Rozdział 2
niesprawdzony
Fabiano
Rozsiadam się wygodnie w fotelu na podkładzie naszego prywatnego samolotu i ze spokojem popijam whisky z lodem które przed chwilą podała mi obsługa. Wraz z braćmi i Bellą lecimy do Rosji na moje jutrzejsze zaręczyny. Ktoś mógłby powiedzieć, że powinienem odczuwać choćby minimalny stres, ale ja podchodzę do tego w sposób czysto biznesowy. Posiadanie narzeczonej, a następnie żony nic wielkiego nie zmieni w moim dotychczasowym życiu. W dodatku Dimitri zapewnił mnie, że jego siostra idealnie nadaje się na żonę dla człowiek z taką pozycją jak moja, a do tego jest ładna więc niby czym miałbym się stresować?
Najważniejsze są dla mnie korzyści jakie przyniesie mi to małżeństwo. Wspólny front przeciwko Azamatowi to jedno, ale dochodząc do tego jeszcze inne kwestie. Potrzebuje kobiety, która będzie się odpowiednio prezentowała u mojego boku, a także wyda na świat mojego syna, który przejmie po mnie władzę. I tyle. A to, że przy okazji zyskam kolejną uległą panienkę do bzykania to tylko dodatkowy plus. Ponad to styl mojego życia nie ulegnie zmianie. Dlatego moje zaręczyny to w zasadzie coś jak podpisanie umowy fuzyjnej. Tylko że zamiast złożenia podpisu na papierze wsunę pierścionek na place kobiety, która średnio mnie obchodzi w tym wszystkim.
Jedyne czym mogę się przejmować to to, żeby moja siostrzyczka nic nie odwaliła. Jednak liczę, że Accardi znając powagę sytuacji odpowiednio jej przypilnuje jak tylko dolecą do nas jutro bezpośrednio przed uroczystością. Nie powiem, że trochę nie odetchnąłem, gdy okazało się, że ze wzglądu na jakieś komplikacje w interesach Iwo musiał przełożyć ich lot na sobotę. Wystarczy mi, że Bella przez cały czas patrzy na mnie spod byka. Gdyby jeszcze była tu Delia to mogłoby się zrobić nieprzyjemnie. Co prawda obie zachowują się na razie obojętnie, posyłając mi jedynie pałające dezaprobatą spojrzenia, ale ja za dobrze znam moją siostrę, żeby wiedzieć, że ostatecznie nie ograniczy się jedynie do tego. Bella nie jest wcale dużo lepsza od niej, a razem to już w ogóle duet z piekła rodem. Dobrze, że chociaż moja przyszła żona zna swoje miejsce. W naszej rodzinie już stanowczo wystarczy wybuchowego estrogenu.
Z rozmysłem kręcę drinkiem w ręku zastanawiając się czy po przybyciu na miejsce nie wpaść jeszcze do jakiegoś klubu i się nie zabawić dla pełnego relaksu. Marco i Oskar na pewno chętnie wybiorą się ze mną. Dzisiejszą noc spędzimy w hotelu, a dopiero jutro zawitamy w progi Dimitria i tam przenocujemy. Więc przyda mi się trochę rozrywki przed jutrzejszą sztywną ustawką.
-I jak tam braciszku stresik cię dopadł? - żartuje Emilio siadając obok mnie.
Wolno podnoszę na niego znudzone spojrzenie i uważnie lustruję.
-W żadnym razie. Nie mam ku temu żadnych powodów. - odpowiadam wzruszając ramieniem.
-A jak się okaże pokraką? - dopytuje przesadnie się wzdrygając.
-Według swojego brata jest piękna, więc nie sądzę. Poza tym jedyne czego od niej oczekuję to to, żeby spełniła swoją rolę. Z resztą dobrze o tym wiesz. Już kiedyś o tym rozmawialiśmy. - wyjaśniam ze znużeniem.
-Nie wiem, jak ty możesz tak spokojnie do tego podchodzić. Ja już bym srał w gacie z obawy przed jakimś maszkaronem.
