Rozdział 3
Niesprawdzony i pisany na szybko, więc błędów pewnie jest pełno 😊
Fabiano
Po przebyciu do rezydencji Dimitria zaszyłem się z nim w jego gabinecie podczas gdy reszta poszła się ulokować w swoich pokojach. Razem z moim kompanem dogadywaliśmy warunki naszej współpracy popijając drinki, kiedy przerwało nam pukanie do drzwi.
To co ujrzałem w progu, gdy się otworzyły wmurowało mnie w fotel. Dobrze, że gospodarz przejął grzecznościowe honory, bo ja nie mogłem wydobyć z siebie słowa pogrążony w tak wielu sprzecznych i walczących we mnie uczuciach. Jednak nie powstrzymało mnie to przed zaciśnięciem szczęki i wlepieniem surowego spojrzenia w pannę, o której niby zapomniałem jeszcze tej samej nocy, gdy ją poznałem. Niby bo nie zawracam sobie głowy bzdetami, jednakże ta kobieta jako pierwsza i jedyna ze mnie zakpiła. Miała czelność ode mnie uciec, ale jak widać karma jest sprawiedliwą suką, a przewrotne przeznaczenie zadbało żebyś znowu się spotkali. Sądziłem, że nic mnie dziś nie zaskoczy, ale byłem w błędzie.
Może wygląda w tej chwili inaczej niż tamtej nocy, jednak jej perfekcyjnej sylwetki, a już tym bardziej tych zajebistych cycków nie da się pomylić. Do tego idealnie piękna twarz, która obecnie nie wyraża już tej pogardy i szyderczości co wtedy. O nie teraz stanowi czysty obraz kruchości, uległości i niewinności. Jednak to ona. W ułamku sekundy przez moje ciało przelewa się ogrom emocji. Od furii jaką czułem w związku z tym jak się zachowała przy naszym pierwszym spotkaniu, poprzez zaskoczenie, pożądanie, zadowolenie, chorą satysfakcję oraz poczucie wyższości i władzy. Na koniec pojawia się również zaborczość posiadacza zdominowana myślą, że od dziś będę mógł zrobić z nią co tylko zechce.
Gdzieś pomiędzy uderza mnie też lekkie rozbawienie wynikające z ironii sytuacja, a także faktu, że laska, którą kiedyś wziąłem za bezczelną dziwkę dziś zostanie moją narzeczoną. Jednak chyba najwięcej zadowolenia czerpie z tego, że stanie się to niezależnie od tego czy ona będzie miała na to ochotę czy nie. Bo teraz już nie może ode mnie uciec i zostawić za sobą. O nie, od dzisiejszego wieczoru już się ode mnie nie uwolni. Stanę się jej właścicielem z prawem decydowania o jej życiu.
Myślicie, że jestem chorym skurwielem? Jeśli tak to macie cholerną rację, a ta kobieta zapłaci mi za to jak mnie potraktowała. Będę czerpał radość i satysfakcję z każde pieprzonej minuty jej skruchy i zadośćuczynienia, zażenowania oraz trwogi. Diabelskie myśli już krążą mi po głowie, choć nie minęły nawet dwie sekundy, odkąd weszła do gabinetu i zamknęła za sobą drzwi. W tym czasie nie zdążyła nawet jeszcze na mnie zerknąć, bo skupiła się na słowach swojego brata.
-Kira poznaj swojego narzeczonego. To właśnie Fabiano Rossi przywódca Cosa Nostry, a ty droga siostro za dwa miesiące doznasz zaszczytu zajęcia miejsca u jego boku na resztę życia- przemawia Dimitri i w tej samej chwili wzrok kobiety pada na moją osobę.
