Rozdział VIII
-Hej Mia, co ty taka przestraszona?
-Mama to ty, boże myślałam, że ktoś chce tu wejść.
-Aha. Zjadłaś śniadanie, obiad i pouczyłaś się?
-Tak.
-To dobrze.
Poszłam do siebie do pokoju. Zbliżała się godzina 21.00, więc poszłam wziąć prysznic. Umyłam głowę... a właściwie mój busz na głowie, bo mam tam kręcone włosy szamponem malinowym. Ubrałam piżamę z osiołkiem... wiem dziecinna i nastawiłam budzik na poniedziałek. Zasnęłam.
Wstawaj to ja twój budzik, wstawaj, czas do szkoły, halo słyszysz.
Nienawidzę tego budzika. Wstałam i...
skreśliłam kolejny dzień. Tak ieszcze tylko 4 dni do urodzinm ake fajnie. Zjadłam tosty i popiłam je kubkiem inki. Spakowałam na dzisiaj plecak ubrałam się i umyłam.
-Pa mamo!
-Pa, kochanie powodzenia na sprawdzianie.
-Dziękuje.
Szłam przez 15 minut do szkoły i weszłam.
-Hej, kujonie nauczona?... a no jasne jak by inaczej.
-Tak Alex ażebyś wiedziała nauczona.
Alex zrobiła takie oczy jakby jej miały wylecieć. Byłam z siebie zadowolona, że jej takim pociskiem sypłam.
-Co ty powiedziałaś?
-To co słyszałaś!
Haha zatopiony.
-O ty...
-No co?
Szybko jednak tego żałowałam co powiedziałam.
Alex rzuciła się na mnie i zdarła z moich pleców plecak i wszystko powysypywała z niego, a potem mnie kilka razy kopła.
-Masz nauczkę debilko.
I odeszła. Postanowiłam nie mówić tego nikomu, bo nie miałam ochoty znowu siedzieć na dywaniku dyrektora. Wróciłam do domu i znowu nikogo nie było. Miałam wrażenie, że rodzice coś przedemną ukrywają. Na lodówce wisiała znowu kartką:
Obiad w lodówce. Poucz się. Będziemy wieczorem.
Mama
Dziwne ale realne. Zjadłam dwa naleśniki i poszłam się uczyć i niewiem kiedy ale urwał się film.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top