Wyznanie
(Oczami Legolasa)
Wjechaliśmy właśnie do pałacu, gdy zatrzymało nas dwóch strażników.
- Kim jesteście i czego tu chcecie? - rzekł jeden.
- Jestem Legolas, książę Mrocznej Puszczy. Przybyliśmy tu do uzdrowicieli, aby uratować życie mojej... to znaczy Tauriel. Przysłał nas tutaj Elrond.
- Oczywiście, proszę za mną - odparł drugi - w jakim jest stanie?
- Niewiadomo, od dłuższego czasu jest nieprzytomna - powiedziałem poważnym głosem.
- Skąd przybywacie?
- Byliśmy więzieni przez orków w lochach, Tauriel była także... torturowana... - wydusiłem z trudnością.
- To tutaj, za tymi drzwiami, a i pozdrów ją jak się obudzi - uśmiechnął się serdecznie.
Ja nie miałem jednak na to czasu, zapukałem do drzwi. Natychmiastowo zostały one otwarte przez wysokiego elfa, miał długie, ciemne włosy i niebieskie oczy. Był bardzo szczupły, odziany w ciemno-zieloną suknie do ziemi. Na jej widok zachciało mi się śmiać, musiałem jednak zachować powagę.
- Co się jej stało? - rzekł od razu, widząc ją nieprzytomną w mych ramionach, nie oczekiwał jednak na moją odpowiedź - wejdź szybko, połóż ją tutaj - wskazał na jedno z łóżek.
Wtedy z innego pomieszczenia weszła blond włosa elfka.
- Jak ci na imię? - skierowała się do mnie
- Legolas.
- Książe Mrocznej Puszczy? - uśmiechnęła się łagodnie.
- Tak, tak. A co będzie z Tauriel?
- Żeby to sprawdzić musimy poprosić cię o poczekanie przed drzwiami.
Skinąłem głową i wyszedłem spoglądając jeszcze raz na moją piękną elfkę.
(Oczami Tauriel)
Kiedy się obudziłam, głowę skierowaną miałam w stronę okna, więc widziałam, że już się zciemniało. Przekręciłam głowę w drugą stronę, gdzie znajdował się Thranduil.
- Witaj, jak się czujesz? - powiedział tym samym tonem co zawsze.
- Już lepiej..., a gdzie jest... - przerwał mi.
- Legolas? - westchnął - siedział przy tobie dzień i noc, w końcu namówiłem go, żeby odpoczął.
Uśmiechnęłam się, jednak nie chciałam, żeby zobaczył to Thranduil. Nie udało mi się jednak tego ukryć, bo zaraz po tym rzekł do mnie.
- Kochasz go?
Spojrzałam w jego oczy, niewiedząc co odpowiedzieć, byłam zaskoczona tym bezpośrednim pytaniem.
- To znaczy... - zaczęłam jąkając się.
- Powiedz - nalegał z udawanym uśmiechem na twarzy.
- Od dzieciństwa był moim przyjacielem, jednak ostatnio w naszych lochach powiedział coś, co sprawiło całkowity obrót sytuacji. Następnego dnia, spędziliśmy cały wieczór razem nad rzeką... przepraszam.
Mam za długi język, pomyślałam, czemu ja tak dużo gadam?! Co sobie teraz pomyśli król, pewnie będzie miał pretensje do Legolasa... To moja wina! Zamartwiałam się.
- Nie odpowiedziałaś mi na pytanie - mówił dalej.
Nie zamierzałam jednak odpowiedzieć, odwróciłam więc głowę w drugą stronę, nie chciałam się dalej pogrążać.
W końcu sobie odpuścił, skierował się w stronę drzwi, a po ich otwarciu ujrzał Legolasa, który miał właśnie zamiar do mnie wejść.
- Tauriel, obudziłaś się - odparł od razu z uśmiechem.
Thranduil spojrzał na niego skrzywiony i wyszedł.
- Jesteś smutna?
Odwróciłam ponownie głowę w jego stronę. Nic jednak nie umiałam powiedzieć.
- Co ci powiedział mój ojciec? - pytał z już mniej szczęśliwą miną.
- Zapytał się...
- O co?
- Czy cię kocham.
- Co odpowiedziałaś?
Nie wiem czemu, ale w tym momencie miałam ochotę się zaśmiać, więc to zrobiłam, po czym usiadłam.
- Chciałbyś wiedzieć, co? - zaśmiałam się znowu.
- Nie rozumiem z czego się śmiejesz - w końcu sam się zaśmiał, po chwili znów rzekł - wiesz, że się o ciebie martwię.
- Wiem, powiedziałam, że wtedy w lochach coś się zmieniło, przestałam traktować cię jak zwykłego przyjaciela. I... powiedziałam coś czego trochę żałuję - skrzywiłam lekko twarz - powiedziałam o tym, że spędziliśmy razem wieczór nad rzeką.
On chyba jednak nie widział w tym żadnego problemu i mówił dalej.
- Zapamiętam go do końca życia - rzekł rozmarzony.
Ja jednak znowu się zaśmiałam zakrywając połowę twarzy dłonią. Z każdą chwilą śmiałam się co raz bardziej, nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
- Co cię tak bawi? Powinnaś odpoczywać, mam ci przypomnieć jak przez kilka dni byłaś nieprzytomna?
- Nie wiem co mnie napadło, przepraszam - rzekłam opanowując śmiech.
- Wiedz, że nadal nic się zmieniło, moje uczucie do ciebie także - powiedział - mogę usłyszeć twoją odpowiedź?
- Tak.
- Co tak?
- Tak, kocham cię - rzekłam widząc jego podekscytowanie.
Nasze wyznania przerwało jednak wejście jednego z uzdrowicieli.
- Tauriel jak się czujesz?
- Dobrze.
- Bolą cię plecy, albo głowa? - dopytywał elf.
- Trochę bolą mnie plecy, w końcu nic dziwnego, są całe poranione.
- Dam ci teraz zioła przeciwbólowe, wypij je, wrócę później - uśmiechnął się i wyszedł.
Mimo tego bólu, na który praktycznie nie zwracałam uwagi, byłam bardzo szczęśliwa. Miałam nadzieję, że teraz wszystko się już poukłada.
**** Witam znowu! Dziękuję wam bardzo za 200 wyświetleń, dalej oczekuję na więcej gwiazdek i komentarzy, ale nie jest źle ;D Nie ma to jak dostać weny o pierwszej w nocy, ale udało mi się, to najważniejsze. Jak przeczytacie rozdział to nie zapomnijcie zostawić gwiazdki xD i czekajcie na nexta, dowiecie się co dalej z naszą ukochaną parą elfów, oczywiście wiadomo o kim mowa. Siódmy rozdział jutro!
@legolas_myluv
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top