Rozdział 10, Bez nazwy

- Madara...

Miwako spojrzała na niego i dotknęła swoich ust zawstydzona, Uchiha miał poważną minę.

- Miwako...

- To... Ja... Widzimy się jutro na treningu...

Pobiegła w stronę tłumu.

- Miwako!

Zawołał, a kilka osób spojrzało na niego. Pobiegł za dziewczyną, ale po chwili odpuścił widząc zdziwione twarze osób dookoła. 

- Ma-da-ra...- Miyako założyła Madarze na plecy zdobioną górę stroju- Wszędzie cię szukałam. Hm, co to za śmieszna maska?

- Nieważne. Nie musisz za mną wszędzie łazić. Mieliśmy się pokazać na rozpoczęciu i się pokazaliśmy, wystarczy.

- Skoro tak uważasz... W takim razie idę do stoiska z grillowanymi, rybami, nabrałam na nie ochoty.

Miyako się uśmiechnęła i poszła pewnym krokiem. Madara założył i poprawił swoją szatę z symbolami klanu. Po chwili do niego dotarło. *Yhh co ona kombinuje?*

Miwako poczuła ucisk w żołądku, gdy zobaczyła dziewczynę z klanu Uchiha idącą w stronę stoiska. *O nie, czy ona wie..?* 

- Witam, poproszę grillowaną makrelę- uśmiechnęła się i spojrzała na Miwako- masz bardzo ładną yukatę. Mogę zapytać, gdzie ją kupiłaś?

- Ja...

Matka Miwako podała zamówienie i spojrzała na córkę.

- W sumie aż sama jestem ciekawa, Miwako.

- Ach, Miwako od ryb!- Uchiha zaczęła, a Miwako poczuła jeszcze gorszy ucisk w żołądku, bo spodziewała się co będzie dalej- To...

- Miyako! - Madara podbiegł w ostatniej chwili- Wszędzie cię szukałem, musisz szybko wracać do naszej dzielnicy- ukłonił się- Państwo Ryoshi...

Miwako odetchnęła z ulgą, ale jednocześnie obserwowała Madarę i nie była pewna jego intencji. Miyako złapała go pod rękę i się uśmiechnęła, a on się skrzywił i rzucił przepraszające spojrzenie Miwako.

- Co ty sobie myślałaś?- burknął na Uchihę- Miyako, chciałaś jej powiedzieć..?

- O czym niby..? 

- Yhh...

- O tym, że ty, Madara Uchiha ćwiczysz z ich córką? Poza tym widziałam jak kupiłeś tą yukatę. Kim jest tamta dziewucha dla ciebie?

- A co cię to obchodzi?

- Obchodzi, bo nie jesteś zwykłym Uchiha, a nawet gdybyś był to by nie było dobrze widziane.

- Daj mi spokój. 


-------------------------------------------------------------

Miwako pomogła rodzicom złożyć stoisko, gdy wrócili do domu, od razu pobiegła do swojego pokoju. Zdjęła yukatę i staranie ją złożyła, położyła się na łóżku i palcami pogładziła swoje usta.
*Mój... pierwszy pocałunek..* 
Uśmiechnęła się, ale po chwili posmutniała.
*A jeśli tylko się tak bawi, a to była na serio jego dziewczyna... w końcu jest głową klanu i jest... bardzo przystojny... Jutro się z nim zobaczę...*

Następnego dnia Miwako była bardzo rozkojarzona w sklepie i pomyliła kilka zamówień.

- Przepraszam, mój błąd...

- Haha, panienka zakochana chyba!

Klientka się zaśmiała i wyszła, Hana spojrzała na córkę.

- Noo, Miwako, nawet klientki zauważają! Zdradzisz co to za jeden?

- Co?!- dziewczyna prawie odskoczyła- Nie, nikt, po prostu jestem zmęczona. 

- Córciu, nawet zmieniłaś fryzurę. Już zapomniałam, że masz tak długie włosy.

- To nikt taki...

