08.Randka w domu.

W poniedziałek udałem się do wychowawcy. Chciałem się dowiedzieć, czy szkoła po egzaminach może wysłać w moim imieniu papiery do Uniwersytetu w Dal. Nauczyciel nie miał nic przeciwko, tym bardziej, że wiedział już o sobotnich zaręczynach.

Kiedy lekcje się skończyły, opuściłem budynek z Bin'em oraz Hans'em. Przed schodami, przy samochodzie czekali Byung i Seung. Ciekawe czego chcieli?
Podeszliśmy do nich, witając się grzecznie. Mój kuzyn od razu pobiegł do brata Następcy Tronu. Ten go podniósł, wyściskał, jakby lata się nie widzieli. To było słodkie.
- Hej, opanujcie się. Jesteśmy na terenie szkoły. Ludzie się patrzą. Jedźmy. - mruknął wysoki przystojniak.
- Hyung, gdzie jedziemy? - odezwałem się.
- Do Pałacu Słońca. Wiem, że masz od jutra egzaminy, tak jak ja, więc dziś przypilnuję byś odpoczął. Powiedzmy, że to randka. - oznajmił Choi.
Następnie podrzuciliśmy Do do jego rezydencji i wróciliśmy do domu.

Po obiedzie przeszliśmy na piętro. Han i Jung zniknęli w pokoju.
- Chyba im taka randka pasuje. - rzekł student prawa.
- Mogą być ze sobą, sami. Przytulać się, porozmawiać, pocałować się bez widowni. - wyszeptałem, zaś hyung nachylił się do mnie, pytając cicho.
- Też tak byś chciał?
- Każdy tak chce, hyung. Przecież randkowanie to część życia. - wymruczałem, idąc do swojej kwatery.
Mój narzeczony ruszył za mną. Obaj weszliśmy do mojej sypialni. Zamknąłem drzwi, a on usiadł przy biurku. Podszedłem do łóżka, klapnąłem na nim, zaczynając rozmowę.
- Hyung, a jak prezenty?
- Nudne, powtarzalne, choć był jeden, który sprawił mi radość, przyjemność. - wyznał.
- Zapewne ktoś z rodziny trafił, albo Twoja przyjaciółka. - dodałem.
- Mylisz się, Junnie. Nie wiem od kogo jest ten prezent. Na bileciku widniał tylko napis „Najlepsze Życzenia". Ten ktoś ma ładne pismo. - powiedział Książę Dal.
- A zdradzisz mi, co Cię tak urzekło? - ciągnąłem.
- Pewnie. To spinki do koszuli. Bardzo ładne, klasyczne, lecz stylowe. Nie wiem, kto mi je podarował, jednak trafił. To najlepszy prezent jaki dostałem w tym roku.

W tym momencie moje serce zabiło mocniej. Ucieszyłem się, że to mój podarunek sprawił mu tyle przyjemność. Chyba to dobrze, że go nie podpisałem?
- Widzę, że bukiet zaręczynowy trzymasz na stoliku nocnym. To miłe. - zmienił temat.
- Lubię czerwone róże, hyung.
- Lubisz? A ja myślałem, że bukiet został wykonany ze względu na to, że ja je lubię, Se Jun.
- Co? Ooo, to dlatego Seung Woo-hyung i Chan-hyung mieli takie miny. Nic mi nie powiedzieli, że również je lubisz. Domyślałem się tylko.
- Bardzo. To najpiękniejsze kwiaty na świecie, które można podarować ukochanej osobie. Są też romantyczne. - stwierdził Byung Chan.
- Masz racje. Nigdy nie zapomnę, jak mój ojciec podarował mojej matce podobny bukiet na urodziny. Wtedy zakochałem się w nich. - potwierdziłem z uśmiechem.
- Chcesz pracować po studiach w szpitalu? - zapytał Byungie.
- Tak, za darmo. Chcę pomagać innym. - odpowiedziałem i opadłem na łóżko, również pytając.
- A Ty dlaczego studiujesz prawo, Książę?
- Nie znoszę kłamstwa. Od dziecka dążę do prawdy, cenię sobie szczerość i sprawiedliwość, Jun.
- Rozumiem. To ciekawe, choć ja wolę zgłębiać wiedzę o ludzkim ciele. To fascynujące. - oznajmiłem, gapiąc się w sufit.