-Dobrze wiesz, że ona sama w tym wszystkim jest najmniej istotna- stwierdzam z brutalną szczerością- Zamiast martwić się o moją wybrankę, lepiej pilnuj swojej narzeczonej, żeby razem z Delią nic nie wywinęły. Nie zważając na ich fanaberie musimy dopiąć formalności, więc trzymaj nad tym kontrolę. A jak będę miał je dwie z głowy to już nic nie zachwieje mojego opanowania. Bo jak na razie to te dwie kombinatorki na pewno nie zwiodą mnie tą swoją obojętnością. Doskonale się domyślam co sądzą o moim przyszłym małżeństwie, ale to nie czas na ich wymysły- zauważam patrząc bratu stanowczo w oczy, a on zaczyna się kręcić na swoim miejscu.
-No cóż...- zaczyna przeczesując ręką włosy- Rozmawiałem już o tym z moją narzeczoną, ale nie gwarantuje, ile z tego do niej dotarło, a już tym bardziej czy wzięła to sobie do serca.
-Przynajmniej ten jeden raz musisz odnaleźć swoje jaja, które gdzieś po drodze zgubiłeś i zapanować nad swoją kobietą. To twoje zadanie na jutro więc lepiej go nie spieprz- wydaje mu polecenie, a Emilio w odpowiedzi jedynie zaciska usta w wąską kreskę.
Ja pierdole, co się dzieje z tym facetem. Rozumiem, że się zakochał, ale nie przestał być moim capo, więc musi się choć trochę ogarnąć. Przecież nie może bez przerwy pozwać wchodzić sobie na głowę. Mimo wszystko musi ustalić z Bellą jakieś granice. To nie przedszkole, a my nie wybieramy się na balik, tylko na przyjęcie zaręczynowe które zapoczątkuje silne przymierze z potężnym rosyjskim rodem.
-To chyba też się napije- bąka pod nosem Emilio po czym przywołuje kogoś z obsługi.
Obserwuje go intensywnie z naganą w oczach. Kocham moich braci, ale czasami mam ochotę nimi potrząsnąć. Wiele jestem w stanie zrozumieć, ale nie mogą dopuszczać do tego, żeby rządziły nimi cipki, bo przede wszystkim są ludźmi mafii.
-Mówię poważnie. Nie zawal tego. - ostrzegam go srogo, po czym zmieniam temat pytając o ostanie badanie usg na którym był razem z Bellą.
..............
Kira
Jak to mówią czym się strułeś tym się, lecz. I właśnie tego zamierzam się trzymać. Dlatego właśnie pije drugie piwo rozłożona na leżaku obok mojej przyjaciółki na jej tarasie. Wróciłyśmy nad ranem, choć ja niewiele pamiętam z naszej drogi powrotnej. Ostatnie co pamiętam to jakiś cholernie gorący koleś, z którym niemal obmacywałam się na parkiecie, a następnie trzy kolejni czystej wódki po których urwał mi się film. W każdym razie jest późne popołudnie a my niedawno zwlekłyśmy się z łóżek.
-Co powiesz na wyścigi dziś wieczorem? - pyta mnie nagle Irina, a ja leniwie zsuwam okulary z nosa i na nią spoglądam- Iwan właśnie mi napisał, że ustawił się z kilkoma chłopakami na wieczór, a później ma być impreza przy ognisku na tej starej polanie. - wyjaśnia widząc moją niekumację.
-Spoko. Wiesz, że zawsze jestem na tak- odpowiadam sennie.
Iwan to brat mojej przyjaciółki. Jest od nas starszy o dwa lata, ale świetnie się dogadujemy i nieraz razem imprezowaliśmy. Lubiłam Iwana z wzajemnością. Była między nami również chemia z dużym potencjałem, ale nigdy nie zdecydowałam się tego przetestować, bo nie chciałem stwarzać między nami jakiś dziwnych sytuacji, skoro i tak byśmy się widywali nawet jakby nic z tego nie wyszło. Co nie zmieniało faktu, że był przystojnym gościem, który chętnie zabierał mnie jako pasażera jak tylko ścigał się z kumplami. Poza tym nauczył mnie kilku trików i czasami dawał mi nawet poprowadzić. To właśnie przez niego zakochałam się w adrenalinie jaką dzięki temu czułam. Dlatego też byłam chętna za każdym razem jak padało hasło wyścigi.