Z trudem powstrzymuje szyderczy uśmiech cisnący mi się na usta w związku z widocznym w jej oczach zaskoczeniem, złością oraz wrogością. Dzięki temu jestem pewien, że ona również mnie pamięta. Jednak ulotne emocje widoczne w jej spojrzeniu szybko znikają zastąpione wyważoną maską spokoju i opanowania. W następnej sekundzie dochodzi do tego postawa płochliwej i nieskalanej niewinności, co wywołuje moje zaintrygowanie. Lustruje ją uważnie, ale nie jestem w stanie już nic więcej z niej odczytać. Pierwszy raz zdarza mi się, żeby jakaś kobieta przyciągnęła moją uwagę czymś więcej niż łatwość zerżnięcia jej cipki. Jest to dla coś niespotykanego i nowego. Do tego nie mogę się oprzeć potrzebie jak najszybszego zapoznania się z moją niepokorną uciekinierką, przywiązania jej do siebie małżeńskim kajdanami oraz rozpoczęcia zapoznawania jej z konsekwencjami nieodpowiedniego zachowania wobec mnie. Dlatego też wpadam na znakomity pomysł, który prawdopodobnie jeszcze bardziej zwiększy jej dyskomfort wywołany obecną sytuacją.
-Termin uległ zmianie- odzywam się beznamiętnie podnosząc się z fotela. Oczy Dimitria i jego siostry skupiają się na mnie podczas gdy się prostuje i zapinam odpięty guzik marynarki. - Ślub odbędzie się za miesiąc. Nie widzę potrzeby, żeby z tym czekać, tym bardziej, że być może mój capo przyspieszy swoje wesele ze względu na stan swojej narzeczonej. - wyjaśniam- Nie zdążyłem ci o tym wcześniej wspomnieć przyjacielu, ale mam nadzieję, że nie stanowi to dla ciebie problemu. W końcu nie możemy dopuścić, żeby mój brat wstąpił w związek małżeński przede mną. To by cholernie źle wyglądało- dodaję.
-Masz pełną słuszność Fabiano. Poza tym im szybciej połączymy nasze rodziny tym lepiej. - odpowiada z zadowoleniem Dimitri, nieświadom moich rzeczywistych intencji.
Jednak w tej chwili nie są one już jego interesem, bo sam oddał mi swoją siostrę. A to co się z nią dalej stanie to już tylko moja sprawa i wola.
- Zostawię was samych i pójdę sprawdzić, czy wszystko idzie zgodnie z planem. Goście niedługo powinni zacząć się zjeżdżać. - oświadcza kierując się do wyjścia- Gratuluję siostrzyczko. Wiem, że z ojcem z wyboru trzymaliśmy cię z dala od naszych oficjalnych posunięć, ale wiem, że sobie poradzisz. Mimo wszystko jesteś kobietą wychowaną w naszym świecie i odpowiednio się dostosujesz- mówi jeszcze do kobiety, po czym delikatnie całuje ją w policzek, a ja dostrzegam jak ona na moment zagryza zęby.
Natomiast jak tylko Dimitri wychodzi cała uległość i delikatność ulatują z jej oblicza jakby były tylko iluzją.
Hmm, ciekawe...
.....................
Kira
Jak tylko mój brat zamyka za sobą drzwi porzucam maskę niewiniątka i kieruje pełne nienawiści oraz pogardy spojrzenie na faceta, który nieudolnie próbował wyrwać mnie kilka miesięcy temu w klubie traktując jak podrzędną dziwkę na jedną noc. Dziwkę których zapewne ma na pęczki. Ta świadomość powoduje, że na mojej twarzy oprócz jawnej wrogości pojawia się również obrzydzenie.
Nawet nie macie pojęcia co poczułam orientując się w absurdzie jaki mniespotkał po tym jak tylko weszłam do gabinetu brata i rozpoznałam tego dupka wosobie mojego przyszłego męża. Jak go określił Dimitri? Najlepszy wybór?Doskonała partia? Ta, jasne. Nigdy nie mógł się bardziej mylić niż wypowiadającten stek bzdur.
-Kiro- odzywa się władczo palant roku, a ja zaplatam ramiona pod biustem przyjmując nieprzystępną pozę i nie kryjąc swojego zniesmaczenia jego osobą, podczas gdy on się do mnie zbliża- Zacznijmy od twoich przeprosin. - rzuca surowo.
