Rozdział 16 cz. 1

Dedykacja dla @WIKTORIA12304 za wykonianie cudnej okładki do mojej książki :*

Od razu mówię, ten rozdział... jest trochę inny niż poprzednie, ale mimo to liczę, że się wam spodoba. Miłego czytania!

+ gwiazdkujcie i komentujcie :)
Tak jak mówiłam przez tydzień nic nie będę wstawiać, bo wyjeżdżam.

Tauriel była załamana, ostatnie dni spędziła nie wychodząc poza próg swojego pokoju i cierpiąc z powodu rozstania z osobą, która była dla niej tak ważna. Jedna chwila trwała dla niej niczym wieczność, nie patrząc na to, że elfy są nieśmiertelne.
Pewnego wieczoru, ktoś zapukał do drzwi, elfka szybko otarła łzy i próbowała nie dać po sobie poznać smutku, przygnębienia, samotności, złości i długo by tam wymieniać wszystko co w tej chwili czuła wcześniej radosna i pełna życia elfka. Po chwili w drzwiach ukazała się Ariel, przyjaciółka od siedmiu boleści, na dobre i na złe z wielkim darem pocieszania i wręcz rozbawiania, a nawet doprowadzania ludzi i oczywiście elfów do wybuchu śmiechu.

- Znowu o nim myślisz, prawda? - powiedziała z pretensjami, lecz z twarzy ani na chwilę nie zszedł jej piękny uśmiech.

- Aż tak to widać? - rzekła skruszonym przez łzy głosem, Tauriel.

- Ehh... chyba nie zamierzasz siedzieć tu do końca świata?! Nie myśl o nim, zapomnij najlepiej o wszystkim.

- Łatwo ci mówić, pewnie niedługo dostanę zaproszenie na ślub Legolasa i tej wstrętnej dziewczyny, a ty mi mówisz "zapomnij"?!

- To idiota, nie zasługiwał na ciebie, skoro wybrał inną i 100 razy brzydszą elfkę. Jesteś piękna, miła, przyjacielska, inteligentna, świetnie walczysz, masz poczucie humoru no niczego ci nie brakuje... - nagle strażniczka umilkła, a na jej twarz wpłynął wielki uśmiech, oczy zaczęły błyszczeć jak nigdy wcześniej - mam świetny pomysł! Chodźmy na impreze, pójdziemy jeszcze po Eliera i Leriera. Będziemy się świetnie bawić.

- Nie mam nastroju do zabawy, co chyba po mnie widać - rzekła smętnym i wręcz przygnębiającym głosem.

- Jestem tu, żeby ci ten nastruj właśnie poprawić. Przecież nie zostawię, cię tu samej - mówiła pełna energii Ariel.

- Czemu?

- Zignoruję to pytanie, idziesz ze mną i koniec kropka - po tym przyjaciółka chwyciła Tauriel za rękę i zaczęła ją ciągnąć w stronę drzwi.

- Jak mamy iść na przyjęcie, to chyba muszę się przebrać, nie sądzisz? - powiedziała z lekkim poczuciem humoru rudowłosa elfka.

- Dobra, masz pięć minut, czekam przed drzwiami - powiedziała i zaczęła iść uradowana w stronę drzwi, wyglądała jakby miała zaraz zacząć skakać z radości jak mała dziewczynka, jednak tego nie zrobiła i posłusznie wyszła.

Po dłuższej chwili drzwi od komnaty Tauriel wreszcie się otworzyły.

- Przecież to piżama - powiedziała zszokowanym głosem Ariel.

- Tak, wiem, bo idę spać. Dobranoc! - powiedziała i zaczęła już zamykać drzwi jednak strażniczka jej w tym przeszkodziła. Elfka weszła ponownie do pokoju Tauriel i otworzyła szafę. Po chwili, chwyciła jedną sukienkę, była to czarna, częściowo obcisła z srebrną, małą kokardką suknia.

- Nałóż tą i nie marudź, a potem rozpuść włosy i gotowe - mówiła entuzjastycznie Ariel.

Zaraz potem kapitanka straży była już gotowa do wyjścia. Wyglądała przepięknie, sukienka podkreślała jej kształtną figurę, a włosy... cudnie wyglądają gdy są rozpuszczone, szczególnie u Tauriel.

- Teraz chodźmy, do mnie, a potem po chłopaków - zaproponowała elfka.

Po paru chwilach, Ariel stała już ubrana w piękną, białą suknie do kolan. Na klatce była obcisła, a na dole złożona z wielu warstw. Jej długie, blond włosy spływały delikatnie po jej ramionach, potem plecach, sięgając aż do pasa. A niebieskie oczy, i blada twarz... po prostu cudo. Tauriel zawsze uważała, że to Ariel jest ładniejsza, a ona na odwrót. To było największą przyczyną ich kłótni.

W końcu dotarły wraz z Elierem i Lerierem na przyjęcie. Było tam głośno, duszno, a sala była wypełniona aż po brzegi. Ariel jednak to nie zniechęciło do zabawy i od razu, jako pierwsza popędziła na parkiet. Tauriel natomiast stała opierając się o ścianę i powstrzymując się od łez. Miała ochotę wyjść i gdy już zamierzała wcielić swój plan w życie, ujrzała go tańczącego z inną dziewczyną. Co prawda stał tyłem, a na sali nie było za jasno, ale te włosy, ubranie no i wszystko inne, było niemal identyczne. Elfka zamierzała tam podejść i po raz drugi mu to wszystko wygarnąć, nie zrobiła jednak tego. Wyszła niepostszeżenie z przyjęcia i znów po kilkugodzinnej przerwie, poczuła na policzkach łzy. Tauriel słyszała za sobą krzyk przyjaciółki, w końcu się ugięła i zatrzymała.

- Tauriel, co się stało? Czemu wyszłaś, przecież dopiero co przyszliśmy - pytała dobiegając już do elfki.

- Widziałam go jak tańczył z tą dziewczyną, to się stało - odparła wściekłym tonem.

- Jesteś pewna, że to był on?

- Tak, wybacz, ale ja tam nie wrócę - po tych słowach elfka skierowała się do swojej komnaty i mimo że była noc, przebrała się, chwyciła łuk i kołczan strzał, po czym zamierzała wyjść z królestwa. Tym czasem Ariel wróciła na przyjęcie, także zobaczyła tego chłopaka i również myślała, że to Legolas, jednak gdy przeszła obok niego by zobaczyć twarz, okazało się, że to nie był on. Legolas siedział teraz w pokoju i rozmyślał o dalszych działaniach w stosunku do Tauriel, jednak nic nie przychodziło mu do głowy. Wróćmy, mimo to na przyjęcie.
Biedna Tauriel, wciąż cierpi po rozstaniu i jeszcze to. Muszę jej powiedzieć, że to pomyłka, lecz zrobię to później, żeby nie zawracać jej głowy - pomyślała Ariel.
A co z Thranduilem? On siedział na swym tronie uśmiechnięty jak nigdy dotąd, wiedział o cierpieniu syna, jednak pocieszała go jedna myśl: Udało mu się rozdzielić Legolasa i Tauriel. Nic poza tym się wtedy dla niego nie liczyło.

legolas_myluv

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top