Tym bardziej dziś. Dzień przed moją zaręczynową egzekucją.
Razem z Iriną poleniuchowałyśmy na leżakach aż nie zaczęło się ściemniać. Dopiero wtedy zaczęłyśmy się szykować na wieczorne wyjście. Pożyczyłam od niej czarną miniówkę i obcisły czerwony top, a na to wszystko narzuciłam swoją krótką czarną skórzaną kurtkę. Zrobiłyśmy sobie mocniejszy makijaż i gotowe czekamy na Iwana sącząc piwo. Jak tylko rozlega się dźwięk klaksonu na podjeździe zrywamy się z miejsca i wychodzimy z domu. Standardowo zajmuję miejsce obok kierowcy, a Iwan jak tylko mnie widzie uśmiecha się do mnie seksownie.
-Witaj piękna. Gotowa na kolejną dawkę adrenaliny? - pyta.
-Z tobą zawsze- odpowiadam mu flirciarsko, a w jego oczach pojawia się grzeszny błysk.
-Mów mi tak więcej, a kiedyś wezmę to na poważnie- ripostuje lustrując mnie wygłodniałym wzrokiem, na co odpowiadam mu jedynie krzywym uśmieszkiem.
Następnie bez zbędnych słów wrzuca jedynkę i na pełnym gazie zawozi nas w pobliże polany, na której został już przygotowany stos na ognisko. Parkujemy w na skraju ciemnego lasu, gdzie zebrali się pozostali uczestnicy dzisiejszego wyścigu. Mrok rozjaśniają jedynie światła samochodowych reflektorów.
Wysiadamy i przechodzimy na przód maski. Iwan obrazu obejmuje mnie ręką za ramie i przyciąga do siebie.
-To jak cieniasy gotowi na to żebym znowu wam przetrzepał tyłki? - kpi z kumpli, na co rozlegają się niezadowolone pomruki.
-Nie bądź taki pewien siebie. Zawsze psy mogą cię jebnąć. Nie zapominaj, że dzisiejsza trasa zahacza o obrzeża centrum. - burczy na niego Siergiej.
-Spoko poradzę sobie. - zapewnia zuchwale Iwan, a ja z rozbawieniem szturcham go łokciem w żebra.
Kiedy chłopacy zaprzestają w końcu słownych przepychanek wsiadamy do samochodu, a Irina zajmuje miejsce pasażera w aucie Siergieja. Kręcą ze sobą od dłuższego czasu, ale żadne z nich nie może się zdecydować na nic konkretnego. Też chciałabym mieć takie problemy, a nie widmo statecznego małżeństwa na horyzoncie.
Podjeżdżamy na linie startu, a Iwan wrzucając bieg posyła mi powalający uśmiech emanujący zmysłowością, pewnością siebie i wyzwaniem. Nie wiem, dlaczego, ale dziś czuję się jakoś inaczej w jego towarzystwie. Bardziej wyzwolona? Nie wiem, czy to ma sens, ale ten jego uśmiech cholernie na mnie działa.
Jednak, kiedy dostajemy znak do startu Iwan rusza na pełnym gazie rozpędzając się z zawrotną prędkością. Otaczająca nas ciemność ogranicza widoczność tego co przed nami, a nasi rywale znajdują się kilka metrów za nami. Mijane cienie drzew zmieniają się w zlaną plamę, kiedy samochód jeszcze bardziej przyspiesza. Gdy Iwan wchodzi w pierwszy ostry zakręt, który nagle pojawia się przed nami, adrenalina już na dobre krąży w moim ciele, wywołując uśmiech.
Klucząc w zawrotnym tempie po leśnych drogach w końcu wypadamy na drogę asfaltową. Dopiero wówczas Iwan pokazuje na co stać jego cacko, którego silnik słodko warczy pod maską. Już i tak zyskaliśmy przewagę nad pozostałymi, jednak on nie odpuszcza coraz bardziej się rozpędzając.
