jego matka krzątała się w tym czasie po kuchni i przygotowywała gorące napoje. 

- A co powiesz na biało-granatowe ozdoby w świątyni? 

- Jak dla mnie mogą być i czarne. 

- Madara!- Miyako wybuchła- Próbuję coś z tobą ustalić, żeby skrócić czas trwania tego spotkania gdy przyjdzie twój wuj. Wykaż chociaż trochę dobrej woli! 

- Zostawiam ci wolną rękę. Dla mnie to tylko kolejna klanowa formalność, możemy wziąć ten ślub tu i teraz. Po cholerę się tak wczułaś w to planowanie?

- Madara!

Ojciec dziewczyny nie wytrzymał, ale jej matka szybko go zastopowała.

- Kochanie, chodź, zostawmy młodych na chwilę samych.

- Wiesz co?- Miyako spojrzała na niego z wyrzutem- Ślub sto ważne wydarzenie, święto. Gdy dwoje ludzi zostaje połączonych węzłem małżeńskim. Jesteś głową klanu, tym bardziej to istotne... Gdy głowa klanu ma żonę, do tego z tym samym kekkei genkai, jest pewność... Że będzie ciągłość głównego rodu i...

Madara uderzył dłonią w stół i wstał. Z tyłu głowy miał tego świadomość, ale gdy to usłyszał na głos, poczuł ucisk w gardle.

- Ty wiesz o czym mówisz, czy powtarzasz to jak formułkę? Chcesz spędzić życie u mojego boku wiedząc, że cię nie kocham, nie pragnę, a wszystko będzie tylko wypełnianiem klanowych obowiązków? 

- Uczucie może przyjść z czasem. Wiesz jak wiele małżeństw było aranżowanych w naszym klanie? We wszystkich klanach, to normalne i...

- Jeszcze całkiem niedawno wojna była normalna! Nie uważasz, że trzeba z tym skończyć? Zacząć nowy porządek. Ustalić obowiązki i prawa w naszej wiosce. Bez tego typu nakazów. Jesteś młoda, ładna, zdolna, nie wolisz być z kimś, kogo kochasz, albo kogoś, kogo będziesz w stanie pokochać?

- Ja... Ja kocham ciebie. Od zawsze. Obserwowałam cię, podziwiałam. Wiem o tobie dużo, wiem jaki jesteś, mimo to... hm dlatego... cię kocham i pragnę ślubu z tobą z nadzieją, że pojawi się uczucie do mnie. 

Madara zamarł i wlepił w nią wzrok. Na chwilę przestał widzieć w niej najgorsze zło i wroga, a dostrzegł, że jest jedynie zakochaną, młodą dziewczyną, która cały ten czas starała się, żeby ją zauważył. Pierwszy raz w życiu usłyszał od kogoś wyznanie, jednak nie od tej osoby, od której chciał to usłyszeć. Przez to narosła w nim dziwna frustracja, której nie był wstanie opisać. Może jednak był trochę rozkapryszony jako pierwszy syn, albo po prostu od chwili, gdy połowicznie dzięki temu, że chciał pokoju między klanami i go dostał, miał poczucie, że dobra passa powinna trwać nadal.
Miyako patrzyła na niego czekając na jakąkolwiek odpowiedź. 

- Muszę to przetrawić. 

Wstał od stołu i wyszedł.

--------------------------------------------------------


Miwako wstała i się przeciągnęła. Gdy spojrzała na zegarek jej oczy otworzyły się szeroko.
*Od dawna nie spałam tak długo!*
Poszła w piżamie do kuchni i zrobiła sobie kawę z którą wyszła do ogrodu. Mito siedziała tam i czytała książkę.

- Ohayo, Miwako. Jak się spało?

- Bardzo dobrze i.. bardzo długo. 

- To dobrze. Musiałaś odespać to wszystko... Poza tym chyba długo rozmawiałaś wczoraj z Tobiramą, bo wstał rano ledwo przytomny. 

