Narada w Rivendell

(Oczami Legolasa)

Chciałem pójść do Tauriel, zobaczyć jak się czuje, lecz nie mogłem dłużej zwlekać. Wróciłem zatem ponownie do komnaty, tam uzupełniłem swój kołczan strzałami, chwyciłem łuk i miecz, po czym wyszedłem. Po drodze do stajni zatrzymała mnie Lady Galadriela.

- Legolasie, przyniosłam coś dla ciebie - rzekła swym jak zawsze cichym i spokojnym tonem.

- Co takiego? - zapytałem.

- To kamień elfów, został wykonany przez naszych przodków. On będzie oświecał ci drogę w nocy i ostrzegał przed niebezpieczeństwem. Masz tutaj także prowiant na drogę, a teraz idź do stajni, zasiądź konia białego niczym śnieg i ruszaj.

Skinąłem głową, a na mojej twarzy pojawił się skromny uśmiech, po czym skierowałem się w stronę stajni.
Obawiałem się tej podróży, ponieważ nie wiedziałem co mnie czeka. Po chwili ruszyłem jednak z galopu. Do celu dzieliły mnie: Góry Mgliste, Wielka Rzeka Dzikich Krajów oraz co najważniejsze - Mroczna Puszcza, ponieważ królewskie ziele znajdowało się na skraju lasu, czyli nad Bystrą Rzeką.
To przynajmniej kilka dni wędrówki, nie zniechęcałem się jednak.
Dzień nadal był pogodny, byłem już niedaleko gór, przemierzałem wtedy mały las. Na jeszcze błękitnym niebie, zaczęły się pokazywać co raz gęściej chmury. Nie przejmowałem się tym, lecz zaczął mi doskwierać głód.

(Trzecia osoba)

Tym czasem w pałacu Rivendell.

Do króla Leśnego Królestwa podszedł posłaniec Elronda.

- Witaj, królu Thranduilu. Mam list od Arien z twej armii - powiedział kłaniając się przed obliczem władcy.

- Pokaż to - rzekł wyrywając z rąk posłańca list, po czym zaczął czytać.

Drogi Thranduilu!
Piszę ten list, aby powiadomić cię o tym co dzieję się w Mrocznej Puszczy. Zjawia się tutaj co raz więcej orków, którzy przekraczają nasze granice. Obawiam się, że to do czegoś prowadzi. Dzisiejszej nocy obudził nas odgłos rogu Azoga Plugawego, który dochodził z około 5 kilometrów na wschód od naszego królestwa. Nalegam o jak najszybszy powrót do Leśnego Królestwa w imieniu moim i całej straży.
Arien

Wtem podenerwowany Thranduil ruszył do władcy Rivendell.

- Elrondzie zwołaj naradę - powiedział poważnym tonem.

- Thranduilu, co się stało? - spytał zdziwiony zachowaniem króla.

On jednak nie odpowiedział, a Lord Elrond posłusznie zwołał naradę.  Miała się ona bowiem odbyć na wielkim tarasie pod altanką.

- Hin melan nena? Co się stało? - spytała Galadriela po elficku.

- Dostałem list od Arien, jedna ze strażniczek w mej armii. Powiedziała, że w Mrocznej Puszczy pojawia się co raz więcej orków, którzy przekraczają naszą granicę. W nocy zaś usłyszeli róg Azoga.

- Myślisz, że to tam uciekli podczas bitwy?

- Tak jak mówiłem wczoraj przy śniadaniu, mogli uciec do Esgaroth, albo za krasnoludami na Samotną Górę - odrzekł Elrond.

- Skąd wiesz o tych krasnoludach? - spytał Thranduil.

- Zatrzymali się u nas w pałacu, byli z Mithrandirem. A czemu pytasz?

- U mnie też byli, zostali złapani, lecz nie było z nimi czarodzieja, więc wsadziłem ich do lochów.

- Czemu to uczyniłeś Thranduilu? - spytała Galadriela.

- Rozmawiałem z Thorinem, synem Thiora syna Throra. Zaproponowałem, że wypuszczę ich pod jednym warunkiem, lecz ten nie zgodził się za nim jeszcze mu go przedstawiłem. Uciekli jednak z lochów, wysłałem za nimi strażników, udało im się uciec nie tylko nam, ale i orkom, którzy tam byli.

- Legolas - rzekła nagle poruszona Galadriela.

- Tak, jest właśnie w drodze do Mrocznej Puszczy i jest w niebezpieczeństwie - powiedział bezradnym głosem Thranduil.

- Nie możemy go tak zostawić! - wykrzyknął Elrond.

- Wy jedźcie, ja zostanę z Tauriel. Zawiadomię moją armie, przybędą rano - rzekła elfka z długimi, blond włosami.

- A co z Tauriel? - spytał zaniepokojony król.

- Ciągle dajemy jej zioła i leki spowalniające, nie wiadomo jednak, czy zdoła przeżyć tyle dni.

**** Hej, czekajcie na nexta, bo coś czuję, że w najbliższych rozdziałach będzie się dużo działo.
Dziękuję wam za wsparcie i aktywność, jesteście super! :D

legolas_myluv

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top