-To jest to- rzuca z entuzjazmem uśmiechając się krzywo- Siergiej może mnie w dupę pocałować- dodaje arogancko, a jak wybucham perlistym śmiechem.
Faceci i ich zabawki. Każdy może mieć inną, ale ogólnie zawsze wszystko sprowadza się do tego samego. Który ma lepszą i może się nią przechlać. Jednak Iwan ma do tego pełne prawo, bo odkąd pamiętam nigdy nie przegrał.
Błyskawicznie zahaczamy o centrum miasta, a chwilę później wymijamy już kolejne samochody na obwodnicy prowadzącej nas na drogę powrotną do lasu.
-Kira teraz trzymaj się mocno- rzuca do mnie Iwan jak tylko dojeżdżamy do bocznej ścieżki, a następnie zaciągając ręczny bierze zakręt zjeżdżając na leśną ścieżkę. Po czym zatrzymuje się rzucając mi szybie zawadiackie spojrzenie, które rozpala mnie jak nigdy przedtem. Jak już wspominałam chemia była obecna między naszą dwójką od zawsze, ale dziś coś się zmieniło.
Nie sądzę, żeby chodziło o buzującą we mnie adrenaliną. Może to to co stało się ostatnio w moim życiu i to co ma jeszcze nadejść. Szczerze mówiąc nie wiem, ale w tej chwili nie mam najmniejszego zamiaru tego analizować. Jutro to wszystko zostanie mi częściowo odebrane, a za dwa miesiące zostanę tego pozbawiona całkowicie.
Dlatego też, mimo że Iwan od razu wrzuca bieg i w tabunach kurzu które jeszcze nie zdążyły opaść rusza ponownie dziko do przodu, ja mam inne plany. Postanowiłam jak najlepiej wykorzystać czas jaki mi pozostał do momentu ugrzęźnięcia z patafianem, który będzie się nazywał moim mężem, więc właśnie to chce zrobić. Nadszedł czas na ryzykowne wybory i rzeczy, na które wcześniej miałabym opory się zdecydować. Jednak teraz nie mam już nic do stracenia. Życie jakie znam i jakie sobie ułożyłam skończy się wraz z biegiem kilku tygodni.
Z tego powodu postanawiam zrobić coś przed czym dotąd się wzbraniałam. Szybkim ruchem kładę dłoń na okrytym jeansami kolanie Iwana i przejeżdżam palcami powoli w górę uda.
-Pieprzyć ten wyścig. Zjedź gdzieś w głąb lasu. - rzucam pewnie, skupiając na nim gorące spojrzenie.
Za to Iwan zszokowany moim odważnym dotykiem daje po hamulcach, jednocześnie zwracając skupiną twarz w moją stronę.
-Jesteś tego pewna Kira? - pyta poważnie, lustrując moją twarz w poszukiwaniu oznak wahania.
Jednak się ich tam nie doszuka. Tym bardziej że jego wzrok wyraża nie tylko szalejące pragnienie, ale także troskę o mnie. To cały on. Mówiłam już, że świetny z niego facet? Mimo tego, że również mnie pragnie i to od długiego czasu, to przede wszystkim nie chce żebym później czegokolwiek żałowała. Ale ja w obecnej sytuacji mogę żałować jedynie tego co nie będzie mi już dane przeżyć jak tylko porzucę Rosję i dawną siebie.
-Tak. Przecież oboje mamy na to ochotę od dawna. - odpowiadam pewnie- Prawda? - pytam zadziornie.
Iwan zamiast mi odpowiedzieć przyciąga moja głowę gwałtownie do siebie chwytając mocno za tył szyi. Sekundę później łączy nasze usta w dzikim namiętnym pocałunku, który stanowi zalążek tego co kumulowało się między nami.
-I to cholerną ochotę- mruczy ochryple w moje wargi, po czym mnie puszcza i z pełną prędkością rusza z miejsca, zbaczając z głównej drogi.
