Rozdział II

Obudził mnie dźwięk budzika, nienawidzę tego sygnału. Wstałam zjadłam na śniadanie płatki z mlekiem wypiłam kubek czarnej herbaty, a właściwie esencji ale mniejsza z tym. Poszłam umyć zęby przez 2 minuty tak jak trzeba przebrałam się w mundurek, a pod spodem założyłam czarny krawat w białe paski po kolana spódnicę, czarne rajtki, i trampki terz czarne. Byłam trzy minuty przed lekcjami... pierwsza była matematyka. Uwielbiam ją.
-Oooo przylazł kujonek. Co tam, nauczona.... a no jakby inaczej, przecierz ty kujon.
Cała klasa wybuchnęła śmiechem oprucz Sam. Ona to porządny człowiek. Nigdy się ze mnie nie śmiała i się... mam nadzieję nie zaśmieje. Na matematyce były figury geometryczne, obliczanie ich pola i objętości. Same banalne rzeczy, prostackie. Wyszłam na przerwę i jak zawsze mieli ze mnie polewkę.
-Hej kujonie zgadnij co to jest... Ma obrzydliwe okulary, ubiera się jak wieśniak i śmierdzi? A nie wiesz?!
-Ymmm nie a co to?
-Haha co to chyba kto to to ty hahaha!!!
Potem geografia, historia, fizyka, angielski, polski i biologia. Moim zdaniem same super przedmioty moje ulubione przedmioty, a nie jakieś dziwne jak WF. Na WF zawsze się ze mnie śmieją jaki ze mnie nieudacznik,a jak nie złapie tej piłki to Boże co się dzieję. Wszyscy drą się jaka ja sierota przezemnie przegramy i takie tam. Lekcje skończyłam o 15.15 poszłam do domu i zaczęłam odrabiać lekcję, a potem się uczyć. Około godziny 18.35 skończyłam i wzięłan telefon i zaczęłam szlochać dlaczego ja taka jestem? Czemu nikt mnie nie lubi... no prawie? Co jest ze mną nie tam? Nie wiem, nie wiem, nie wiem i się niedowiem. Chciałabym być normalna lubiana tak jak inni, a nie na każdym kroku wyśmiewana.
Jak pierwszy rozdział się podoba, pamiętak zostaw * !!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: