Trzy serca

A oto filmik wykonany przez cudowną WIKTORIA12304 :***
Tak z okazji urodzin ostatni rozdziałek

- Gdzie ty mnie prowadzisz? - pytała zniecierpliwiona.

- Zamknij oczy.

- Ale...

- Zaufaj mi - przerwał jej, a ta posłusznie przymknęła powieki.

Legolas kierował elfkę trzymając ją mocno za ramiona i informował o każdej przeszkodzie, aż w końcu dotarli na miejsce.

- Otwórz.

W tym momencie Tauriel ujrzała u swoich stóp rozwinięty biały dywan, a po dwóch jego stronach spora ilość ludzi odzianych w eleganckie szaty. Elfka nie mogła wydusić z siebie ani słowa, chwilę później dostrzegła pośród ludzi Thranduila, który bezlitośnie wlepiał swe błękitne ślepia w ich stronę. Po tym rzuciła na Legolasa znaczące spojrzenie, lecz ten zachęcał ją uśmiechem, aby zaczęła iść w stronę gdzie znajdowała się altanka zdobiona kwiatami czerwonych róż. Tauriel wykonała pierwsze kroki przed siebie czując na sobie wszystkie spojrzenia, a Legolas szedł tuż za nią. W końcu oboje stanęli przed altanką zza której wyszedł elf, ten sam który udzielał ślubu Legolasowi i Almariel.

- Zebraliśmy się tutaj, aby związać węzłem małżeńskim tę oto parę. Kto sprzeciwia się temu związku niech przemówi teraz lub zamilknie na wieki - cisza - a więc, Taurielo czy zgodzisz się wyjść za tego oto dostojnego księcia ślubując mu miłość i wierność do dnia, gdy śmierć was nie rozłączy?

- Tak - odparła bez zastanowienia.

- A czy ty Legolasie zgodzisz się poślubić tę oto piękną damę ślubując jej miłość i wierność do dnia, gdy śmierć was nie rozłączy?

- Tak.

- A więc, możecie się pocałować -
Elf zmierzał już do pocałunku, lecz Tauriel mu w tym przeszkodziła.

- Dotknij brzucha - rzekła, a ten spojrzał na nią dziwnie. Jedyną na to odpowiedzią był uśmiech elfki, spoglądającej w oczy Legolasa z niemałym zachwytem i ciekawością jego reakcji. Po tym elf przeniósł swą dłoń na brzuch ukochanej po chwili wyczuwając delikatne ruchy dziecka. Nie czekając, więc ani chwili dłużej namiętnie pocałował elfkę, oplatając delikatnie jej szyję . Wszyscy wokół zaczęli klaskać, co dziwne nawet Thranduil, który nareszcie pogodził się z miłością swego jedynego syna i kapitanki straży. Lepiej późno niż wcale.
Po jakże cudownej ceremonii, odbyło się niezapomniane wesele, choć niektórzy tak się upili, że nie potrafili iść o własnych siłach, a co dopiero mówić o pamiętaniu tego wieczoru. Jednak Legolas i Tauriel równie miło spędzili noc, odeszli na szczyt jednego ze wzgórzy skąd był przepiękny widok na wodospady, góry i lasy aż po horyzont.

- Jak go nazwiemy? - spytał elf ponownie kładąc swą dłoń na brzuchu elfki.

- Go? A może to dziewczynka - odparła śmiejąc się cicho.

- Powiedz mi dlaczego ostatnim razem byłaś u uzdrowicieli - powiedział z udawaną powagą.

- Przecież ci mówiłam... - odparła, a elf niedowierzając spojrzał na nią błagalnie, po czym głośno westchnęła - straciłam nasze poprzednie dziecko...

- Czemu mi nic nie powiedziałaś?

- Nie chciałam, żeby ktokolwiek o tym wiedział... - odrzekła, a jej głos stawał się coraz to bardziej przygnębiający, sprawiając jakby Tauriel miała zaraz wybuchnąć łzami - zbyt dużo wtedy przeszłam i nie byłam świadoma mojej ciąży.

- Nie martw się, teraz nic się nie stanie.

- Dziękuję - uśmiechnęła się - ah, zapomniałabym! Miałam ci to dać wcześniej, ale... zgubiłeś to w drodze do Mrocznej Puszczy, kiedy wyruszyłeś po lekarstwo dla mnie - elfka wyciągnęła otwartą dłoń, na której znajdowała się broszka w kształcie liścia z ciemno-zielonym kamieniem wypełniającym jego wnętrze .

- Kocham cię.

- Kocham cię.

Po tym połączyli się w pocałunku na tle ciemnego nieba pokrytym milionami gwiazd. Nawet one nie oddają takiego piękna jak miłość, która łączyła Legolasa i Tauriel Greenleaf.
Od tego dnia nic nie było wstanie ich rozdzielić, ich miłość rosła z dnia na dzień, z minuty na minutę, z sekundy na sekundę...

Wiem, wiem krótki, ale chciałam to tak zakończyć tak... romantycznie ♥ Mam nadzieję, że się za to nie obrazicie :P A teraz słowa na sam koniec od mła:

To już koniec mojego pierwszego opowiadania, jednak początek nowszych, a może i lepszych. W końcu wszystko się kończy, nic nie jest wieczne jak życie naszych głównych bohaterów. Trudno mi jest też pojąć, że napisałam swoją pierwszą książkę, no niedokładnie swoją, ponieważ nie są to bohaterowie wymyśleni przeze mnie, ale ciii... Jestem pod wielkim wrażeniem tego, że ktoś w ogóle to czytał, bo na samym początku w to nie wierzyłam. Jak się nie mylę, to moje opowiadanie znalazło się w pierwszej dwudziestce, w kategorii - opowiadania, a według mnie jest to już jakieś osiągnięcie. Teraz mam tylko nadzieję, że będzie wam się chciało czytać moją drugą książkę, więc do zobaczenia wkrótce!

Wasza

legolas_myluv

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top