Kłamstwo

Był już ranek, król Leśnego Królestwa właśnie przechadzał się po pustych i ciemnych korytarzach w poszukiwaniu Legolasa. Od wczorajszego przyjęcia nigdzie go nie mógł znaleźć. Tym czasem książę obudził się w łóżku z przytuloną do siebie Tauriel. Na jej widok szczerze się uśmiechnął, po chwili uwolnił się jednak powoli z jej objęć i zamierzał już iść do swojej komnaty, aby jego ojciec nic nie podejrzewał. Niestety wybrał niewłaściwy moment, gdy otworzył drzwi od komnaty Tauriel, właśnie obok nich przechodził Thranduil.

- Co ty tu robisz?! - wykrzyknął.

- Ciii... - próbował uciszyć swego ojca - sprawdzałem jak Tauriel się czuje po przyjęciu.

- Całą noc? - mówił zdenerwowany.

- Nie, ojcze...

- Milcz! - przerwał Legolasowi - ostrzegałem cię, żarty się skończyły. Znajdę ci księżniczkę i ożenisz się czy tego chcesz, czy nie! - po tych słowach, oburzony zachowaniem syna, odszedł.

Tauriel spała wciąż nieświadoma niczego, obudziła się późnym po południem. Wciąż bolała ją głowa i nie miała siły na nic. Chciała cały dzień przeleżeć w łóżku, lecz postanowiła w końcu pójść do Legolasa.
Poszła do jego pokoju, jednak tam go nie zastała, jak i w reszcie królestwa. Wyszła, więc przed bramę.

- Witaj Thiorze, czy widziałeś gdzieś Legolasa?

- Tak, wyszedł jakieś parę godzin temu i wciąż nie wrócił.

(Oczami Tauriel)

Byłam zaniepokojona nagłym zniknięciem Legolasa, ogarnął mnie smutek. Weszłam do Mrocznej Puszczy, po jakimś czasie siegnęłam po łuk i strzały, naciągnęłam jedną z nich na cięciwę i zaczęłam strzelać bez celu. Pojawiło się kilka pająków, jednak nie zdążyły nawet podejść na 20 metrów, ponieważ od razu padały martwe jeden za drugim.

- Czym się smucisz? - rzekł znajomy mi głos.

- Legolas, gdzie byłeś? - poderwałam się do niego.

- Musiałem sobie przemyśleć parę spraw i doszedłem do związku, że popełniłem błąd.

- Błąd? Jaki znowu błąd?!

- Chyba wiesz o czym mówie - mówił chłodnym głosem jak jego ojciec, nie podobało mi się to.

- No właśnie nie bardzo - powiedziałam, mimo że doskonale wiedziałam o co mu chodziło.

On jednak mnie zignorował, znowu zachowywał się tak samo dziwnie jak na wczorajszym przyjęciu. Już chyba wolę jak jest upity. Legolas odszedł bez słowa, a ja... ja byłam zła, smutna, przygnębiona, zagubiona, wszystko to na raz! Na policzku poczułam łzę, samotną jak ja. Zaczęło się ściemniać, więc wróciłam do królestwa. Wahałam się jednak, postanowiłam wejść do sali tronowej. Stanęłam przed ogromnymi, ciemnymi i pozłacanymi wrotami. Po chwili zostały otwarte przez strażników stojącymi po dwóch jego stronach. Tam, jak się spodziewałam, na swym tronie znajdował się Thranduil.

- Witaj królu - rzekłam skruszonym głosem.

- Tauriel, co cię do mnie sprowadza? - zapytał, a ja nie wiedziałam od czego zacząć.

- Thranduilu, to dość nietypowe pytanie, ale... czy gdy mnie nie było, czy Leeegolas... znalazł sobie kogoś? - wydusiłam w końcu.

Król spojrzał na mnie dziwnie, a mi zrobiło się głupio. Jego twarz mówiła " Ty tak na serio pytasz?! ". Jednak wciąż miałam nadzieję, że udzieli mi odpowiedzi.

(Trzecia osoba)

W głowie Thranduila, pojawił się pewien plan, jak rozdzielić Legolasa i Tauriel. Po co miał się trudzić z szukaniem narzeczonej dla swojego syna, skoro taka okazja sama podsunęła mu się pod sam nos. Po dłuższej chwili odpowiedział widząc twarz elfki oczekującej odpowiedzi.

- Taurielo, o niczym nie wiesz? - ta spojrzała na króla z przerażeniem - Legolas jest z księżniczką Arwelą (Arłelą). Słyszałem już nawet, że planują razem ślub.

- ŚLUB?! - wykrzyknęła elfka.

- Tak, a coś nie tak? Przecież to twój przyjaciel, powinnaś się cieszyć - powiedział złośliwym tonem.

Tauriel nie wytrzymała ani chwili dłużej, wpadła w furię, łzy rozmazywały jej drogę, lecz ona na to nie zważała. Wybiegła z sali tronowej, a na twarzy króla pojawił się szyderczy uśmiech, poczuł satysfakcję i nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Elfka tym czasem biegła do komnaty Legolasa, bez wahania wtargnęła do środka i wyskoczyła z pretensjami.

- Ty kłamco! Cały czas mnie oszukiwałeś! To ty jesteś moim największym błędem w życiu, nigdy ci tego nie wybaczę, NIENAWIDZĘ CIĘ!!! - krzyczała ocierając łzy i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ze strony Legolasa wybiegła.

- Tauriel, stój, porozmawiajmy - mówił bezradny elf.

**** Ten rozdział krótki, lecz musicie przyznać, że dużo się działo, a Thranduil nieźle namieszał :D Następny rozdział może będzie jutro, to wena wybiera kiedy się pojawi xD WAŻNA INFORMACJA! Jakiś czas temu w pierwszych dwóch rozdziałach trochę pozmieniałam, więc radzę wam zerknąć, żeby się lepiej orientować ;)

legolas_myluv

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top