Gdy Lim nie patrzył, Choi zajrzał do jednego z jego zeszytów. Chciał za wszelką cenę dowiedzieć się, kto podarował mu ten cudowny prezent. Widząc znajome i piękne pismo, uniósł brwi. Spinki były od Se Jun'a. Trafił w jego gust, praktycznie nic o nim nie wiedząc. Obdarował go, choć nie musiał.
Popatrzył na licealistę, który nadal gapił się w sufit. Uśmiechnął się. Teraz rozumiał wszystko. Dobrze, że odpuścił sobie walkę z rodzicami.

Przymknąłem na chwilę ślepka. Poczułem że Choi kładzie się obok mnie. Spojrzałem na niego, rozchylając wargi. Moje serce mocniej zabiło. Byłem też trochę zmieszany, do tego panowała cisza. Przerwałem ją.
- Hyung, chodźmy do stajni. Pokażę Ci moją „Star".
Przytaknął głową, po czym wyszliśmy z sypialni, kierując się do wyjścia.

W holu spotkaliśmy Kang'a oraz Heo. Obaj akurat się pocałowali. Stanąłem jak wryty, zawstydzony. Nagle Następca Tronu Dal złapał mnie za rękę, przyciągnął, by zasłonić oczy. Usłyszałem, jak chrząka i się upomina ich.
- Wybaczcie. Rozumiem, że się lubicie, ale moglibyście okazywać sobie to w sypialni, czy w jakimś zacisznym miejscu?
- Och, przepraszamy. - rzekł Chanie.
Byungie poprowadził mnie w stronę drzwi, nadal zasłaniając mi ślepka. Dzięki temu zakłopotanie trochę minęło. Opuściliśmy pałac i odzyskałem widoczność.
- Dziękuję, Książę. - szepnąłem.
- Nie ma za co. Sądząc po Twoim zachowaniu, reakcji, Ty nigdy się nie całowałeś, co Junnie? - zapytał szczerze.
- Nie, nie miałem na to czasu. Chciałem zaczekać na odpowiednią osobę. - odpowiedziałem, idąc razem z nim do stajni. Pokazałem mu „Star". Był nią zauroczony. Naprawdę miał słabość do tych istot.
- Ona jest śliczna, Junnie. - zaczął.
- To prawda. Jest piękna. - potwierdziłem, gładząc jej pyszczek. Wtedy nasze dłonie dotknęły się. Nie zabrałem ręki, tylko się uśmiechnąłem.

Po powrocie do mojej komnaty, opadłem ponownie na łóżko. Byungie ułożył się obok mnie. Leżeliśmy patrząc się w sufit oraz rozmawiając o nas, o naszych planach. W pewnym momencie dopadło mnie zmęczenie i zatopiłem się w sen.

Choi zauważył, że Se Jun zasnął. Uśmiechnął się, przyglądając się chłopakowi. Patrzył się tak do wieczora. Przed wyjściem zostawił mu wiadomość na biurku. Ponownie zajrzał do jednego z jego zeszytów, by porównać jeszcze raz pismo z pismem na bileciku. Miał 100% pewności, że spinki są od Lim'a.

Obudziłem się na kolację. Mojego narzeczonego już nie było, ale dostrzegłem na biurku wiadomość od niego.

„Do Jun'a".

Podniosłem się, by ją odczytać.

„Cześć Śpiochu.

Nie chciałem Cię budzić, lecz mam nadzieję, że się wyspałeś. Przez najbliższe dni skup się na egzaminach i daj mi znać, jak dostaniesz wyniki. To mój numer. XX4 X8X 5XX.

Byung Chan."

Uśmiechnąłem się, wgapiony w karteczkę. Zaczynałem go lubić na swój sposób. Myślałem, że to nie będzie możliwe, myliłem się.
(...)
Przez najbliższe dwa dni całkowicie skupiłem się na egzaminach. Musiałem osiągnąć jak najlepsze wyniki, by podczas rekrutacji na Uniwersytet w Dal nie przynieść wstydu rodzinie, przyszłym teściom oraz narzeczonemu.
Ciekawe, jak jego egzaminy? Oby poszło mu jak najlepiej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top