- Jakoś... Tak. Rozmawialiśmy o technikach, o Akademii i treningach...

- Hmm ciekawe- Mito się uśmiechnęła- w końcu ma kompana do rozmów.

- Uhh- Miwako stęknęła próbując upiąć włosy- czemu nie umiem być tak kobieca jak ty...

- Pomóc?

- To znaczy?

- W mojej wiosce zostały moje młodsze siostry. Ja je wszystkiego uczyłam i też obcinałam im włosy. Zaczekaj... Rozpuść włosy. 

Mito chwyciła kunaia i wyrównała dziewczynie końcówki włosów i zrobiła prostą grzywkę. Miwako czuła się trochę nieswojo, ale gdy spojrzała w lusterko, efekt bardzo jej się spodobał. Uzumaki dała jej instrukcję, jak starannie zebrać włosy w kok i jak o nie dbać. Miwako brakowało takich rozmów, jej mama nigdy nie zwracała przesadnie uwagi na kobiecy wygląd, dlatego jej córka wyrosła na chłopczycę. 

- Arigato! 

- Możemy też pójść za jakiś czas na zakupy i...

- To... Gdy uda mi się odłożyć trochę pieniędzy. 

- To nie problem...

- Nie, i tak nadwyrężam waszą gościnność. 

- Nie nadwyrężasz. Przynajmniej mam w końcu z kim rozmawiać i to bez poczucia przymusu. Przypominasz mi moje siostry. 

- Wróciłem! - rozległ się głos Tobiramy ze środka domu- Jest ktoś..?

Wyszedł do ogrodu.

- O, hej Miwako, jak się spało? 

- Ja pójdę przygotować pranie- Mito wstała- nie chcę zostać zamoczona przez twoje jutsu, Tobirama. 

Wstała i wróciła do domu, gdy Senju zaczął zdejmować bluzę, żeby zacząć trening. 
Miwako odwróciła wzrok.

- Aż tak cię zawstydzam? 

- Co?! Nie, to znaczy... Yhhh...

- Poza tym... coś zmieniłaś z włosami?

- To Mito- zwróciła się z lekkim rumieńcem w jego stronę- zrobiła grzywkę i przycięła włosy. Hashirama jest szczęściarzem, że Mito zostanie jego żoną. Jest kochana. 

- No, fakt, pasują do siebie. Ja wolę inne dziewczyny.

- Jakie?

- Takie jak ty. 

- Hę?!

- A teraz wybacz, ale muszę poćwiczyć nowy ruch. 

Odszedł kawałek po trawie i wykonał kilka pieczęci.

- Kage bunshin no jutsu! 

Obok Tobiramy pojawił się klon. Miwako widząc drugiego chłopaka bez koszulki odwróciła wzrok i udawała, że obserwuje ptaki popijając kawę. 

- Yo, Miwako!- po dłuższej chwili zagadał do niej- Może mały sparing? 

- No chyba żartujesz. Od razu zgasisz moje ogniki, już ci mówiłam!

- Będę delikatny. 

Niechętnie wstała i poprawiła krótkie spodenki od piżamy.

- Może chociaż się przebiorę?

- E tam, dawaj. 

Weszła bosymi stopami na wilgotną trawę i lekko się wzdrygnęła. Na początek wykonywała pieczęci i ataki, a Tobirama używał jedynie kunaia i techniki podmiany. W pewnym momencie Miwako zebrała więcej chakry i wykonała mocniejszy atak, na co Senju odpowiedział wodnym jutsu. Dziewczyna głośno pisnęła. 

- Zimno!

