7. Zazdrość
Błagam niech ktoś mnie obudzi z tego koszmaru. Tygodniami walczyłam o to, aby wyrzucić Michała z głowy i gdy już mi się udało, i myślałam, że wkoncu zaczynam nowe życie, to on ponownie pojawia się w moim życiu. Dlaczego? Czy to jakieś przeznaczenie? Czy poprostu czysta ironia losu.. Siedziałam w swoim gabinecie przygotowując się do jutrzejszej pracy, nie zamierzałam się nim przejmować, uznałam, że najlepsza opcją będzie olewanie go, co akurat najlepiej mi wychodzi. Samo miasto bardzo mnie użekło, wiedziałam już, że wolne dni będę spędzała bardzo produktywnie, by lepiej poznać to miasto, no i w sumie kogoś tutaj poznać, kogoś takiego kto nie będzie sławny, nadziany i przede wszystkim nie będzie mnie okłamywać. Moje ciche przemyślenia przerwało pukanie do drzwi, popatrzyłam na swój gabinet i byłam z siebie dumna, wyglądał tak jak sobie zaplanowałam. Szczęście nie potrwało długo, ponieważ w drzwiach stał nie kto inny jak Kuchar, moje obrzydzenie do niego było tak ogromne, że modliłam się żeby tylko nie puścić pawia, ale stwierdziłam, że będę sobą i nie będę pokazywała żadnego żalu, smutku, urazy, czysta obojętność.
- W czymś ci pomóc? - patrzyłam na niego, z myślą, że jednak może pomylił gabinety i zaraz sobie pójdzie, nie tym razem Kasia.
- Mogę wejść?
- Zależy co cię tu sprowadza, bo na głupoty to przykro mi ale czasu nie mam - uśmiechnęłam się stucznie.
- Posłuchaj wyjechałem z Warszawy tylko po to, żebyś Ty mogła zacząć nowe życie, żebyś mogła znaleźć kogoś innego i zapomnieć o mnie, robisz mi sceny zazdrości o to, że mam żonę a teraz trener oznajmia nam, że ty będziesz nową fizjoterapeutą? Co jest grane? - sceny zazdrości? Ja? No chyba go coś boli.
- Po pierwsze, dziękuję, że martwisz się o mnie i bardzo chcesz żebym kogoś miała, możesz być spokojny, mam kogoś, po 2, wypraszam sobie, żadne sceny zazdrości, tylko robić takie sfiństwo własnej żonie, to takie trochę nie w porządku nie uważasz? A po 3, skąd miałam wiedzieć, że akurat ty tu będziesz? Naprawdę uważasz, że nie mam lepszego zajęcia niż patrzeć na twój zakłamany ryj? - skrzyżowałam ręce na pierwsi, w środku czując satysfakcje, no Kasia aktorstwo jest już twoje.
- To bardzo mnie to cieszy, że masz kogoś, to może zajmiesz się swoim chłoptasiem, zamiast mną i może zmienisz pracę? - ja dobrze słyszę? On chce żebym się zwolniła?
- Że co proszę? Przychodzisz do mojego gabinetu, i mówisz mi, że powinnam się zwolnić, i na dodatek wygadujesz, że się toba zajmuje? Gdzie ty stałeś jak mózg rozdawali? Bo napewno nie w kolejce po urodę.
- Wiesz co, chciałem normalnie pogadać, ale widać, że z tobą się nie da..
- Normalnie? Wygadywanie głupot i mówienie mi, żebym zmieniła pracę ty to nazywasz normalną rozmową? - zirytowana podeszłam do drzwi - Masz 3 sekundy na opuszczenie mojego gabinetu.
- Z chęcią - rzucił oschle i w mgnieniu oka zniknął z mojego pola widzenia. Dupek, cham, prostak, teraz wiem, jak bardzo się do niego pomyliłam, ale nie pozwole sobie, żeby jakiś pożal się Boże piłkarzyk mówił mi co mam robić. Z tego co zdarzyłam zauważyć, to tutaj jest pełno całkiem przystojnych piłkarzy, powinnam się zabrać za jakiegoś i pokazać Michałowi, kto tutaj ma ostatnie słowo, no i w sumie zrobić mu trochę po złości.
Po południu, postanowiłam wybrać się na boisko, gdzie piłkarze robili rozgrzewkę przed sobotnim meczem, usiadłam na jednej z trybun i uważnie przyglądałam się ich ciężkiej pracy. Nie ukrywam, że jeden z nich bardzo zwrócił na mnie swoją uwagę, mogłabym powiedzieć, że nawet był w moim typie. Wzięłam swoje rzeczy i w czasie przerwy, postanowiłam zagadać, a co mi szkodzi, mam prawo do szczęścia nie?
- Zmęczony? - dodałam z delikatnym uśmiechem.
- Może trochę, a ty co tu robisz, przecież pracę zaczynasz od jutra? - popatrzył na mnie z uśmiechem, przy którym miałam wrażenie, że się rozpłynę.
- Niby tak, ale przygotowywałam swój gabinet, i akurat chciałam popatrzeć jak trenujecie przed sobotnim meczem, tak w ogóle Kasia jestem, wiem, że trener już wam mnie przestawiał ale nie zaszkodzi drugi raz - podałam mu swoją dłoń, na co chłopak delikatnie ją uścisnął.
- Marcin Listkowski, miło mi. Może miałabyś ochotę jutro po pracy wyskoczyć na miasto? Pokazałbym Ci okolice, jeśli chcesz oczywiście - tylko się Kasia nie zakochaj, pamiętaj.
- Jasne, właśnie miałam w planach pozwiedzać miasto.
- Super, to jesteśmy umówieni - puścił mi oczko, na co lekko się zarumieniłam.
*Michał*
Odpoczywałem po treningu, kiedy w oczy rzucił mi się obraz Kasi rozmawiającej z Marcinem, byłem ciekawy o czym rozmawiali, ale nie należę do tych co podsłuchiwają, zastanawiałem się, co ją tak bawi, byłem wkurzony, widok jej rozmawiającej z innym facetem, sprawiał, że miałem ochoty przywalić w najbliższą rzecz którą napotkam na swojej drodze. Mimo iż był mój to kolegą z drużyny, to czułem jak wszystko się we mnie gotowało. Powiedziała, że niby kogoś ma, a może to właśnie Marcin jest jej chłopakiem? A może powiedziała tak, żebym był zazdrosny?
- Kuchy, co ty taki zamyślony? Znasz ją? - z zamyśleń wyrwał mnie Grosik, oczywiście musiałem założyć jedną, ze swoich masek, nie potrzebowałem plotek.
- Nie, a dlaczego miałbym?
- No bo patrzysz na nią, już od jakiś dobrych 10 minut, ale dobra nie wnikam, jak coś za 5 minut lecimy do szatni - ostatni raz popatrzyłem na nią, co oczywiście spowodowało, że ona popatrzyła się w tym samym kierunku co ja, nasze spojrzenia przez chwilę się krzyżowały, wziołem swoje rzeczy i udałem się do szatni. Przez moje myśli, ciągle chodziło jedno pytanie, o czym oni do cholery rozmawiali? Może mnie obgadywała? Chociaż nie, to nie podobne do niej. Dobra Michał, ogarnij się, musisz zająć się na sobotnim meczu, który już za 2 dni, zapomnij o niej, skoro ona potrafi to ty też. Żeby to było takie łatwe.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top