Parę tygodni temu✔
Moim największym przyjacielem jakim miałam był Kamil. Człowiek pogodny, z którym można góry przenosić. Chłopak, który mimo różnicy naszego wieku zmienił szkołę i zamieszkanie. Dla którego nawet z pozoru głupie zabawy były czymś fajnym. Byliśmy nierozłączni. Mieliśmy wspólne pasje, zdania a nawet ulubione pluszaki. To u niego spędziłam Sylwestra i spędzałam większość swojego czasu. To do niego jeździłam na zarąbiste imprezy. On leczył zawody miłosne i w końcu ofiarował swoją miłość. Jednak zniszczył ją jednym momentem . A było to tak...
Kamil miał swoich tak zwanych ziomali. Jednym z nich był Konrad. Czyli typowy bad boy. Z twarzy przystojny, wytatułowany i gadatliwy. Jednak bali się go wszyscy wokół.
Pewnego dnia przyszłam do niego, aby poprosić go o drobną przysługę, siedział on ze swoją ekipą, do której należał też Kamil. Mój ówczesny chłopak. Moje zdziwienie osiągnęło zenitu, gdy zobaczyłam biały proszek na stole i broń. Miałam ochotę uciec, jednak zatrzymał mnie Kamil. Powiedział, że on jest tu dla towarzystwa, że on nigdy czymś takim nie handlował i nie brał. Uwierzyłam, nie było to przecież do niego podobne. Mój Kamil?Nigdy w życiu. Dałabym sobie wtedy rękę uciąć. Znałam go przecież dłuższy czas.
Moje poglądy na ten temat zmieniły się wraz z tym dniem. Szłam sobie wieczorem wracając od znajomego, kiedy zatrzymał mnie Konrad z drużyną. Pewnie zastanawiacie się czego chciał. Kasy? Nie. Sprzedać mi dragi? Nie. On chciał mnie nastraszyć. Miał przy sobie nóż. I dla pokazu przystawił mi go do brzucha. Chciał tym sposobem umocnić swoje groźby. Nie wziął pod uwagę tego,że ma akurat na sobie bluzkę z odkrywajacą pępek. Pewnie pomyślcie, że celowo. Wcale jednak tak nie było. Akurat tego dnia było ciepło, a jestem osobą, która lubi takie bluzki i jak może to je nosi.
Wracając do dalszej opowieści, na odchodne przejechał ostrzem noża po brzuchu. Ałłć. Zabolało, rozciął mi kawałek skóry. W domu po opatrzeniu rany, siedziałam i zastanawiałam się nad nagłą zmianą zdania co do mnie. Nagłe groźby i nieufność.
Po paru tygodniach od znajomego Konrada- Mikołaja dowiedziałam się, że to było ukartowane. Chodziło o to, abym w strachu pobiegła po pomoc do Kamila, aby on mógł się pochwalić swoimi czynami. Zerwałam z nim kontakt i znajomość.
Po pewnym czasie Konrad mnie przeprosił, a Kamil się jedynie potrafił śmiać z mojej łatwowierności. Aktualnie, bardzo rzadko rozmawiamy. Na walentynki mnie przeprosił, jednak nigdy nie wybaczę mu tego czynu i sprawiedliwie odpłacę się pięknym za nadobne. Nikt nie da rady mnie powstrzymać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top