3
Minęły może z dwie godziny, a żadne z nich się nie odezwało. Ciszę wypełniała cichutka muzyka z radia i dzwięki z trasy. Dziewczyna miała przymknięte oczy ale zza rzęs widziała wszystko. Nawet gdy Nik patrzył na nią kątem oka. Śmieszyło ją to, że uwierzył w jej głęboki sen. Ale ona doskonale zaplanowała ten mały spisek podglądania mężczyzny. Oddychała miarowo. Kiedy oglądanie jego profilu znudziło jej się już otworzyła oczy i usiadła prosto. Klaus rzucił jej krótkie spojrzenie i wrócił do patrzenia na drogę.
—Opowiedz mi coś o sobie—powiedziała po chwili
—Jestem Nicklaus Mikaelson, pierwotny wampir. Mam dużo rodzeństwa ale najważniejsze i jedyne żyjące to siostra Rebekah i brat Eleijah.—powiedział nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem
—Zazdroszczę. Zawsze marzyłam o rodzeństwie—Klaus nie skomentował—A dzieciństwo?—spojrzała wyczekująco
—Nie rozmawiam o tym ale czuję, że powinienem Ci powiedzieć—spojrzał na nią
—A więc mów—Położyła mu dłoń na ramieniu. Poczuła jak jego mięśnie w tym miejscu się napinają
—Wychowałem się w wielodzietnej rodzinie, ponad 1000lat temu. Główne zajęcie to było polowanie, od małego. Wtedy z Beką i Elijah byliśmy bardzo zżyci—uśmiechnął się pod nosem—Mama była czarownicą, kiedy byliśmy już wszyscy starsi za pomocą czarów zmieniła nas w pierwotnych, żebyśmy zawsze byli bezpieczni. Kiedy zabiłem pierwszego człowieka okazało się, że jestem dzieckiem innego mężczyzny. To był moment gdy zaczęło się piekło. Bił mnie, ranił, nie tylko fizycznie. Byłem wilkołakiem i wampirem. Hybrydą. Później ojciec ścigał nas latami by zabić mnie za "zdradę" a rodzeństwo pod pretekstem, zła.Ostatecznie zatriumfowałem nad nim i teraz jest pochowany w grobowcu.—zakończył, a w oczach miał łzy
Blondynka nie zauważyła ich, ale historia nią poruszyła.
—To za równo przerażające jak i niezwykłe—uśmiechnęła się, ale Nick nie odwrócił głowy. Nie chciał by zobaczyła łzy. Jego łzy. Wszyscy uważali, że jest najpotężniejszy, a on płacze od takiej historyjki.
Według niego była już przedawniona i nie miała w jego aktualnej egzystencji większego znaczenia. Dawne dzieje, nie lubił sobie tego odtwarzać. Wszystko jakby trafiało w niego spowrotem. Mogło by się wydawać, że nawet z podwojoną siłą. Nikt o tym nie wiedział, i w jego założeniu tak powinno zostać. To jest chyba jedna z niewielu, niezmiennych rzeczy w tym mężczyźnie. Dziewczyna jakby zgasła. Cała jej ekscytacja zniknęła, wraz z uśmiechem. Znowu nastała cisza, wielce niezręczna. Już nawet radio jej nie wypełniało. Spuściła głowę w dół, czekała, aż blondyn się odezwie.Tak się nie stało. Jej skromnym zdaniem, było to nad wyraz nietaktowne.
Nie znają się długo, nie znaleźli między sobą żadnych motywów wspólnych. Być może było to spowodowane tym, że nie rozmawiali z sobą dużo. Ale TAK, to było nietaktowne. Mogła go przecież, nazwać nieznajomym, a nie kłamała by zanadto. Zresztą to już zagłębianie się w jej odczucia. Podkoloryzowanie przez nią sytuacji, to norma, ale tu miała rację. Z jego głowy powoli, ulotniły się już nieprzyjemne wspomnienia. Dopiero zrozumiał, że caly ten czas siedzieli cicho. Dziewczynie musiało być głupio, w końcu to ona ciągle chciała zainicjować rozmowę. Nie wiedziała, przecież jaka będzie jego reakcja na to pytanie. On też nie. Tak dawno obrazował komuś tę historię, że najzwyczajniej w świecie, zapomniał.
Postanowił odezwać się i załagodzić zaistniałą sytuacje.
—Przepraszam, żadko o tym mówię. Ja nie przepadam za tą historią—odchrząknął, a dziewczyna uniosła głowę i odgarnęła włosy za ucho.
—Rozumiem—powiedziała szorstko, ale zrefleksowała się. Nie miała w zamiarze rozpoczynać kolejnej krępującej ciszy.—Nic nie szkodzi.
Po tym co powiedziała atmosfera w samochodzie lekko się rozluźniła. Klaus dał głośniej muzykę i zaczął cicho nucić. Dziewczyna akompaniowała mu, śpiewając wyższe dźwięki. Po jednym z kawałków, chciała odsapnąć. Przyłożyła policzek do zimnej szyby i zamknęła oczy. Nawet nie zorientowała się kiedy zasnęła.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top