To początek zabawy...✔
... był w sam pępek. Co ja poradzę, że mam takiego cela. Ta lala dławiła się płaczem.
-Spokojnie jeszcze troszkę pocierpisz-zaśmiałam się jak psychopata. Poprawka ja nią jestem. Kolejne ciosy były po całym brzuchu i nogach. Mozaika ze zdjęć była cała podziurawiona. Jednak wiedziałam, że policja nie znajdzie na niej moich odcisków ponieważ używałam do tego rękawiczek. Rana z dużym ale prostym i czytelnym przekazem mocno krwawiła. Łóżko było całe poplamione. No cóż. Na różowym prześcieradle raczej zostaną ślady. Upsik. To co teraz?
Włoski odcięte, ofiara krwawi, to teraz piękny uśmiech.
Podeszłam do niej, osłabiona dziewczyna trzęsła się ostatkiem sił.
-Nie chciałaś się uśmiechać,tylko mieć złośliwe miny, więc do końca życia, jeśli ci je daruję będziesz go miała -więłam skalpel i wycięłam jej szeroki uśmiech. Krew obficie spływala po jej brodzie. Teraz czas to zszyć. Wzięłam z torby igłę i nitkę i zaczęłam szyć. Zemdlała po szybkim czasie, a ja skończyłam szyć. Jestem pewna, że zostaną szerokie blizny.
Teraz pora się zmywać.Jak się obudzi będzie ciekawie. Zdjęłam z jej rąk i nóg kajdanki. Położyłam poduszki tak jak zastałam i przykryłam ją kołdrą. Na koniec wzięłam jedna z jej szminek i wymalowałam na lustrze piękne serduszko. No cóż różnie zostawiam autografy. Nie chcę, aby za ich pomocą mnie znaleźli. Spakowałam wszystko do torby, odkluczylam drzwi do jej pokoju i wyskoczyłam z okna na drzewo, by kolejno się po nim zejść i wsiąść na maszynę. Uprzednio włożyłam kask i z całej pety wcisnęłam gaz. Schowałam motor do kryjówki i udałam się do domu. Tam wyczyściłam narzędzia z krwi i torbę wrzuciłam wraz z kostiumem do szafy z podwójnym dnem. Grunt to zabezpieczenie. Poszłam się umyć, po czym udałam się spać.
Zostaw coś po sobie☺Agni2002♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top