Rozdział 19

-Co? Dlaczego?-Spytała Mgliste Serce

-Przepraszam... Życie w Klanie Błyskawicy chyba nie jest dla mnie-Żal ściskał serce kotki, gdy ona przekazywała tę wieść klanowi - Nigdy was nie zapomnimy.

Odwróciła się i poszła trzymając łkającego Brązową Łapę. Poszła w stronę tuneli, uważając na Klan Śmierci. Ona i Jastrzębie Serce chcieli już wrócić do Klanu Liścia. Szli przez mokre, zimne tunele, gotowi na zobaczenie znowu światła. Po wielu godzinach ciągłego chodzenia po zimnej posadzce poczuła zapach myszy. Dała ogonem znak Jastrzębiemu Sercu, że wie o istnieniu ich przyszłego posiłku. Przysiadła i cicho niczym wąż podkradła się i szybkim ruchem potężnej szczęki przegryzła kręgosłup zwierzęcia. Podeszła do czekających na nią kotów. Mimo iż stworzenie było małe i włókniste to dla wygłodniałych wojowników smakowało lepiej niż najbardziej tłusty królik. Gdy jedli, tunel się ruszył, rzucając kotką o ścianę. Jej łapa rozcięła się o ścianę, a krople krwi spadły na ziemię. Rozejrzała się po korytarzu i w rogu zauważyła starą pajęczynę. Dała znak swemu partnerowi, gdzie znajduje się biała nić. Wziął kłębek w pysk i postarał się zatamować krwawienie. Wtedy korytarz znowu się przemieścił. Tym razem żadne z nich nie rozcięło się, lecz stało się jasno. Przez strop wpadało światło gwiazd.

-Patrz-szepnęła do Jastrzębiego Serca-Możemy tędy wyjść.

-Spróbuję pierwszy. Potem ci pomogę. Ta łapa ci będzie przeszkadzać.

Nie czekając na odpowiedź wyskoczył przez otwór a następnie pomógł swojemu synowi i partnerce. Gdy wyszła, rozejrzała się po krajobrazie. Był piękny. Wysokie klify górskie na horyzoncie, jarzyły się srebrzyście w świetle księżyca. Gwiazdy widniały nad nimi piękne, a wiosenne kwiaty zdobiły całą polanę, na której się znaleźli. Piękna, wysoka wierzba stojąca na środku, spuszczała swe liście w dół, tworząc bezpieczne schronienie. Patrząc z dużej, skalnej półki, w której znajdowało się wyjście z tuneli, Brzozowa Sadzawka zachwycała się krajobrazem. Wzgórza, którymi otoczona była polana, wznosiły się wysoko nad ich głowami.

-Mamo! Czuję króliki!-Zamruczał uradowany Brązowa Łapa-Mogę zapolować?

-Jeszcze nie, kochanie-Mimo że zapachy stworzeń były kuszące, biała kotka nie chciała zapomnieć o ostrożności-Najpierw rozejrzyjmy się i zobaczymy, czy tam-Wskazała ogonem na wierzbę-Możemy zrobić sobie legowisko.

-Może się rozdzielimy?-Zaproponował Jastrzębie Serce-Ja z Brązową Łapą pójdę tam, w stronę gór, a ty rozejrzyj się tam, przy drzewach.

Brzozowa Sadzawka kiwnęła głową i ruszyła w stronę zagajnika, który znajdował się u nasady najwyższego wzgórza. Gdy weszła pomiędzy drzewa, poczuła się dużo lepiej. Przypominało jej to terytorium Klanu Liścia. Uśmiechnęła się z zadowoleniem i szła dalej, aż usłyszała coś jakby lawina wody spadała w dół. Poszła dalej w stronę dźwięku i zauważyła wodospad. Wysoki i piękny. W jeziorku, do którego spadała woda, kwitły lilie. Brzozowa Sadzawka pochyliła się inapiła wody. Ppczuła przyjemny, zimny prąd, gdy woda wpadała do jej gardła. Po tak długim czasie bez wody, wydawało jej się to idealne. Pobiegła przed zagajnik i zauważyła idących w jej stronę jej partnera wraz z Brązową Łapą.

-Pod wierzbą jest wiele miejsca a i znaleźniśmy mech i paprocie. Coś znalazlaś?

-Tak! W zagajniku jest wodospad. Woda jest czysta i świeża.

-Zostańmy tu na parę dni!-Prosil uczeń

-Dobrze-Mruknęła kotka-Zostaniemy tu na parę dni.