-Co?!- syczę, patrząc na niego jak na skończonego wariata, któremu jakimś cudem udało się pozbyć kaftana bezpieczeństwa.
-Zanim przejdziemy dalej przeprosisz mnie za swoje zachowanie podczas naszego pierwsze spotkania- oświadcza autorytarnie, a ja wytrzeszczam oczy na jego głupotę.
Serio, czy on się urwał z psychiatryka, czy jak? Innego wytłumaczenia nie widzę. No chyba że rzeczywiście jest aż tak próżny i skretyniały. Zanim tu przyszłam i go zobaczyłam miałam zamiar zachować pełne opanowanie, ale to się zmieniło jak tylko go rozpoznałam, a już tym bardziej poszło się pieprzyć, gdy się odezwał. Chciałam stopniowo pokazywać mojemu przyszłemu mężowi jak bardzo pomylił się biorąc mnie na swoją wybrankę, ale właśnie przewartościowałam swoje postanowienia.
-Chyba sobie kpisz! - wybucham szyderczo, wyrzucając ręce w górę- Nigdy, ale to kurwa nigdy cię nie przeproszę! - unoszę się.
-Owszem zrobisz to. - syczy władczo, a ja prycham potrząsając głową na te jego schizy- Zrobisz to teraz albo jak wolisz w naszą noc poślubną, kiedy będziesz pode mną klęczeć i błagać o litość. - dodaje lodowatym i niebezpiecznym tonem.
Może i powinna się bać. Pewnie każda inna na moim miejscu już by drżała ze strachu, ale na mnie jego groźby i arogancja nie działają. Czy on naprawdę sądzi, że przerazi mnie czymkolwiek co będzie chciał mi zrobić? Dziś odbierze mi wszystko co się dla mnie liczyło, zostawiając całkowitą pustkę. Nic gorszego niż to nie może mi już zrobić. Dlatego też zamiast trząś się jak osika na wietrze, wybucham perlistym śmiechem, a w jego oczach rozbłyska płomienny gniew.
-Powtórzę, żeby do ciebie lepiej dotarło- mówię pochylając się w jego stronę i dźgając to palcem w tors. Musze unieść spojrzenie, żeby patrzeć mu w oczy, bo mimo tego, że mam na sobie cholernie wysokie szpilki to on i tak jest ode mnie dużo wyższy. Pieprzony Yeti bez ogłady się znalazł. -Nigdy- cedzę przez zęby.
Po czym unosząc wysoko brodę odsuwam się od niego i patrzę jakby był nic nieznaczącym pachołkiem. Co oczywiście jeszcze bardziej go rozsierdza. Jednak zamiast wybuchnąć od roznoszącej go wściekłości on rozciąga usta w szerokim szyderczym uśmiechu.
-Nigdy nie mów nigdy ślicznotko- przemawia pewny siebie, a mi skacze ciśnienie na ponowny wydźwięk słowa ślicznotka- To zbyt odważne słowa jak na dziewicę, która jeszcze nigdy nie poczuła w sobie fiuta. A wierz mi skarbie, że ja w żaden sposób nie mam zamiaru się hamować w naszą pierwszą wspólną noc- oświadcza z brutalną zawziętością.
A co ja na to? Wybucham szczerym śmiechem. Tak mocnym, że aż oczy mi się szklą. Moja reakcja wywołuje jego dezorientację, przez co przygląda mi się jakbym to ja postradała rozumu. Jednak w tym pokoju znajduje się tylko jedne świr, którym jest on sam.
Całkowicie rozbawiona podchodzę do barku odprowadzana jego czujnym spojrzeniem. Ignorując go nalewam sobie wódki do połowy szklanki i dopiero wówczas patrzę mu w oczy.
-Chyba nie spodziewasz się, że jestem płochliwą dziewicą? - pytam przelewając w to ogromną dawkę kpiny, a jego źrenice niebezpiecznie się zwężają. - Pytam całkiem poważnie. - dodaje nie uzyskując podpowiedzi.
