Oświadczyny i...
Dedykacja dla Tauriel600
Rozdział +18 / +16 :)
Czytacie to na swoją odpowiedzialność, może to wam zryć psychikę xD Puśćcie sobie muzyczkę, według mnie idealnie pasuje do takich momentów ;D
Wszystko było idealnie zorganizowane przez Legolasa, jednak Tauriel ze znikomego powodu trwała w milczeniu. Elf patrzył na nią z coraz większą niecierpliwością i obawą. W końcu, elfka wydusiła z siebie jedno słowo.
- Tak - rzekła radośnie i po chwili dodała - wyjdę za ciebie.
Legolas bez żadnych słów rzucił się dziko do pocałunku. Był to długi, lecz jakże uczuciowy pocałunek. Po chwili oboje położyli się na kocu. Ich oczy były wręcz rozpalone, niczym ogień. Legolas odgarnął długie i rudawe kosmyki Tauriel, które nieustannie wtargniały między ich coraz bardziej wyraziste usta. Po chwili Legolas zszedł niżej ze swymi pocałunkami. Zaraz potem jego wargi pieściły szyję elfki, która powoli odchylała głowę. Legolas jednak znów wrócił do ust by zachęcić Tauriel do dalszego działania. Tak też się stało, rudowłosa dziewczyna wykonała szybki ruch, momentalnie siadając na biodrach elfa, po tym pochyliła się nad nim, a na twarzy miała pytającą minę jakby chciała powiedzieć "pozwolisz mi?", lecz po chwili przeniosła swe dłonie na górną część garderoby elfa. Ten nagle chwycił ją za dłonie i przyciągnął do pocałunku nie pozwalając na kontynuowanie planów Tauriel. Legolas delikatnie przejechał palcami po smukłej nodze elfki, a ta niespodziewanie zerwała z niego ubranie, odsłaniając jego umięśniony tors. Na twarzy elfa zawidniał lekki uśmiech, po czym zamierzał się odegrać, zrywając białą suknie z bladego ciała Tauriel.
- Lubiłam tę sukienkę - powiedziała udając obrażoną, co jeszcze bardziej podnieciło elfa.
Wtedy to elf wykonał szybki ruch znajdując się nad Tauriel. Zaczął całować ją po całym ciele, rozpoczynając na ustach, wydające ciche jęki spowodowane wielką rozkoszą, a kończąc na udach. Elfka przesunęła swą jedną dłoń na tors wbijając paznokcie, a drugą na plecy oplatając go mocno. Po chwili oboje rozmarzyli się w głębokim pocałunku, elf chwycił mocno za kark Tauriel, po czym jedną rękę zsunął wzdłuż jej talii. Zaraz potem elfka zmieniła swą pozycję i położyła się na twardym od mięśni torsie Legolasa, lecz nie odrywając swego języka od ust ukochanego. Ten jednak odsunął jej delikatnie głowę, po czym spojrzał w zielone i mieniące się tęczówki. Nawet jego uśmiech wydawał się pełen uczuć, nagle elf chwycił za dolną część bielizny Tauriel, która w jednej chwili znalazła się na trawie. Legolas tym razem przeniósł swe delikatne dłonie na krągłe piersi elfki, która zaraz potem stanowczo je przemieściła na jej nagie plecy. Wtedy Tauriel jakby za karę, wstała i zaczęła zdejmować resztę ubrań Legolasa, który zaczął się dziwnie skulać. Elfka popatrzyła głęboko w jego oczy krzywiąc lekko twarz, po czym ponownie przysiadła na miejscu gdzie kończy się rola podbrzusza, by poczuć go całego w sobie i po chwili odchylając głowę do tyłu tak że wygięła się niczym łuk. Elfka zaczęła wykonywać powolne ruchy bioder, przy tym jęcząc z przyjemności jaka w niej tkwiła. Elf wziął jednak sprawę w swoje ręce i chwilowo