11. Zły sen

Obudziłam się z wielkim krzykiem, czułam napływającą gorąc promieniującą po moim ciele, serce waliło mi jak młot. Czyli to wszystko było w mojej głowie, pocałunek, seks, i związek z Michałem.. Tylko dlaczego to było takie prawdziwe? Czyżbym tego chciała? A może w podświadomości mi tego brakuje? Połozyłam się ponownie na łóżku, tępo gapiąc się w sufit, moje sny zaczynają mnie coraz bardziej przerażać.

- Zły sen? - usłyszałam znajomy głos. Znowu mi się to śni czy naprawdę słyszę głos Michała? Ułożyłam się w pozycji siedzącej, i nie, to mi się nie śniło, moim oczom ukazał się Kuchar, siedzący jak gdyby nic i pijący kawę.

- Co ty tu kurwa robisz?! - prawie krzyknełam.

- Aktualnie to siedzę i pije kawe - zaśmiał się - swoją drogą, słodko wyglądasz jak się denerwujesz - puścił mi oczko. No tak, jeszcze tego brakowało, żeby słuchać jego tanich tekstów na podryw.

- Widze, ale co do chuja robisz w moim mieszkaniu?! - Kaśka, opanuj emocje - Tylko mi nie mów, że my.... - jak oparzona zrzuciłam z siebie kołdre, sprawdzając czy aby napewno tamtego wieczoru nic się nie wydarzyło.

- Spokojnie, nic takiego nie było. Spałem na kanapie - upił łyk kawy.

- Nie no świetnie, a czemu tu spałeś?

- Chciałem sprawdzić rano, jakie będzie twoje samopoczucie i postanowiłem, że zrobię ci śniadanie przy okazji - delikatnie się uśmiechnął.

- Słucham? Ty? Śniadanie? Mi? To jest sen, czy mnie już dokońca pojebało?

- Wiesz co nie narzekaj, znaj moje dobre serce - zaśmiał się, na co ja nie wytrzymałam i rownież się zaśmiałam. Dobra nie ukrywam, było to co najmniej dziwne, bo nie czesto spotyka się widok piłkarza, który robi ci śniadanie, i musze przyznać, że zdolności kulinarne to on ma całkiem niezłe. Poranek, minął nam w dobrej atmosferze, śmialiśmy i przez chwilę nawet zapomniałam, że mam ochotę go zabić za to co jeszcze nie dawno mi zrobił. W sumie cieszyłam się, że został, wszystko co dobre, jednak szybko się kończy.

- Przepraszam Kasia, ale musze zbierać się na trening... - wstał ze swojego miejsca, upijając ostatni łyk swojej kawy.

- Przecież trening masz za 2 godziny...

- Niby tak, ale nie chce ci przeszkadzać, i tak jesteś zła, że zostałem na noc - rzekł, w głębi serca chciałam by został.

- Nie jestem zła, w sumie to miło było zobaczyć cię z samego rana - uśmiechnęłam się, tym samym łapiąc go za ręke. Czemu on tak na mnie działa?

- Naprawdę? - uśmiech nie znikał mu z twarzy, uwielbiałam go takiego.

- Możesz coś dla mnie zrobić? - nasze spojrzenia cały czas krzyżowały się z sobą, z jego spojrzenia mogłam wiele wyczytać.

- Co takiego? - podeszłam bliżej

- Kochaj się ze mną - szepnełam mu na ucho, popatrzyłam na niego, czekając co zrobi. Byłam gotowa, chciałam go kolejny raz poczuć w sobie, nie potrafiłam opisać uczucia które mi towarzyszyło gdy się z nim kochałam, ale to było coś magicznego. Bez chwili zastanowienia, poczułam jego wargi które łapczywie konsumowały moje, brakowało mi tego, brakowało mi jego. Szybkim tempem pozbawiłam go ubrań, które stanowczo mu przeszkadzały, ukazując jego silny umieśniony tors, delikatnie popchnełam go na łożko dając mu znak, kto teraz rządzi.

- Tak chcesz się bawić? - powiedział seksownym tonem.

- Owszem - zbliżyłam się do niego, dając przelotnego całusa. Całowałam każdą część jego ciała, ukradkiem patrząc na niego, wiedziałam, że żadna kobieta nie daje mu takich przyjemności, kiedy zbliżałam się do jego kolegi, popatrzyłam ponownie na niego, jego twarz mówiła wystarczająco wiele, ale dla mnie to nie był koniec. Pozbyłam się jego bokserek, i pokazałam mu, że moje usta nie tylko dobrze całują, ale i równie dobrze bawią się jego kolegą. Patrzyłam na niego, i widziałam w jego oczach ogień, bardzo dużo ognia. Po skończonej zabawie, przybiżyłam się do niego, patrząc w jego cudowne oczy.

- Co to miało być? - dodała, łapiąc mnie za tył głowy.

- Niespodzianka - uśmiechnęłam się.

- Jesteś nie możliwa - ponownie wbił się w moje usta, tym samym doprowadzając do tego, że teraz ja byłam na dole, kochałam zapach jego perfum, jego ciało, całował każde miejsce, tym samym bawiąc się moimi piersiami, czułam jak pomału zniża się do mojego brzucha, a gdy już się znalazł na niebezpiecznej strefie, popatrzyłam na niego z myślą, że nie zrobi tego, on jedynie piścił mi oczko, i przystąpił do pieszczot, z moich ust wydobywały się ciche jęki, żaden facet nie potrafił tego robić w taki sposób jak Michał, on był nie zastąpiony. Miałam ochotę aby już we mnie wszedł, bo inaczej eksploduje.

- Możesz już we mnie wejść kurwa! - krzyknęłam, czułam jak przestał wykonywać swoją czynność i popatrzył na mnie.

- Cierpliwości - mruknął. Pocałowałam go namiętnie jak potrafiłam, rozkoszowaliśmy się każdym kawałkiem swojego ciała, swojej bliskości, wkońci poczułam jak we mnie wszedł, jego ruchu początkowo były delikatne, a później robił to tak jak uwielbiałam, ostro ale z uczuciem, nie mogłam powtrzymywać swoich jęków, które z każdą chwilą stawały się głośniejsze.

- Brakowało ci tego? - spytał, nie przestając wykonywać swoich działań.

- A tobie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.

- Nawet nie wiesz jak - nasze twarze były blisko siebie, jęczałam coraz to głośniej, czułam, że za chwilę dojdę do samego szczytu. Doszliśmy w tym samym momencie, zmęczeni opadliśmy na łóżko, przykrywając się kołdrą. To był najlepszy seks w moim życiu. Połozyłam głowę na jego klatce, tym samym robiąc szlaczki na jego nagim torsie.

- Byłaś cudowna - rzekł po dłuższej chwili, głaszcząc mnie po ramieniu

- Ty też.

- Zależy mi na tobie, ale na twoim szczęściu jeszcze bardziej - poczułam jak na sercu robi mi się ciepło, ale czy ja czuję to samo co on? Czy mi na nim zależy?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top