Jednak on nadal milczy zbyt zajęty zaciskaniem zębów, przez co mięsień na jego szczęce niebezpiecznie pulsuje. To rozśmiesza mnie jeszcze bardziej, a gra jaką od dziś zaczniemy na pewno nie jest tą w której mam zamiar czuć się zupełnie przegrana. Może i ten dupek cholernie mnie ograniczy, ale ja też zrobię co tylko będę mogła, żeby mu wbić szpilę. I mało co mnie obchodzi to, że prawdopodobnie przyjdzie mi za to zapłacić, bo nie mimo wszystko nie pozwolę mu się złamać.
-Ok, skoro nie zamierzasz zabrać głosu, uświadomię cię od razu żebyś nie łudził się zbyt długo- oznajmiam, po czym na raz wypija wódkę nawet się przy tym nie krzywiąc. Przez cały czas jego spojrzenie nie opuszcza mnie nawet na sekundę- Powiedzmy, że jest mi tak daleko do niewinnej dziewicy jak tobie do bycia porządnym facetem. Co więcej obawiam się, że twój kutas wcale mnie nie usatysfakcjonuje- oświadczam z wrednym przekonaniem.
Zanim zdążę mrugnąć on już przede mną wyrasta, napierając na mnie swoim ciałem. Nozdrza mu się nadymają, a oczy zwężają w szparki pałające furią. Jednak ja się nawet nie spinam.
Przechylam tylko lekko głowę w bok patrząc na niego sceptycznie i zamyślam się co jeszcze takiego musiałabym powiedzieć, żeby para wściekłości poszła mu uszami. W dodatku dochodzę do wniosku, że testowanie jego opanowania będzie moim ulubionym zajęciem w tym naszym godnym pożałowania małżeństwie.
-Nie rób tego- warczy pochylając się niebezpiecznie blisko, przez co, mimo że blat barku wpija mi się w tyłek odchylam się jeszcze bardziej odsuwając się poza zasiąg jego warg. - Nie sprawdzaj mnie. - syczy mocniej na mnie napierając i układając dłonie po moich bokach na blacie- Wierz mi, że nie chcesz pogarszać swojej sytuacji i jeszcze bardziej mnie wkurwić. Dlatego jak na grzeczną narzeczoną przystało zamknij te swoje seksowe usteczka i nie odzywaj się nie pytana do końca wieczoru. - mówi despotycznym tonem jakby wydawał mi polecenie- To zaoszczędzi nam bzdur i kłamstw, które się z ciebie wylewają. - dodaje, a ja patrzę na niego z wyraźną kpiną, unosząc znacząco brew.
-Mhm kłamstw i bzdur mówisz- odzywam się wydymając w sarkastyczny sposób wargi, a on niemal się aż trzęsie z rozjuszenie.
Ops chyba właśnie nie zastosowałam się do polecenia jakie mi wydał. Jednak ja w żadnym razie nie mam zamiaru siedzieć cicho, bo mam mu jeszcze dużo do powiedzenia.
Jednak nie jestem kretynką, żeby mówić to podczas gdy więzi mnie pomiędzy swoim silnym ciałem, a meblem za moimi plecami. Dlatego wykonuje zwinny ruch czmychając pod jego ramieniem i odsuwając się od niego na środek pomieszczenia, a on niczym jastrząb obraca się za mną próbując wypalić dziury w na mojej skórze.
-Wiesz podstawą związku jej zaufanie, a to znaczy, że powinieneś mi wierzyć na słowo. - zaczynam wzruszając ramionami, a on sztywno opiera się o barek i patrzy na mnie jakby chciał mi łeb urwać.
Super. Zapraszam kochaniutki zakończmy te mojej męczarnie zanim jeszcze na dobre się zaczną. Jak mi skręcić kark przynajmniej zaoszczędzi mi swojego towarzystwa.
