11

Była może godzina dwunasta kiedy Klus otworzył oczy. Leżał na podłode dodatkowo w pokoju blondi. Dziewczyna jeszcze spała, oczywiście na łóżku. Pogoda słońcem i ciepłem nie grzeszyła, więc złapał za pościel która spadła i nakrył ją ponownie. Poprawił poduszkę i pocałował w czoło. Zdziwiony swoim zachowaniem, wyszedł pokoju.

—Zostań, Nik— poprosiła więc mężczyzna położył się obok niej—Co z Marcelusem?

—Rebeka go zabiła—Wzruszył ramionami

Dziewczyna pokręciła głową i położyła ją na tors Nika. Pogłaskał ją po głowie i uśmiechał się zadowolony. Jakby był kotem prawdopodobnie by mruczał.

—Powiedz szczerze, jaką rolę odgrywam w Twoim życiu?—zapytał

—Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy nie sądziłam że staniesz się taki ważny—odpowiedziała wymijająco

Bała się jednego spojrzenia w jego oczy, bała się, że dostrzegą wszystkie uczucia która tak usilnie przed nim chowa.

—Chciałbym zobaczyć co Ci siedzi w głowie,ale jednocześnie ogromnie się tego boje—powiedział

—Wiem, że możesz ale to włamanie—parsknęła śmiechem, a wraz z nią Klaus.

***

Zeszli na dół. Usiedli przy szklance krwi i rozmawiali.

—Co z białym kołkiem?—zapytała

—Rozkminiamy jak go zniszczyć—powiedział

—Ja wiem jak—wruszyła ramionami

—Trzeba nim zabić—Powiedział patrząc jej w oczy

***

Nastała noc, Klaus przyszedł się pożegnać.

—Co robisz?—zapytał

—Leżę sobie i myślę co porabia pozostałe 6 cudów świata—mruknęła, a Klaus uśmiechnął się.

—Dobranoc—powiedział i zamknął drzwi.

Kiedy słońce zaczęło wschodzić o dziwo obudziła się Camile. Nie była w najlepszym chumorze. Wpadła z chukiem do pokoju Klausa i usiadła na nim przygważdżając go do łóżka.

—NA PRZYSZŁOŚĆ, jeśli nie masz nic ciekawego do roboty to nie wpiepszaj się do mojej głowy i snów tylko zrób coś pożytecznego! Naprzykład wynieś śmieci—krzyczała

—Skąd taki pomysł?—zapytał

—Znam Twoje moce, a dodatkowo wpominałeś coś o ciekawości mojej głowy—powiedziała

—Jestem bardzo ciekawy ciebie—Przybliżył swoją twarz do jej ale ostatecznie odsunął się i tylko złapał za worek śmieci, który z "nudów" postanowił wynieść.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top