Co tu się odwala?✔
Gotowa do akcji, podjechałam swoim standardowym dwukołowcem pod dom ofiary, którą tym razem była Olka, przyjaciółka Patrycji i Dawida. Nie wiem, jak można się z nią przyjaźnić. Fałszywa lala, która leci na zajętych facetów. Weszłam drzwiami ogrodowymi, które swoją drogą były otwarte. Już drugi raz idzie mi tak łatwo. No cóż po ostatnim wydarzeniu, mam nieco wyrzutów sumienia, bo co drugi chłopak w naszej budzie to popapraniec. Wracając, coś za łatwo mi szło. Podkradłam się pod pokój ofiary po czym do niego weszłam. To co zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Olka była zakneblowana i przywiązana do łóżka. Tusz do rzęs miała całkiem rozmazany od płaczu, a nad nią stał zamaskowany młody chłopak. Byłam w szoku, ogarnęłam się dopiero w chwili, gdy postać odwróciła się do mnie twarzą. Nie znałam go, spojrzał na mnie wrogo i zapytał:
- Kolejna ofiara? Wypad stąd, bo coś ci zrobię - spojrzałam na niego jak na idiotę. Ofiara? Dobre sobie, nie wie z kim zadziera.
- Raczej tobie chłopczyku radzę stąd iść. To moja ofiara- dziewczyna na łóżku, ciekawym wzrokiem patrzyła na tą sytuację, bo nie raz ma się dwóch oprawców.
- Co ci zrobiła? - zapytał.
- Żyje, to mi zrobiła - odpowiedziałam tak, bo zbyt łatwo można, by dociec kim jestem.
- A tobie? - zapytałam z ciekawością.
- Powiedzmy, że to samo. Co ty na to, by trochę powspółpracować? - zdziwił mnie tym trochę, ale w sumie chyba nie mam nic do stracenia.
- No dobra, co miałeś w planach?
- Wycinkę narządów.
- Mam lepszy pomysł, wstrzyknij jej to- podałam jemu strzykawkę. Wziął ją i zrobił to, o co go poprosiłam. Po chwili bezwładna dziewczyna leżała na łóżku.
- Co to było? - zapytał z szokiem wymalowanym na twarzy.
- To był paraliż ciała, jest bezwładna. Teraz możesz jej wyciąć co tam chcesz, tylko zrobię swoje i spadam stąd - wzięłam parę strzykawek i usiadłam na łóżku Olki. Chłopak uważnie śledził moje ruchy. Wstrzyknęłam jej trzy zawartości strzykawek. To tyle, resztą zajmie się ten gość.
- Co jej dałaś?
- Zobaczysz niedługo, a teraz nara, obyśmy się więcej nie spotkali...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top