-Nie wiem po co próbujesz mnie rozdrażnić- odzywa się zamyślony i mierzy mnie wzrokiem pokazując mi, że nie stanowię dla niego żadnego wyzwania- Marnujesz tylko mój czas- rzuca z naganą.
-No cóż, skoro tak uważasz- mówię z lekceważeniem- Sądziłam tylko, że wolałbyś wiedzieć o tym szczególe przed ślubem, żebyś się nie popłakał w naszą noc poślubną jak rozkapryszone dziecko, któremu inny chłopiec ukradł zabawkę sprzed nosa i pierwszy się nią pobawił- wyjaśniam obojętnie, patrząc mu wyzywająco w oczy.
Dostrzegam w jego spojrzeniu zwątpienie. Na pewno w tej właśnie chwili próbuje wyczuć, czy blefuje. Przez to na mojej twarzy pojawia się krzywy uśmieszek samozadowolenia i kpiny. Co oczywiście wkurwia go w widoczny sposób choć stara się pohamować swoją reakcję.
-Jeśli nie skończysz pieprzyć bzdur, przełożę cię przez to pierdolone biurko i sam sprawdzę, ile jest prawdy w twoich słowach. A może raczej wypieprzę z ciebie tą prawdę- ostrzega mnie, a jego głos przypomina niski warkot. - Więc lepiej się ślicznotko zastanów co jest dla ciebie dobre. Mogę to zrobić w każdej chwili, twój brat i tak mi cię oddał więc dla niego będzie bez znaczenia czy odbiorę ci dziewictwo teraz czy dopiero po ślubie. Od dziś to ja decyduję o tym co się z tobą stanie. A cokolwiek bym nie zrobił Dimitri i tak nie zerwie naszej umowy, bo pakt jaki zawrzemy jest ważniejszy niż twoje życie czy przerżnięta wcześniej cipka. - wyrzuca z siebie okrutne słowa, a ja nawet się nie wzdrygam pod ich wpływem zachowując zuchwałą postawę.
Co by nie było nie powiedział niczego czego bym nie wiedziała lub się nie domyślała. Mafia to popieprzony świat, w którym faceci myślą, że są bogami.
- Im dłużej o tym myślę to wydaje mi się to świetnym pomysłem, bo mój fiut na pewno ujarzmiłby cię na tyle żebyś zachowywała się do końca dzisiejszego przyjęcia, a także zafundowałby ci nauczkę na przyszłość, żeby uważać na to co mówisz. - dodaje z bestialską satysfakcją.
-Nie dzięki. Pieprzyłam się przez całą noc i nadal jestem obolała więc nie skorzystam- odpowiadam arogancko, ale z całą szczerością, bo Iwan naprawdę zadbał o mnie podczas naszych igraszek.
Powiem, że dzięki temu wyznaniu przekonałam się właśnie co takiego jest potrzebne, żeby mojemu przyszłemu mężowi wyjebało mózg z furii, sięgające zenitu ciśnienie zalało jego twarz czerwienią, a para niemal buchała mu z uszu i nosa. Jednak dla mnie to nadal i tak za mało, temu też kontynuuje
- Teraz i tak muszę uważać, żeby nie krzywic się przy każdym kroku, a więc zapewniam cię, że moja wagina, póki co nie potrzebuje dodatkowych wrażenie- dorzucam z satysfakcją obserwując jak Fabiano dosłownie zaczyna płonąć z furii i rozsierdzenia, a jego twarzy przybiera wyraz rozjuszonej bestii. - To jak dajesz mi ten pierścionek czy może jednak się rozmyśliłeś i ...- zaczynam, ale nie udaje mi się dokończyć, bo on dopada do mnie chwytając mnie brutalnie i rzucając mnie plecami na biurko.
Z zaskoczenia, aż zachłystuję się powietrzem, ale on nie daje mi dojść do siebie, ponieważ gwałtownie przygważdża mnie do blatu pochylając się nade mną i łapiąc mnie brutalnie za kark. Jego palce bijają się boleśnie w moją skórkę, jednak zagryzam zęby, żeby nie jęknąć z bólu i nie pokazać mu, że jest górą, mimo tego, że jutro na pewno będę miała siniaki.