Nie zdążyła zrobić uniku. Teraz była cała przemoczona, a jej jasna koszulka przez wodę przylegała mocno do jej stanika, który, w tamtym momencie, bardzo cieszyła się, że założyła przed wyjściem z pokoju. Tobirama zmierzył ją wzrokiem, przez materiał prześwitywały różowe kwiatki na staniku dziewczyny. Chłopak sięgnął po ręcznik i zarzucił jej na głowę, pocierał jej mokre włosy i się zaśmiał. 

- Wypadek przy pracy, wybacz. 

- Ughh... Planowałam prysznic ale nie lodowaty! Jesteś bez serca! 

- E tam, trochę się śmiejesz. 

- Baaaka.

Chciała go odepchnąć i dalej się droczyć, ale Tobirama nie dał się odsunąć, a jej dłonie zostały na chwilę na jego klatce. Zdjął ręcznik z jej głowy i spojrzał w oczy z uśmiechem pełnym pewności siebie. 

- I co teraz, Miwako?

- Muszę... Muszę założyć suche ubranie... 

Pobiegła do domu, a po chwili Mito wyszła do chłopaka. 

- Tobirama- skinęła głową- za mało masz na pieńku z Madarą?

- Wybacz, Mito, jestem zajęty treningiem, za chwilę muszę wrócić do Akademii. 

Skończył ćwiczyć, osuszył się ręcznikiem, założył bluzę i zgodnie z planem ruszył do Akademii. Przez chwilę pomyślał o mokrym ubraniu Miwako i mimowolnie się uśmiechnął. Gdy dotarł na miejsce, zobaczył idącego korytarzem Madarę, który miał nietęgą minę. 

- O, Madara. Widzę, że humor dopisuje. 

- Masz jakiś problem?

- Nieee, chciałem zapytać jak idą przygotowania do ślubu? 

- Odpieprz się, dobra?- Uchiha próbował nie dać się sprowokować- Nie mam czasu na pierdoły, muszę załatwić sprawy do wieczora. 

Minął Tobiramę lekko szturchając go ramieniem. Zatrzymał się słysząc jego słowa.

- Miwako dzisiaj nie będzie miała siły na trening. 

- Yhh...- zacisnął pięść, a Tobirama mówił dalej

- W sumie mokre koszulki to kolejna zaleta wodnych technik. Polecam. 

- Ty... 

Madara już chciał mu przyłożyć, ale się powstrzymał i wyszedł trzaskając drzwiami. Poszedł prosto do domu Senju, otworzyła mu Mito.

- Oh, Madara... Hashiramy nie ma, będzie...

- Przyszedłem do Miwako.

- Jest u siebie, pójdę jej powiedzieć. 

- Nie ma potrzeby, wiem, gdzie jest jej pokój- wszedł do domu- nie martw się, jeśli powie, że nie chce mnie widzieć to wyjdę. 

Stanął przed drzwiami i delikatnie zapukał. 

- Miwako, to ja, Madara.

- O... Wejdź...

Rozsunął drzwi i wszedł do pokoju. Dziewczyna siedziała na tatami i czesała włosy, była ubrana w szare dresowe spodnie i czarną koszulkę. Uchicha spojrzał na nią.

- Masz mokre włosy, brałaś prysznic? 

- Ja...- wiedziała, że nie potrafi kłamać, wolała uniknąć odpowiedzi- Nieważne, co chciałeś? Mówiłeś, że nie będziesz miał za dużo czasu...

Usiadł przy niej i spojrzał jej w oczy.

- Mam krótką chwilę. 

- Więc co...

Zbliżył się i delikatnie chwycił ją za kark. Miwako zmarszczyła brwi.

- Madara, prze...

- Miwako- zbliżył usta na milimetry od jej ust- jeśli powiesz teraz, że mam przestać... Już nigdy więcej tego nie zrobię...

Lekko zmrużyła oczy, a Uchiha zaczął ją całować, mocniej zaciskając dłoń na jej karku. 

-------------------------------------



Wena mnie dopadła xD dwa rozdziały!

No i wiecie... komentarze, gwiazdki... ^^  <3 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top