Nie zwracam uwagi na otoczenie zbyt rozpalona wcześniejszą pieszczotą jego ust. Skupiam się jedynie na nim i na tym, że znowu chce poczuć jego miękkie wargi na swoim ciele. Stanowczo za długo wzbranialiśmy się przed chemię między nami. Z niecierpliwością czekam, aż zatrzyma samochód, żebyśmy mogli się poddać szaleństwu chwili. Chce, żeby nasza bliskość wyparła ze mnie wszystko inne. Chce zatopić się w jego dotyku zapominając o tym co mnie czeka jutro i każdego kolejnego dnia.
Jak tylko Iwan hamuje jednocześnie gasząc silnik, oboje rzucamy się na siebie, a wnętrze auta wypełnia niepohamowane napięcie seksualne. Wyciąga ręce w moją stronę w sekundzie, kiedy ja wskakuję mu na kolana. W następnej chwili giniemy w plątaninie pieszczot, badając swoje ciała i łącząc języki w szaleńczym pragnieniu. Wokół nas panuje całkowita cisza i ciemność, którą zakłócają jedynie nasze ciężkie oddechy. Naglona potrzebą zaczynam dobierać się do jego rozporka nie odrywając od niego warg. Nie muszę się długo męczyć, bo Iwan kładzie swoje dłonie na moich i sam rozpina spodnie. Jestem tak nakręcona, że jedyne o czym jestem w stanie w tej chwili myśleć to to, żeby jak najszybciej poczuć go w sobie i odpłynąć w rozkosznej przyjemności, która oderwie mnie od rzeczywistości.
Gdy brak nam już tchu Iwan przenosi usta z na moją szyję i zakłada na swojego gotowego fiuta prezerwatywę. Średnio rejestruje jego poczynania zbyt zajęta odczuwaniem pieszczoty jej języka na mojej skórze. Pod wpływem doznań wiercę się na jego kolanach odchylając głowę do tyłu i pospiesznie ściągając z siebie kurtkę. Jestem już niemal gotowa błagać, żeby się pospieszył, kiedy chwyta mnie stanowczo na biodra a następnie odsuwając na bok koronkowe stringi w chodzi jednym pchnięciem w moja wilgotną kobiecość. Jęczę czując jak mnie wypełnia, jednak nie napawam się tym za długo, bo Iwan unosi mnie i szybko opuszcza na siebie fundując jeszcze więcej zajebistych doznań. Nadaje mi dzikie, agresywne tempo ściskając mojej pośladki i łącząc ponownie nasze języki. Bez skrępowania jęczę mu w usta pochłonięta iskrami przyjemności rozchodzącymi się po moim ciele. Nie ma w tym delikatnej przyjemności, tylko czysta, płomienna żądza.
Uprawiamy pospieszny seks chcąc zaznać ulgi w tym nagromadzonym napięciu. Przy każdym gwałtownym ruchu jego fiut pobudza mnie coraz bardziej, przez co szybko osiągam szczyt, z którego spadam z głośnym okrzykiem rozkoszy. Po kilku pchnięciach Iwan dołącza do mnie warcząc mojej imię.
Opadam na niego bezwładnie, zbyt rozluźniona przeżytym orgazmem, żeby utrzymać się o własnych siłach, a on gładzi palcami dół moich pleców dysząc ciężko w mojej włosy.
-Nawet nie wiesz jak często o tym marzyłem- chrypi nie kryjąc zadowolenia, a je odchylam głowę spoglądając mu w oczy i uśmiechając się do niego szeroko- Może powinienem dziś przenocować u siostry- rzuca, a ja doskonale wiem, że jest to zawoalowana propozycja.
Od razu przystaję na nią entuzjastycznie kiwając głową, bo z chęcią spędzę tę noc na grzesznych przyjemnościach zamiast zadręczając się swoim przewrotnym przeznaczeniem. W odpowiedzi Iwan poszyła mi szeroki chłopięcy uśmiech, przez który wygląda nie tylko cholernie seksownie, ale i beztrosko. Jednak błysk nadziei w jego oczach powoduje, że lekko się spina, bo prawda jest tak że nie mogę mu zaoferować nic pod nad tą noc. Od jutra zapewne będę strzeżona lepiej niż fort Fox Nort i ugrzęznę w ponurej rzeczywistości. Ta świadomość otrzeźwia mnie na tyle, że postanawiam od razu postawić sprawy między mną a Iwanem jasno.