-Nie masz za grosz instynktu samozachowawczego- syczy kilka milimetrów od moich warg, a każda cześć jego ciała wbija się w moje rozpłaszczając mnie na biurku.
I choć to całkiem seksowne opakowanie, to jego zawartość jest najbardziej parszywa z możliwych. Dlatego też w żaden sposób to nawet na mnie nie działa, mimo tego, że jego pokaźny wzwód napiera na moje udo przy krawędzi blatu.
- Twierdzisz, że nie jesteś wstydliwą dziewicą? -warczy- Świetnie, w takim razie znakomicie sprawdzisz się w naszą noc poślubną, bo ja nigdy nie byłem delikatny i nie zamierzam tego zmieniać. Jeśli blefujesz obróci się to tylko i wyłącznie przeciwko tobie kochanie- mówi, wypowiadając ostatnie słowo z dużą dozą sarkazmu- Możesz też być pewna, że jak już będziesz moja i zacznę cię rżnąć, to wypierzę ci z tej ślicznej główki wszystkie inne fiut z wyjątkiem mojego. Dopiero wtedy przekonasz się co to znaczy być naprawdę obolałą. - dodaje jeszcze mocniej ściskając moją szyję- Co więcej będziesz rozkładać przede mną nogi bez słowa skargi, a ja będę miał w głębokim poważaniu to jak bardzo jesteś obtarta po tym jak będę cię brał, jak chce i kiedy chce. - wywarkuje dodatkowo wbijając mi palce w brodę- Tego, że cię dzisiaj nie wezmę, nie odbieraj jako oznaki mojej dobroci. Nie zrobię tego tylko dlatego, że nie jestem pewien czy powstrzymałbym się od nie uduszenia cię podczas seksu, a nie wypada żebym zabił moją narzeczoną zanim nie zostanie moją żoną- wypluwa z siebie z pogardą po czym mnie gwałtownie puszcza i się ode mnie odsuwa- Możesz być pewna, że po ślubie będę cię pieprzył bez opamiętania, aż nie wydasz na świat mojego dziedzica. Choć później też ci nie odpuszczę- dodaje odchodząc dwa kroki dalej, podczas gdy ja szyderczo wykrzywiam się do jego pleców prostując się i siadając wygodnie na biurku, jakby przed chwilą nic się nie wydarzyło.
Jeśli myśli, że zrobił na mnie jakieś przerażające wrażenie to jest wielkim błędzie. Pokazał mi tylko to czego się spodziewałam. Domyślałam się, że mój przyszły mąż będzie popierdolonym despotą. Jednak zrozumiałam, że być może moje życie zakończy się szybciej niż sądziłam. Choć jego parcie na posiadanie potomstwa może mnie utrzymać przy życiu mimo wszystko dłużej niż życzyłby sobie tego Rossi i ja sama. Poza tym Fabiano właśnie dał mi kartę przetargową wyjawiając czego jeszcze ode mnie chce. Dzieci? Może pomarzyć.
Już moja w tym głowa, żeby nie zaciążyć, ku niezadowoleniu mojego mężulka. Jak to dobrze rozegram to może nawet zacznie popadać w kompleksy, że nie jest stu procentowym mężczyzną, gdy nic nie będzie mu wychodziło z zapłodnienia mnie. Jak na razie mój zastrzyk antykoncepcyjny chroni mnie jeszcze przez dwa miesiące, a później będę musiała coś wykombinować. Jednak wracając do naszej rozmowy to co takiego mówił mój wybranek? Ah tak że będzie mnie nieustanie pieprzył.
-Spoko. Jak dla mnie bez różnicy. Możesz mnie bzykać na okrągło. Na pewno masz tak małego, że nawet nie poczuję- dowalam mu, choć dobrze wiem, że hojnie wyposażony to on akurat jest, bo dowód tego jeszcze do niedawna wbijał mi się w ciało.