- Dobrze dobrze, jak będziesz chciała, to sama mi powiesz. Idę na zaplecze po więcej łososia.

- Dobrze.

Dzwonek wiszący przy drzwiach sklepu zadzwonił, a Miwako poczuła jakby do jej żołądka wpadła kula zimna.

- Dzień dobry- Madara się uśmiechnął- przyszedłem odebrać zamówienie mojego brata. Zaniemógł po wczorajszym festiwalu heh...

- M.. Madara...- podała mu zakupy zapakowane w papierową torbę- Proszę...

Wziął torbę i delikatnie pogładził jej dłoń. Dziewczyna się zarumieniła.

- Ładna fryzura.

Madara się uśmiechnął, a matka dziewczyny wyszła z zaplecza i kiwnęła głową na powitanie. 

- Dziękuję...

Miwako próbowała niczego po sobie nie poznać, Uchiha zapłacił i wyszedł. 

- Yhh... Madara Uchiha- matka burknęła pod nosem- nie wiem czy kiedykolwiek się do nich przekonam.

- Madara jest w porządku- szybko skarciła się w głowie- tak słyszałam. Nie popierał działań swojego klanu, to on doprowadził do zawarcia pokoju, nie sam Hashirama. 

- Twój brat...

- Mój brat- spojrzała na matkę z wyrzutem- Nobu by był szczęśliwy widząc pokój między klanami i wszystkimi dookoła. Skąd masz w ogóle pewność, że to byli członkowie klanu Uchiha? 

- Bo oni...

- Nie było świadków... To ty ciągle powtarzasz...

- Wyjdź. Nie będę z tobą o tym dyskutować.

- Ale...

-Wyjdź. Masz już dziś wolne. 

Miwako zdjęła biały fartuch i cisnęła nim na krzesło na zapleczu i wyszła ze sklepu. Pobiegła w stronę dzielnicy Uchiha licząc, że jeszcze spotka Madarę i tak się stało.

- Madara!

- Hm?- zdziwiony zatrzymał się i spojrzał na Miwako- Zapomniałem czegoś? 

- Nie, po prostu... - rozpłakała się- Moja matka, sytuacja i...to, że nie wiem o co ci chodzi i...

Przytuliła się do niego, a Madara zrobił krok w tył i rozejrzał się, czy ktoś z klanu go nie zobaczył. Dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem.

- Ja... Nie rozumiem...

- Yhh...- Madara zacisnął zęby- Chodźmy do mnie.

- Ale...

- Nikogo nie powinno teraz być w domu. Widzisz, sama o tym pomyślałaś!

Szybko przemknęli do domu i do pokoju Madary. Miwako się rozejrzała dookoła. Na ścianie wisiał materiał z wyhaftowanym symbolem klanu, w pokoju była duża szafa, duże łóżko, biurko i stolik z dwoma fotelami. Dziewczyna usiadła na pościelonym łóżku.

- Miwako, ja...- chodził nerwowo po pokoju- Hm...

- Usiądź, nie kręć się tak...

Usiadł obok niej i lekko podrapał się po czole. 

- O co poszło z twoją matką?

- O mojego brata. Nobu... Dotarło do mnie, że ona nawet nie ma dowodów na to, że to ktoś z twojego klanu... Równie dobrze mógł to być któryś z Senju. 

- A zaczęła temat bo..?

- Bo powiedziałeś, że... - lekko się zarumieniła- O moich włosach. 

- Hm. Niektórych ludzi nie da się zmienić. Mój ojciec dlatego opuścił wioskę i pozostawił mi opiekę nad klanem. Ale ja daję ciała, więc wszystkim zajmuje się mój wuj. 

- Ale jej obwinianie kogokolwiek nie przywróci Nobu życia... Też za nim tęsknię- w jej oczach znów pojawiły się łzy- dlatego chcę stać się silną kunoichi...  

- Niedługo egzaminy. I na jonina też... Będę musiał podszkolić moich...

- A tamta dziewczyna?