-Pamiętaj tylko że nie mogę ci obiecać nic więcej niż to- mówię szczerze, choć wolałabym spędzić resztę życia z nim, niż jakimś pierdolniętym mafioso z przerostem ego i co gorsza zapewne z małym penisem.
-Wezmę wszystko co będziesz gotowa mi dać- mówi Iwana ponownie mnie całując.
Przez głowę przemyka mi myśl, żeby go przypadkowo nie zranić. Jednak pieszczota jego języka i wiedza o tym, że on przecież nie pakuje się w żadne stałe związki rozwiewają moje wątpliwości.
-Skoro tak uważasz- zgadzam się z nim odrywając się od jego zachłannych warg.
Na co Iwan uśmiecha się do mnie, a ja odpowiadam mu tym samym, po czym wraca na swoje miejsce. W chwili, kiedy zdejmuje zużytą gumkę i uchyla drzwi, żeby ją wyrzucić nachodzi mnie dziwnie sarkastyczna myśl. To dopiero byłoby coś gdybyś się nie zabezpieczyli, a zacny przywódca włoskiej bandy wychowywałby nieplanowaną wpadkę jako swojego potomka. Miałby patafian za swoje! Chociaż ja i tak jestem po zastrzyku antykoncepcyjnym, no ale przecież nigdy nie wiadomo, niespodzianki chodzą po ludziach. Nawet nie wiem skąd wziął mi się taki absurd, ale nic na to nie poradzę, choć w ogóle nie chce myśleć o moim dupkowatym przyszłym narzeczonym. Tym bardziej w tej chwili.
Dlatego potrząsam głową odrzucając te wymysły.
-Zbierajmy się stąd. Może nadal uda nam się wygrać ten wyścig. - mówi pogodnie Iwana po tym jak zapina spodnie i przekręca kluczyk w stacyjce.
Zawraca za ręcznym mknąc przez leśne zakamarki, a ja skupiam się na postanowieniu, żeby przeżyć tą ostatnią noc wolności najlepiej jak mogę. Wypadamy gwałtownie na główną ścieżkę prowadzącą do polony przy której znajduje się meta wyścigu, a Iwan dodaje gazu i z pełną prędkością pokonujemy odległość, która nas od niej oddziela.
Jak się okazuje na metę dojeżdżamy jako trzeci, ale nie ostatni. Jednak wygląda na to, że oboje mamy to w głębokim poważaniu, bo to co przeżyliśmy chwilę wcześniej jest więcej warte. Wysiadamy trzaskając drzwiami, a Siergiej siedzący na masce swojej bryki otwarcie triumfuje i kpi z Iwana. Jednak ten nic sobie z tego nie robi podchodząc do mnie i przyciągając do siebie obejmuje mnie silnym ramieniem.
-Dzisiaj mam to w dupie- komentuje jedynie- Naciesz się zwycięstwem, póki możesz- dodaje po czym obojętnie wymija kumpla prowadząc mnie do płonącego ogniska, przy którym zebrało się już, skoro osób. - Aha siostra dziś nocuje u ciebie- rzuca jeszcze przez ramię na odchodnym do Iriny, która stoi przy Siergieju i uważnie nam się przygląda.
Mam nadzieję, że nie będzie miała do mnie pretensji o to co robię z jej bratem, bo co prawda od zawsze zachęcała mnie żebym spróbowała z nim szczęścia, ale w obecnej sytuacji może być różnie. Tym bardziej że obie wiemy jak szybko moje życie dobiegnie końca przekształcając się w koszmar paradoksalnego małżeństwa.
Jednak ona po kilku minutach dołącza do nas podając mi piwo i ze znaczącym uśmieszkiem obserwując jak dłonie jej brata błądzą bezwiednie po moim biodrze. To wystarczy żebym wiedziała, że ona nie ma nic przeciwko, żebyśmy razem z Iwanem wykorzystali ostatnią noc mojej wolności.