Swoją drogą to ten koleś jest naprawdę pokręcony, że podniecił się aż tak naszym starciem. Jednak nie jest mi dane dłużej rozmyślać, bo palant nad palantami chwyta mnie brutalnie za ramie i bez skrupułów zrzuca na podłogę, na której ląduje na kolanach.
Mimo zaskoczenia, zachowuję obojętny wyraz twarzy, a on drugą ręką szarpie mnie za włosy.
-Zaraz możesz się przekonać o rozmiarze moja kutasa. Jak zaczniesz się dusić to może nabierzesz odrobinę pokory- oznajmia zuchwale patrząc mi władczo w oczy po czym przyciąga moją twarz do swoje wzwodu okrytego garniturowymi spodniami.
-Spróbuj a odgryzę ci fiuta- warczę wrogo. Może i poślubię stanę się jego dziwką na zawołanie, ale na pewno nic mu nie ułatwię.
Na moje słowa odciąga moją głowę w tył i przewierca mnie wkurwionym spojrzeniem.
-Wierz mi, że szybko pozbawię cię tej zadziorności, a ty następny raz będziesz przede mną klęczeć i mi obciągać ze spluwą przystawioną do głowy, jeśli tak stawiasz sprawy. - zapowiada złowieszczo, po czym mnie puszcza i się odsuwa.
A ja prycham pod nosem z gracją podnosząc się z podłogi jakby przed chwilą nie próbował mnie upokorzyć i zdominować.
-Jestem za. - mówię pewnym tonem- Jedna kulka i będzie po sprawie, a ja nie będę musiała się z tobą dłużej męczyć- wyjaśniam, a on ponownie mruży oczy z wkurwieniem.
-Taka odważna jesteś? - pyta niebezpiecznie spokojnym tonem- Przekonanym się czy na pewno nie znajdzie się nic co skłoni cię do posłuszeństwa- zapowiada, a ja patrzę na niego wyzywająco, bo nic takiego już nie istnieje. - Nie traktuj mnie jak głupca, bo nim nie jestem a ty coraz bardziej się pogrążasz i w końcu tego pożałujesz. - zapewnia. - Coś mi się wydaje, że twój braciszek w ogóle cię nie znana, skoro zapewniał mnie, że jesteś pokorną kobietą znającą swoje miejsce. W moich planach nie było miejsca na radzenie sobie z twoją niesubordynacją, ale trudno się mówi. W zasadzie możesz mi zapewnić tym dodatkową rozrywkę- oświadcza przyszpilając mnie nieustępliwym wzrokiem, a ja odpowiadam mu tym samym.
-Wprost marzę o tym, żeby zapewnić ci nieprzewidziane atrakcje- odszczekuję, a on ponownie wyrasta przede mną tym razem ściskając w dłoni moje gardło. Chwyt ma mocny, więc szybko zaczyna mi brakować powietrza.
-Ogarnij się i zacznij się zachowywać, jak należy, bo na pewno nie chcesz zawieść braciszka, skoro tak długo przed nim udawałaś grzeczną dziewczynkę. Jesteś zwykłym pionkiem, a małżeństwo ze mną jest najmniej bezwzględną rzeczą jaką jest wstanie zrobić ci Dimitri. Nasz pakt jest równie ważny dla nas obu więc na pewno nie cofnie się przed niczym tak samo jak ja, żeby go dopiąć. Jednak żaden z nas nie pozwoli na to żebyś nas ośmieszyła. A teraz grzecznie proszę podaj mi rękę- warczy.
A gdy nie robię tego co chce, zbyt skupiona na resztkach tlenu jakie pozostały mi w płucach sam szarpie moją dłoń, a następnie puszcza moje gardło pozwalając wziąć mi upragniony oddech. Zanim się obejrzę wyciąga z wewnętrznej kieszonki marynarki pierścionek i wsuwa go na mój palce.