oślepiony ostrymi promieniami słońca oraz oczarowany widokiem nagiego ciała elfki, wypełzł z pod Tauriel, po czym ułożył ją delikatnie na kocu, ponownie odgarniając jej włosy, które ułożyły się na trawie i nielicznych, różnobarwnych kwiatach. Zaraz potem z jego wyrazistych, różowych warg wysunął się język, który momentalnie znalazł się w ustach elfki, a potem między jej piersiami. Legolas z rozkoszą wsłuchiwał się w jej coraz głośniejsze jęki i stęknięcia. Po chwili z wielkim skupieniem na twarzy zbliżył się do Tauriel swymi biodrami, by wykonać pchnięcie i wydając przy tym nikłe odgłosy. Jego ruchy stawały się coraz szybsze i mniej regularne tak samo jak jego oddech, a elfka ponownie wbiła swoje paznokcie w plecy Legolasa, który zamierzał już syknąć z bólu, jednak ta wyciągnęła z jego skóry szpony i spojrzała na niego z uśmiechem, który mówił o jej cudownych doznaniach jakie teraz przeżywa, a elf odwzajemnił dyskretnie uśmiech, spowalniając swe tempo. Kiedy oboje czuli się przepełnieni rozkoszą, położyli się obok siebie w promieniach grzejącego słońca. Elf delikatnie głaskał ją po udach, a ona lekko drapała jego tors. Wtedy elfka położyła się na nim wygodnie, a Legolas powędrował dłońmi na jej pośladki mocno je zaciskając. Potem znów ułożyli się obok siebie i wolno zbliżali się do pocałunku. Nawzajem przygryzali sobie wargi, a ich dłonie przemieszczały się po różnych częściach ciała. Wciąż namiętnie się całując, Tauriel jedną ręką drapała jego plecy, a drugą lekko ciągnęła za jego włosy, podczas gdy jej nogi oplatały jego ciało. On natomiast czasem głaskał jej plecy bądź pośladki, a drugą dłonią gładził płomienne włosy czasem zaciskając je w pięści. Tak trwali w najlepsze aż do zachodu słońca, oboje rozpaleni z odczuć jakie ich ogarniały. Dopełniali się swymi ciałami jak dwa pasujące do siebie puzzle.
[NASTĘPNEGO DNIA RANO]
Drzwi od komnaty Tauriel otworzyły się późnym popołudniem, przez które wybiegła pełna energii elfka całkiem zapominając o tym, iż jest w piżamie. Skierowała się w stronę drzwi swojej przyjaciółki Ariel, do których wdarła się bez zapowiedzi. Po chwili rzuciła się na łóżko dziewczyny pogrążonej we śnie, lecz nie na długo...
- Ariel, wstawaj! - krzyczała radośnie skacząc na łóżku.
- Tauriel, co cię napadło, żeby budzić mnie o tej godzinie?! - wyrzuciła wściekła.
- Jest wieczór...
- Co z tego? Miałam wczoraj ciężki dzień, nie miałam wolnego jak ty księżniczko!
- Oj, nie marudź. Mój wczorajszy dzień był za to najszczęśliwszym w moim życiu!
- Obchodziłoby mnie to, gdybyś mnie nie obudziła...
- Legolas mi się oświadczył! - wykrzyknęła.
- Słucham?! - powiedziała zrywając się nagle z miękkich poduszek.
- Nie cieszysz się?
- No jasne, że się cieszę - rzekła ze sztucznym uśmiechem Ariel - ale nie sądzisz, że to za szybko?
- Przestań, jakie znowu za szybko? Z resztą nieważne, muszę iść do mojego NARZECZONEGO - odparła wybiegając zaraz potem jak szalona z pokoju blondwłosej przyjaciółki.
Bez wahania ruszyła w stronę komnaty Legolasa, lecz go tam nie zastała, po chwili była już w lochach, ale tam także ani śladu. Elfka w powrocie do swojej komnaty napotkała za to Thranduila.