Jej przyzwolenie dodaje mi lekkości na sumieniu, przez co z rozluźnieniem rzucam się w wir imprezowania nie szczędząc sobie kolejnych butelek piwa. Po zakończonej zabawie Iwan i Siergiej jadą z nami do domu Iriny. Kiedy tamta dwójka zamyka się w sypialni mojej przyjaciółki my wypijamy jeszcze drinka w salonie, mimo że już odczuwam przyjemne szumienie w głowie. Napięcie między nami ponownie narasta, bo oboje wiemy co zaraz się wydarzy i chcemy tego równie mocno.
Choć chyba to ja mam większe parcie na to, żeby fala orgazmów zagłuszyła tykający w mojej głowie zegar, który odlicza godziny do kresu mojego może i pokręconego życia, ale mojego na własnych zasadach.
Moje ponure myśli rozwiewają się, kiedy dopijam drinka stojąc przy dębowym barku, a Iwan podchodzi do mnie z ogniem pożądania w oczach. Bez słowa zabiera mi pustą szklankę i odstawia na blat, na który sadza mnie sekundę później wsuwając się między mojej nogi.
-Gotowa na więcej? - pyta układając gorące dłonie w dole moich pleców i przyciąga mnie do siebie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. - odpowiadam pewnie patrząc mu w oczy. - Liczę na to, że wypieprzysz ze mnie smętne myśli i zapewnisz niezapomniane wrażenia, bo potrzebuję tego bardziej niż kiedykolwiek- dodaję, a on zaczyna mi się uważnie przyglądać z troską malującą się na jego jeszcze przed chwilą pogodnej twarzy.
-Co się dzieje piękna? - pyta poważnie.
-Moje życie jutro dobiegnie końca, a ostatnie godziny chce spędzić z tobą- odpowiadam- A w zasadzie to najlepiej pod tobą- dorzucam przygryzając wargę, bo naprawdę nie chce rozmawiać o tym co stanie się w sumie jeszcze dziś, bo jest już po północy.
-Wiesz, że mogę ci pomóc uciec. Wystarczy jedno twoje słowo, a nawet gniew twojego brata mnie nie powstrzyma- mówi z zawziętością, a jego propozycja mnie rozczula.
Jego rodzina egzystuje poza społecznością mafijną, ale są świadomi w czym siedzi mój braciszek. Jednak ja nie miałabym serca wciągnąć ich w swoje bagno, a już tym bardziej ściągać na nich zemstę Dimitria, jeśli pomogliby mi zaprzepaścić jego mocarny pakt. Dlatego też jedynie przykładam rękę do jego policzka ciesząc się tą chwilową bliskością, tak normalną dla dwojga osób. Nigdy więcej nie będzie mi dane tego zaznać, bo mój przyszły małżonek nie wypuści mnie już ze swoich szponów, ale również będzie dla mnie bardziej jak szef niż partner.
Jednak w jakiś beznamiętny sposób pogodziłam się ze swoim losem, czepiąc siłę jedynie z tego jak bardzo sama uprzykrzę mu życie w odwecie za to w co mnie wciągnął.
-Nie tak łatwo zwiać przed rosyjską i włoską mafią. Nie mam wyjścia i muszę się poddać woli brata- wyjaśniam, a jego mina wyraża dezorientację. - Dobrze słyszałeś w sobotni wieczór przeznaczenie zwiążę mnie z włoską potęgą, a ucieczka przed Dimitrim i moim przyszłym mężem z piekła rodem jest w zasadzie niemożliwa. Tym bardziej w tak krótkim czasie.
-Kira, co ty mówisz? -pyta zszokowany.
-Nic. To nieważne. Dla mnie liczy się to co tu i teraz. - oznajmiam stanowczo, bo nie chce, żeby widmo mojego pierdolniętego narzeczonego splamiło moje ostatnie godziny szczęścia. - Pomóż mi o tym zapomnieć. Pieprz mnie tak jakby świat przestał istnieć i pomóż się oderwać od tego co mnie czeka. - mówię patrząc mu natarczywie w oczy.
