Czerwona droga

Rozdział dedykuję _Lauriene_

- Mogę cię o coś spytać? - rzekł Legolas.

- Tak...

- Co ci się stało? Czemu tu trafiłaś?

- To nic takiego, zrobiło mi się słabo, ostatnio jest bardzo duszno, nie sądzisz? - rzekła zakłopotana, biorąc głęboki oddech.

- Możliwe - wzruszył ramionami - wiesz o tym liście, prawda?

- Tak, wiem i zatkało mnie jak go przeczytałam - odparła Tauriel, kładąc się na boku w stronę elfa.

- Czytałaś go?! - spytał jakby z niedowierzaniem, a elfka skinęła krótko głową - pamiętasz jak mówiłem ci o niespodziance? - nagle zmienił temat.

- Owszem - powiedziała zaciekawiona.

- Wciąż na ciebie czeka - po tych słowach zaczął zmierzać do drzwi.

- Nie idź, proszę - nalegała.

- Czyli mi wybaczasz? - spytał z uśmiechem.

- Tego nie powiedziałam.

Po tym, Legolas wyszedł jednak z komnaty uzdrowicieli gdzie spotkał Ariel.

- Jak ty możesz nią tak pomiatać?! - wyskoczyła z pretensjami przyjaciółka.

- Słucham? - spytał, a jego wyraz twarzy skrzywił się znacząco.

- Nie udawaj głupiego, blondasku. Wiesz jak ona płakała, gdy dowiedziała się, że miałeś wziąć ślub z jakąś dziewczyną? Nie wiesz, bo nie było cię przy niej!

- Jaki ślub? O czym ty mówisz? - pytał zdziwiony.

- Ty już dobrze wiesz o czym ja mówię. Ciągle ją ranisz, a ja na to nie pozwolę! Nie chcę cię tu więcej widzieć chłoptasiu, no już, żegnam - powiedziała ze złością machając ironicznie dłonią na pożegnanie.

Legolas patrzył się na dziewczynę jak na wariatkę, po czym posłusznie ruszył do swojej komnaty przewracając oczami.

"Jaki ślub? Czy ja o czymś nie wiem?" - zadawał sobie te pytania do późnego wieczora.

[DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ]

(Oczami Tauriel)

Po kilku dniach uzdrowiciele mnie wypuścili i bardzo dobrze, bo to miejsce jest strasznie przygnębiające. Jednak w ostatnich dniach w ogóle nie widziałam Legolasa, co zaczęło mnie martwić.
Był to piękny i słoneczny poranek, gdy się ubudziłam podeszłam od razu do lustra i aż się przestraszyłam, znowu... Ostatnio dość często mi się to zdarzało. Szybko, więc się wyszykowałam, lecz tym razem nie założyłam mej ciemnozielonej tuniki, lecz białą, przewiewną suknie sięgającą do ziemi. Była tak cienka, że w niektórych miejscach prześwitywała, co prawda nie była zbytnio w moim stylu, ale ją lubiłam. Włosy miałam całkowicie rozpuszczone, lecz tylko dlatego, bo nie chciało mi się nic robić. Wtedy na drzwiach zauważyłam małą karteczkę z napisem " Idź czerwoną dróżką ".

Jaką czerwoną dróżką? - zaczęłam się zastanawiać.

W królestwie praktycznie wszystko było szare, srebrne, zielone lub brązowe. Zdezorientowana otworzyłam drzwi, gdzie ujrzałam na podłodze usypane płatki czerwonych róż. Rzeczywiście prowadziły aż do zakrętu w korytarzu, zaczęłam, więc za nimi podążać. Wcale jednak nie kończyły się na zakręcie, lecz prowadziły dalej przez marmurowe schody, następny korytarz i następny, który doprowadził mnie do wyjścia z królestwa, a ścieżka wciąż nie miała końca i ciągnęła się dalej lasem. Z coraz większą niecierpliwością zmierzałam przed siebie mijając po drodze setki drzew. W końcu dotarłam na piękną, ukwieconą łąkę. Wtedy dróżka dobiegła ku końcowi, szłam jednak dalej mrużąc powieki od rażącego słońca. Tam napotkałam wyjątkowego dla mnie elfa, który wręcz zaskoczył mnie swym romantyzmem. Ja patrzyłam z niedowierzaniem, a on wyciągnął do mnie dłoń, za którą po chwili chwyciłam.

- Zwariowałeś? - rzekłam z uśmiechem i niebywałym zdziwieniem.

- Nie podoba ci się?

- No jasne, że podoba! Zaskoczyłeś mnie...

- Oto chodziło - odparł zadowolony, po czym zaczął prowadzić mnie za rękę do czterech, znajomych mi drzew.

- Kojarzysz to miejsce? - spytał.

- Tak, kojarzę - odparłam zamyślona - to tutaj się pierwszy raz zobaczyliśmy.

W oczach miałam łzy, tym razem były to łzy szczęścia, wciąż byłam pod wielkim wrażeniem. Legolas wskazał na koc pościelony na trawie, na który padało światło w kształcie serca. Usiedliśmy więc tam oboje. Po chwili Legolas podarował mi piękny, biały kwiat. Chwyciłam go oczarowana jego postawą, gdy nagle między płatkami ujrzałam pierścionek.

- Legi...

- Kocham cię, Taurielo, czy zgodzisz się za mnie wyjść? - rzekł uroczo, klękając przede mną na kolanie, po czym spojrzałam się w jego oczy, w których mało co nie utonęłam.

Rozdział niestety krótki, ale jest :) mam nadzieję, że się wam podoba, a teraz czekamy na odpowiedź Tauriel :D Proszę o więcej aktywności, typu gwiazdki, komentarze i takie tam. A tam poza tym to strasznie mi się nudzi, wczoraj byłam w kinie na "Fantastyczna czwórka" osobiście nie polecam, zależy co kto lubi, ale nie zbyt się postarali...

legolas_myluv

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top