Delegacja w Tokio✔
Nie wiem, czemu po raz kolejny pocałowałam chłopaka. Czułam coś, czego nie miałam wcześniej. Coś w rodzaju motyli w brzuchu albo dreszczy. Albo nawet to i to. Delikatnie objęłam chłopaka na szyi. Między nami nie było ani grama miejsca. Delikatny męski zapach owiewał mój nos, a miętowy posmak w ustach zachęcał do dalszego smakowania tego czegoś prostego, ale jakże interesującego.
Każdy dobry moment kiedyś się kończy. Ta chwila też dobiegła końca. Kiedy nasze usta rozłączyły się, nasz oddech były nie równe.
Adrian podniósł lekko usta i pocałował mnie lekko w czoło.
-Cześć księżniczko- powiedział i odszedł w stronę swojego domu. Byłam w szoku. Nie wiedziałam i tym bardziej nie rozumiałam tej sytuacji. Kolejne wydarzenie w moim dziwnym życiu, które wybiega poza moje normalne myślenie. Wiedziałam jedno: nie mogłam się zakochać i dalej w to brnąć. Miłość jest słaba, niszczy i osłabia ludzi. A ja nie mogłam sobie na to pozwolić.
Po chwili odeszłam do domu. Kiedy otwierałam drzwi usłyszałam samochód. A mnie oślepiło światło reflektorów.
Po chwili z samochodu wyszedł mężczyzna i dopiero po chwili mnie zauważył.
- Cześć córeczko. Zaczekaj na mnie w domu -po tych słowach podszedł do bagażnika i go otworzył. Weszłam do domu tak jak polecił mi ojciec i zaczekałam w kuchni. Wzięłam sobie wodę do picia a po chwili stał przy mnie ojciec.
-Czemu nie śpisz córciu?- w jego głosie słyszałam troskę.
- Nie mogłam spać.Jak było w pracy? -zmieniłam gładko temat.
-Ciężko, jutro wyjeżdżam na wyjazd dwutygodniowy. Muszę załatwić parę spraw w Tokio. Dlatego teraz idę spać, muszę wyjechać wcześnie rano. Zostawię Ci pieniądze na koncie, więc kupisz sobie co tam będziesz potrzebowała. Dobranoc - lekko mnie przytulił. I poszedł do swojego pokoju. Stałam chwilę w kuchni, zastanawiając się, czy może jutro nie zostać w domu. Nie miałam ochoty wlec się do tej budy i spędzić kolejne godziny, siedząc na nie wygodnym krześle.
Z taką myślą udałam się łazienki, by zmyć z siebie natłok myśli.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top