- Witaj Taurielo, przydzielam ci patrol po kolacji - rzekł oschle.
- Tak jest, panie. Wiesz może gdzie jest Legolas? - spytała niepewnie.
- Sam szukam go od jakiegoś czasu. Nie było go na dzisiejszym obiedzie, ciebie również - zerknął podejrzliwie na Tauriel.
- Miałam wczoraj ciężki dzień... Musiałam odespać - odparła, a na jej twarzy pojawił się nieświadomy uśmiech.
- Jeśli mogę spytać to... co ty masz na sobie?! - przerwał jej miłe rozmyślenia, a ta spojrzała z zażenowaniem na swoje ubranie, po czym pobiegła do komnaty czerwona jak burak.
Tymczasem Legolas szwędał się bez celu po Mrocznej Puszczy. Gdy sylwetka elfa pochyliła się nad rozszalałą taflą wody w rzece, usłyszał niepokojące odgłosy dobiegające z lasu. Sięgnął, więc po strzałę, która niewiadomo kiedy znalazła się na cięciwie, wyczekując wystrzału. Poważna twarz elfa wpatrywała się w rozłożyste korony drzew, z których nagle wyskoczyły olbrzymie i dobrze znane wszystkim z Leśnego Królestwa, pająki. Ich szczękoczułki miały już zamiar pochwycić elfa i owinąć w swą sieć jednak ten za dobrze się bronił. W końcu wystrzeliła pierwsza strzała, zaraz potem druga i trzecia. Po chwili wszystkie stwory leżały już martwe z odciętymi odnóżami, wbitymi sztyletami w odwłoki, czy w paszczę i wystającymi z ich ciał strzałami. Wtedy Legolas stanął jak wryty, jakby go olśniło i chyba rzeczywiście tak było. Bez wahania ruszył do królestwa przeszywając powietrze jak najcieńsze ostrze. Zwinnymi ruchami omijał każde drzewo z niebywałą prędkością. Dosłownie, chwilę potem stał już przed główną bramą, lecz to nie był koniec bieganiny, na jego drodze stało blisko tysiąc schodów i długich, krętych korytarzy. Wreszcie stanął przed komnatą Tauriel dysząc ze zmęczenia, po czym cicho zapukał.
- Proszę - odezwał się głos zza drzwi.
Elf wtargnął do środka cały zziajany i uspakajając swój oddech podszedł do Tauriel.
- Legi, gdzie byłeś? - spytała szczęśliwa z jego powrotu i zarazem zła, że nic jej nie powiedział i nagle zniknął.
- A tu i tam, nieważne... - wziął ponowny głęboki wdech - zapomniałem ci czegoś powiedzieć.
- Tak?
- Nie mów nikomu o zaręczynach.
- Czemu? - spytała zszokowana.
- Bo rozniesie się to po całym królestwie, mój ojciec się o tym dowie, zorganizuje ślub i nie będziemy razem. To dość wystarczający powód.
- Już trochę za późno...
- Jak to?!
- Powiedziałam o tym Ariel, ale to moja przyjaciółka po co miałaby o tym komuś mówić?
- Ona mnie nie lubi, wspominała o jakimś ślubie i że przeze mnie płakałaś...
- Właśnie, zupełnie o tym zapomniałam - rozwścieczyła się nagle - będziesz mi się musiał z tego wytłumaczyć! I nie przesadzaj...
- Nie przesadzam. Wiesz, że cię kocham i nie chcę cię stracić - rzekł z szarmanckim uśmiechem, po czym połączyli się w namiętnym pocałunku.
Wtedy niespodziewanie, do komnaty wkroczył Thranduil, a widząc jego minę nie był tu w dobrych zamiarach.
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale podoba się? :D Zachęcam do dalszego czytania, bo niestety ale ta powieść POWOLI zbliża się końca :(
legolas_myluv
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top