Wyrzuty sumienia✔
Obudziłam się z bólem brzucha. Czy to te dni? Nie, to niemożliwe, miałam je około tydzień temu. Może pójdę zrobię sobie coś do picia i mi przejdzie.
Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Nie zastałam tam ojca, a jedynie karteczkę :
Wyszedłem załatwić sprawy dotyczące domu, pod kartką masz 20 złotych na jedzenie. Nie rozwal domu. Tata
Okej, czyli nie będzie go trochę. Dobra, czyli mogę się podpakować i przygotować do kolejnych odwiedzin. W holu zobaczyłam stertę pudeł i pudełek różnej maści. Wzięłam je i dodatkowo piankę ochronną. Spakowapam większość szkła z kuchni, które wiedziałam, że nie będziemy używać. Wszystko starannie owinęłam papierem i pianką.
Kiedy skończyłam z kuchnią, udałam się do pokoju mojej siostry, który stał od wczoraj prawie pusty. Zdjęłam prześcieradła i włożyłam do pralki. Włączyłam pranie i udałam się do swojego pokoju. Spakowałam książki i posegregowałam zeszyty i różne tego typu bibeloty. Miałam sporo tego, jednak ja nie przywiązuje się za bardzo do rzeczy. Dlatego większość wylądowała w koszu. Wyniosłam śmieci i poszłam zjeść obiad. Zrobiłam sobie spaghetti, bo jedynie do tego dania miałam składniki. Nie za bardzo umiem gotować, a to danie jest takie, że jego nie da się zepsuć. Kolejną rzeczą było przygotowanie się do odwiedzin. Włączyłam facebooka i przesledzilam mój cel. Okazało się, że jest na tyle głupia, że dała swoją lokalizacje. Zapisałam sobie na karteczce samoprzylepnej adres i najważniejsze informacje o tej osobie.
Po około godzinnym śledzeniu Facebooka udałam się do dziupli. Muszę zadzwonić do kogoś-pomyślałam. Już za godzinę byłam na miejscu.
-Cześć Jaro.
-Siema młoda.
- Masz towar?
-Mam. Co chcesz?
-Stal, srebro, tępe, ostre, w sumie wszystko, dorzuć parę strzykawek i środków nasennych.
- Dobra tu masz wszystko- powiedział, po czym podał mi skórzaną czarną walizeczkę.
-Trzymaj się młoda - to powiedziawszy odszedł w nieznanym mi kierunku. W sumie nie będę miała już tak blisko tutaj, ale bez przesady, dam sobie radę. Ogarnęłam się i przyszykowałam do wyjścia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top