Zebrali mech na posłania i po krótkim polowaniu, zasiedli do posiłku, a następnie poszli spać. Całą noc Brzozową Sadzawkę męczyły dziwne sny. Raz chodziła po lesie i szukała czegoś jednak nie wiedziała czego, a każda droga kończyła się nieprzebytą ścianą cierni. Gdy sceneria się zmieniła, kotka znajdowała się w Klanie Liścia, jednak wszyscy wojownicy wydawali się jej nie widzieć, a sama ona ich nie rozpoznawała. Gdy wreszcie się obudziła, było już po Wysokim Słońcu. Wstała przeciągnęła się i potrząsnęła głową, by pozbyć się wspomnień snów z swojego umysłu. Wyszła przed wierzbę, i zauważyła Brązową Łapę, zmieżającego w jej stronie.

-Brązowa Łapo, gdzie jest Jastrzębie Serce?-Zapytała, gdy ten do niej podbiegł.

-Znaleźliśmy legowisko myszy, i tata nadal łowi tamte Myszy!

-No to powiedz tacie że idę do wodospadu-Zamruczała do kociaka.

-Dobrze mamo!

Kotka pobiegła w stronę gdzie znajdowała woda. Z łatwością odnalazła te miejsce. Gdy wyszła zza krzaków, zauważyła srebrną kotkę siedzącą nad wodą. Podeszła do niej.

-Coś się stało?-Zapytała, widząc iż była ona smutna.

-Co tu robisz?!-Warknęła, zrywając się na równe łapy-Idź stąd!

-Nic ci nie zrobię-Próbowała ją uspokoić-Wczoraj znaleźliśmy schronienie, tu blisko.

-Nie obchodzi mnie to! Poprostu stąd idź!

-Nie ma nigdzie indziej wody-Brzozowa Sadzawka z trudem utrzymywała spokój-Ja i moja rodzina musimy skądś pić. Mam 7-księżycowe kociątko.

-Dobrze. Możecie tu przychodzić-Gdy usłyszała o kociaku, zaczęła być trochę mniej agresywna.

Odwróciła się na pięcie i odeszła w drugą stronę. Napiła się wody, po czym ruszyła w stronę domu. Po drodze natrafiła na wiewiórkę, której szybko przegryzła gardło. Wlokąc za sobą stworzenie, doszła do domu. Jej partner właśnie odkładał ostatnie myszy na mały stosik. Kotka położyła wiewiórkę na szczycie.

-Wspaniały łup! Ponoć poszłaś się napić a nie na polowanie.

-No poszłam. I nie mam dobrych wieści-Usiadła i w kilku słowach opisała, co stało się nad wodospadem.

-Czyli nie jesteśmy tu sami-Mruknął kocur-Niedobrze. Może się okazać że będziemy musieli walczyć.

-Miejmy nadzieję że nie.-Warknęła Brzozowa Sadzawka.

-Może pójdziemy na zwiad? Wtedy zobaczymy czy jest tu ktoś inny.

-no dobrze. Nie podoba mi się to-Warknęła.

-Uwierz, nie tylko tobie-Odpowiedział Jastrzębie Serce.

Ruszyli przed siebie, idąc w miejsce gdzie poszła ta srebrna kotka. Ścieżki w tym lesie były wydeptane przez wiele kotów. Wyglądało na to że nie będzie to jedyny kot poza nimi w tym miejscu. Wysokie drzewa górowały nad nimi. Paprocie i mech dookoła błyszczały od rosy. Po niedługim czasie wyszli na wzgórza. Dookoła nich znajdowały się wysokie wrzosowiska, tak przypominające ulubione miejsce polowań Brzozowej Sadzawki w Klanie Liścia. Widząc to, poczuła nagłą tęsknotę za domem. Niedaleko od nich kotka zauważyła krzaki. To tam musiała mieszkać ta kotka.

-Wracajmy-Odezwał się brązowy kot, widząc smutek swej partnerki-Nikogo tu nie ma.

Wracając, usłyszała wrzask. Jastrzębie Serce i Brązowa Łapa również. Pobiegli w stronę hałasu. Tam, zauważyli dokładnie tą samą srebrną kotkę, co spotkała rano Brzozowa Sadzawka. Kuliła się, a z jej łap spływała krew. Duży krzepki kocur atakował ją. Brzozowa Sadzawka od razu poczuła do niego nienawiść. Bez słowa rzuciła się w wir walki.

Nie poszło mi najlepiej, ale przynajmniej jest! Mam nadzieję że wam się podoba!

Jak myślicie, czemu ta kotka została zaatakowana?

1043 słowa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top