- Miyako? Też przystępuje na jonina- Madara po chwili zorientował się, że Miwako nie pytała o to, ale ta informacja wyraźnie ją zakuła- ale w ogóle o niej nie myśl, to wszystko była tylko pokazówka przez to, że Hashirama się pokazał z tą Uzumaki... Chociaż mój wuj zaczął to już traktować jako połączenie sił Senju i Uzumaki, na pewno przeciwko Uchiha... Paranoja... Dlatego musiałem się z nią pojawić. 

- Może też powinna być dziewczyna z innego klanu?

- My... - Madara lekko zmarszczył brwi- Prawie nie ma małżeństw z osobami spoza klanu...

Zapadła niezręczna cisza. Uchiha spojrzał na dziewczynę, której policzki spłonęły rumieńcem *Czy on musi być taki przystojny... * 

- Ale...- uśmiechnął się- Bardzo ci pasowały kolory tamtej yukaty.

Założył jej kosmyk włosów za ucho i pochylił się lekko całując ją w kącik ust.

- M... Madara...

*Jesteśmy sami... w jego pokoju, siedzimy na łóżku... serce mi eksploduje!*

- Miwako...

Delikatnie pogładził ją po policzku, gdy nagle drzwi jego pokoju się otworzyły i lekko od siebie odskoczyli.

- Madaaaraaaa- Izuna wszedł ze skrzywioną miną i torebką ze sklepu w ręku- czemu tak mało wędzonego łosos...- podniósł wzrok i zobaczył Miwako- Co...

- Izuna- Madara się zdenerwował i wstał- ile razy mam mówić, że masz pukać zanim wejdziesz do mojego pokoju.

- Zwykle nic nie robisz. Madara baka- Izuna spojrzał na dziewczynę- Miyako cię zje, zobaczysz.

- Doskonale wiesz, że mam ją gdzieś, może ty powinieneś zostać głową klanu, co?

- Yhh- Izuna odwrócił się na pięcie- nie spodoba ci się, co wuj ma ci później do powiedzenia.

- Nie obchodzi mnie to. Jeśli ktoś przyjdzie, mają mi nie przeszkadzać! 

Madara zasunął drzwi i wrócił do Miwako.

- Mam już dosyć, czasem mam ochotę też opuścić tą wioskę, a czasem... odebrać to, co mi się należy...

- Madara...- dziewczyna spojrzała na niego lekko wystraszona- Czy...

- Nieważne. Głośno myślę. 

- Chyba... Lepiej już pójdę. I chyba najbezpieczniej będzie oknem heh...

Wstała, Madara zrobił to samo, po cichu wypowiedział jej imię i ją przytulił. Nadal nie wiedziała co ma o tym myśleć, ale bała się zapytać. Wymknęła się przez okno i szybko opuściła dzielnicę Uchiha. Gdy przekroczyła bramę z symbolem klanu wpadła na kogoś. 

- Oi oi, ale się spieszysz! 

- Oh, Tobirama, przepraszam!

- Madara znów "pomagał" przy rybach? 

- Hm? Nie, nie! Ja...- nerwowo podrapała się po policzku- Ja tylko dostarczałam zamówienie. 

- Rozumiem... Słyszałem że przygotowujesz się do egzaminu na chunina?

- Tak, próbuję... Madara mi pomaga, bo moim żywiołem jest ogień. Na razie najlepsze co mi się udało wykombinować to ataki kulami ognia przy użyciu wachlarzy z cienkiej stali, wtedy jakoś lepiej mogę zapanować nad chakrą. 

- Woda. Moim żywiołem chakry jest woda. Możemy kiedyś spróbować zrobić mały pojedynek. I tak będę egzaminatorem. 

- Jak mój płomyczek miałby wygrać z twoimi wodnymi atakami? Słyszałam, że nawet nie potrzebujesz mieć w pobliżu zbiornika z wodą!

- Hm- Tobirama uniósł jedną brew- a czy ty musisz mieć przy sobie zapałki?

- Haha- lekko się zaśmiała- no tak... 

- Muszę już iść z dokumentami do Akademii.

- Idę w tą samą stronę. 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top