9. Walka o zwycięstwo

Obudził mnie potworny ból głowy, nie pamiętałam nic z wczorajszego wieczoru, chciałam byc pewna, ze tamtego wieczoru nie zrobiłam niczego, czego mógłabym żałować. Nie tym razem. Pierwsze co ukazało sie moim oczom, to moje ubrania porozrzucane po całym mieszkaniu, moje mieszkanie wyglądało jakby co najmniej przeszedł tędy huragan. Przekręciłam sie na bok, i poczułam znany mi dotąd zapach perfum, to był zapach.. MICHAŁA! Boże, czy ja z nim znowu..? Nie, na pewno nie, Kasia musisz wierzyć w to, ze nic między tobą, a nim nie doszło. Wstałam z łóżka, i chcąc czy nie chcąc musiałam ogarnąć ten burdel który panował w moim mieszkaniu. Sięgnęłam po swój telefon aby sprawdzic godzine, i co zobaczyłam, zegarek a kogo? Oczywiście, ze Kuchara, a co za tym idzie, był tutaj, a może nawet i spał.. Więcej nie pije.

Ogarnięta, kierowałam sie do swojej pracy, szczerzę mówiąc, to miałam nadzieje, ze dzisiaj nikogo nie bede musiała przyjmować. Nie czułam się na siłach, konsekwencję wczorajszego picia dawały mocne znaki, przywitałam się z każdym ciepłym uśmiechem, jedynie z Michałem zmierzyliśmy się obojętnymi spojrzeniami. Miałem cichą nadzieje, że wczoraj nic miedzy mną a nim sie nie wydarzyło.

- No no Kuchy, widać, że wczorajszej nocy było ostro - usłyszałam za swoimi plecami, odwróciłam sie i w tym momencie akurat Michał sie przebierał, co spowodowało, ze wiedziałam jego podrapane plecy.. Ale czy to ja mu to zrobiłam? Popatrzyłam na niego z wielkimi oczami, nie to nie mogłam być ja, popatrzył na mnie i dał mi do zrozumienia, ze to moja sprawka. Czyli to prawda, moja intuicja mnie nie zawiodła, znowu to zrobiłam.. szybkim krokiem, pobiegłam do swojego gabinetu, przypominając sobie sceny z wczorajszego wieczoru. Znowu powtarza się sytuacja z przed 2 miesięcy, dlaczego nie moge o nim zapomnieć? Do mojego gabinetu rozniosło się pukanie do drzwi, wiedziałam, ze to pewnie znowu Michał, ale tego dnia, nie chciałam z nim rozmawiać.

- Michał nie mam ochoty, na rozmowe z tobą... - jak się okazało, to nie był Michał a Marcin, moje zawstydzenie sięgnęło z enitu.

- Cześć, chciałem zapytać jak się czujesz po wczoraj? - jego usmiech spowodował, że mój dzień odrazu stał się lepszy.

- Hejka, nie ukrywam, że mam strasznego kaca, ale spokojnie po pracy, będę wam kibicować, ale już nie w towarzystwie alkoholu - oboje zaśmialiśmy sie w tym samym momencie.

- Znam to, poprosze trenera żeby wczesniej cię puścił, należy ci się - puścił mi oczko - A teraz zamykam - przypomniało mi sie, że mam jedną rzecz, którą musze komuś oddać.

- Listek, jakbyś mogł to poproś do mojego gabinetu Kuchara - uśmiechnełam się delikatnie.

- Nie ma problemu - nim się obejrzałam, chłopaka już nie było. Nie chciało mi sie z nim rozmawiać, ale nie zamierzałam mieć jego rzeczy, zresztą predzej czy później skapnąłby się, że nie ma zegarka. Po około 5 minutach, ponownie usłyszałam pukanie do drzwi.

- Otwarte! - krzyknełam.

- Marcin powiedział, żebym przyszedł więc o co chodzi? Chcesz mnie przeprosić, za swoje dzieło na moich plecach? - zasmiał się, ale mi nie było do śmiechu.

- To chyba twoje - rzuciłam w jego strone, jego wczorajszą zgubę.

- Dzięki, akurat go szukałem...

- Dlaczego postanowiłeś spać w moim mieszkaniu?! - krzyknełam w jego strone, co również go oburzyło.

- Ja chciałem? Sama zaproponowałaś, więc nie miej do mnie pretesji. Sama pijesz i nawet nie pamiętasz nic.

- I dlatego postanowiłeś mnie wykorzystać i ponownie przelecieć!?

- Oo wypraszam sobie! Sama chciałaś i mnie kusiałaś! I nie przelecieć to po pierwsze, tylko ja to zrobiłem z uczuć do ciebie! - popatrzył na mnie, tym razem wiedziałam po nim jak kipiał ze złości. Pierwszy raz widze go w takim stanie.

- No oczywiście wszystko ja, najlepiej całą wine zwalić na mn... - nie dokończyłam, ponieważ ponownie poczułam jego wargi na swoich, nie wiem co mną kierowało ale odrazu odwzajemniłam jego pocałunek, nie był on delikatny, tylko pełny uczuć, czułam jak przelewa w to całe swoje uczucie. Po kilku minutach zdyszani odsłuneliśmy sie od siebie, Kuchy oparł swoje czoło o moje patrząc mi głęboko w oczy, swoimi dłońmi ujmując moją twarz.

- Nie rozumiesz, że ja chce ciebie i żadna inna tego nie zmieni? Odkąd ty się pojawiłaś, wiedziałem, że chce tylko ciebie, i ja również widzę po tobie, że nie jestem ci obojętny. Proszę daj mi szanse, chce cię uszczęśliwiać każdego dnia, budzić się przy tobie, być cześcią twojego życia, zależy mi na tym - widziałam, że nie kłamie, serce waliło mi jak młot, nie wiedzialam co mam robić, postanowiłam posłuchać głosu serca.

- A co z twoją żoną? Skąd mam pewność, chce mówisz prawde?

- Po meczu, pojedziemy do mnie i pokaże ci papiery, nie mam przed tobą nic do ukrycia. Kasiu, zrobisz to dla mnie, spróbujemy ty i ja? - cały czas, zadne z nas nie odwracało od siebie wzroku, na samą jego propozycje, miałam wielkiego banana na twarzy.

- No dobrze - na jego twarzy ponownie zawitał ten sam usmiech, który kochałam. Po chwili poczułam jak bierze mnie na ręce i obraca wokół własnej osi.

- JESTEM NAJSZCZEŚLIWSZYM FACETEM NA ŚWIECIE!!!! - krzyknął tak głośno, że na 100% ktoś mogł go usłyszeć, usmiech cały czas nie znikał mu z twarzy. Czułam, ze chyba dobrze zrobiłam, mam nadzieje.

- Kocham cię kochanie - ponownie mnie pocałował.

- Ja ciebie też skarbie, a reszte dostaniesz jak wygrasz - zaśmiałam się.

- Oo to będę musiał się postarać - puścił mi oczko, i uwodzicielko się uśmiechnął.

- No raczej Kuchy, nie inaczej - delikatnie się zaśmiałam i po chwili zostałam sama w gabinecie, nie sadziłam, że to kiedykokwiek powiem, ale czuje się szcześliwa. Wierze, że związek z Michałem będzie inny, niż z Tomkiem, że teraz będe czuła sie kochana, i przede wszystkim ważna. Kasia, zaczynasz nowe życie, z nowym mezczyzną.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top