ROZDZIAŁ XIV
Rozpakowałem swój niewielki dobytek i wyszłam z pokoju. Przez piętnaście minut szukałam schodów... Ale znalazłam je. Zaczęłam schodzić u schodzić i schodzić.... Ale końca ich nie było. W końcu zeszłam na sam parter. Babci nie było widać ani śladu.
-Mia tu jestem!! Usiądź wygodnie musimy porozmawiać.
...
Usiadłam
...
- O co chodzi?! Powiedziałam oschle.
- Chciałabym porozmawiać o tym jak będzie wyglądać twoje obecne życie.
- To mów!
- Więc tak, do szkoły będziesz nadal uczęszczać i to do tej samej co wcześniej chodziłaś, masz całkowity zakaz spotykania się z swoimi przybranymi rodzicami traktuj to po prostu jakbyś ich nie znała. Codziennie rano służba będzie cię budzić ubierać zawozić przywozić. Garderoba twoja znajduje się na przeciwko twojego pokoju z sukienkami i odzieżą na sporty do których będziesz dojeżdżać. Myśle że to tyle na początek. Masz jakieś pytania?
-Nie!
- Mia posłuchaj ja wiem że masz do mnie żal, że ci tego nie powiedziałam wcześniej i wszystkiego teraz się dopiero dowiadujesz ale wcześniej byłaś za młoda nic byś z tego nie zrozumiała. To wszystko co sie teraz dzieje jest dla twojego dobra.
- Dobrze rozumiem mogę już iść?!
-Proszę ... Ale punkt szesnasta przyjdź na dziedziniec, bo będziesz mieć zajęcia ze strzelaniem z łuku a jutro zmiana wyglądu. Coś co najbardziej lubię.
- Ale ja nie chce zmieniać siebie jest mi dobrze ze sobą.
- Mia to jest konieczność!!
Wybiegłam z tej całej sali i biegłam po przeogromnych schodach. Nagle tuż przed oczami zobaczyłam ogromny słup.
-Ałaaa!!!
....
Tak rozdział miał być jutro ale jest dzisiaj, bo jest mi nudno. I jak widzicie zmieniłam okładkę i tytuł na przeznaczenie. Podoba wam się?😘😘
Pamiętaj zostaw *❣❣
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top