-A teraz moja droga jesteś już moja, więc zrób to co zwykle robisz, żeby wyglądać jak niewinna łania i zacznij odgrywać swoją rolę. Do tematu obciągania i naszego pożycia wrócimy później. - warczy puszczając mnie równie gwałtownie jak chwycił, po czym odwraca się do mnie plecami i podchodzi do drzwi, a ja w tym czasie pokazuje mu środkowy palec wykrzywiając się wrednie. Pierdolony jaskiniowiec z manią wielkości.
-Rusz się. W złym tonie jest kazać czekać gościom zbyt długo. - warczy pod nosem nawet się na mnie nie oglądając.
Niech mu będzie i tak chce mieć cały ten cyrk już za sobą. Dlatego podchodzę szybko do lustra w grubej ramie zawieszonego na jednej ze ścian i oceniam zniszczenia jakich dokonał bez mrugnięcia okiem mój pieprzony narzeczony. Poprawiam włosy i sprawdzam czy nie rozmazał mi się tusz. Jednak czerwonych pręg na szyi od jego palców i tak nie zatuszuje. Stoję wpatrując się w wyraźne ślady rozmyślając nad tym, że to przed smak życia jakie mnie czeka, kiedy Rossi staje bezszelestnie za mną.
-Przez twoje fanaberie prawie zapomniałem, że mam dla ciebie prezent z okazji zaręczyn. - mówi beznamiętnie, podsuwając mi od nos czarne aksamitne pudełko.
Po czym patrzy na mnie wyczekująco, dopóki nie biorę go do ręki. Nie chętnie je otwieram, a mój wzrok zawiesza się na szerokiej diamentowej koli. Coś nie chce mi się wierzyć, że ten neandertalczyk pomyślał o tym, żeby mi sprawić przyjemność choć tak płytką związaną z tą błyskotką
- To pamiątka rodzinna od mojej matki. Sama nie mogła przylecieć do Rosji i prosiła, żeby ci ją wręczył- wyjaśnia, a dla mnie ten prezent dopiero ma sens. Przecież to oczywiste, że sam nie trudziłby się, żeby choćby zamówić cokolwiek z myślą o mnie. W końcu jak powiedział jestem tylko pionkiem w jego strategicznym planie. - A jak widać ten naszyjnik świetnie się nada- oświadcza chłodno.
Po czym wyciąga biżuterię z pudełeczka, które nadal trzymam i zapina go na mojej szyi. Kolia idealnie przylega do mojej szyi maskując ślady jego bestialskiego zachowania.
Podnoszę zimne spojrzenie patrząc mu w oczy w odbiciu lustra, jednak jego wzrok nie wyraża nic. No może, poza tym, że przez dłuższą chwilę zatrzymuje się na wysokości mojego ledwie zakrytego biustu. Nie wiem, dlaczego, ale właśnie ten moment uświadamia mi powagę sytuacji w jakiej się znalazłam. Ten zimny, bezwzględny skurwiel będzie mężczyzną, u którego boku spędzę resztę mojego życia. Muszę rozważyć czy moja wola przeżycia jest warta tego piekła jakie zafunduje mi przy nim przeznaczenie. Co z tego, że jest cholernie przystojny, a nie jedna kobieta marzy, żeby mieć przy sobie faceta z takim ciałem, skoro to pozbawiona skrupułów bestia z chamskie usposobienie. Nie mówiąc już o szacunku do płci pięknej...
-Czas na nas- oznajmia po czym odchodzi nawet nie oglądając się czy podążę za nim.
Na co przewracam oczami. No bo przecież jak ktoś mógłby nie zrobić tego co pan i władcza oczekuje. Nie mniej robię dokładnie to czego się spodziewa. Zagryzam zęby i wychodzę za nim opuszczając gabinet.
............
Ok, kochane. Teraz to już na pewno kolejny rozdział dopiero gdzieś w środku tygodnia, bo nic więcej nie dam rady już dziś napisać. Buziaki!!!!!!!!!!!
P.S.
Zapowiadałam, że długo będziecie wyklinać Fabiano...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top