Dostrzegam, że prowadzi jakąś wewnętrzną walkę, a sprzeczne emocje buzują w jego szarych tęczówkach. Dlatego pomagam mu podjąć decyzję wpijając się w jego usta i pozwalając, żeby przyciąganie między nami przejęło kontrolę. To wystarczy, żeby Iwan ścisnął rękami moje biodra i naparł na mnie rosnącą erekcją. Nie przerywając dzikiego tańca naszych języków obejmuję go nogami w tali, a na karku splatam dłonie przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Z pełną determinacją chce zapomnieć, poddając się spontanicznemu pragnieniu i przyjemności. Iwan mi w tym pomaga unosząc mnie znad blatu i niosąc do swojej sypialni na piętrze. Przez resztę nocy pieprzymy się bez opamiętania, aż zapominam nawet jak się nazywam.
........................
Fabiano
Stojąc przed lustrem w moim hotelowym apartamencie poprawiam czarny garnitur i poprawiam kołnierzyk szarej koszuli. Nie zakładam krawata, bo ich szczerze nienawidzę. Zamiast tego zostawiam rozpięte trzy pierwsze guzki, żeby czuć się swobodniej. W wewnętrznej kieszonce mojej marynarki znajduje się pierścionek z platyny z dużym czarnym diamentem, który symbolizuje władzę i jest otoczony wianuszkiem mniejszych brylancików. Odebrałem go kilka dni temu od jubilera. Normalnie poprosiłbym o pomoc moją siostrę, bo nie znam się na tych pierdołach, ale znałem jej podejście, więc znając ją wybrałaby po prostu najdroższy z dostępnych wzorów, żeby tylko spróbować za kara puścić mnie z torbami. Jednak prawda jest taka, że mógłbym kupić tonę takich błyskotek, a nawet bym tego nie odczuł. W każdym razie sam dokonałem wyboru żądając czegoś rzadkiego i wyjątkowego, bo w końcu pierścionek mojej narzeczonej musi się wyróżniać i być oznaką mojej potęgi oraz dowodem własności.
-Gotowy? - pyta mnie Oskar wchodząc do mojego pokoju.
-Tak, a reszta?
-Też. Emilio skacze wkoło naburmuszonej Belli, która stroi fochy mówiąc, że nie ma ochoty nigdzie iść, a Delia ją w tym popiera. Nie wiem po co w ogóle przyleciały, jeśli teraz odstawiają histerie- burczy, a ja ciężko wzdycham.
-Te baby to cholerne utrapienie. Całe szczęście, że moja przyszła żona będzie zupełnie inna niż ta dwójka, bo chyba bym nie wyrobił i rzucił się z okna mając taką wiedźmę u swojego boku- komentuję poprawiając platynowe spinki przy mankietach.
-Taa. Ale ja mówię poważnie. Nie wiem po co przyleciały. Lepiej na nie uważaj, bo na moim przyjęciu zaręczynowym już pokazały na co je stać- zauważa zgryźliwie.
Nadal nie pogodził się z tym, że Paola spieprzyła mu sprzed nosa.
-Emilio ma ich pilnować, a Iwo mu pomoże utrzymać je w ryzach. To zbyt poważna sprawa, żeby pozwolić ich fanaberią zaburzyć porządek wydarzeń i wszyscy to wiemy. Delia może się wkurwiać, ale dobrze wie, że zaręczyny dona to za duże wydarzenie, żeby nawet jej upiekła się jakaś popieprzona akcja. - rzucam, ale on i tak nie wydaje się do końca przekonany. - Chodźmy, nie ma co tracić czasu. - oświadczam mijając brata i wychodząc do przestronnego salonu, w którym zebrali się pozostali.
Jak tylko się pojawiam zarówno Bella jak i Delia posyłają mi obrażone spojrzenia od razu odwracając głowy z dezaprobatą. Boże drogi, nie mam najmniejszej ochoty użerać się z ich fochami. Przyjechałem tu dopiąć biznesu i właśnie to zamierzam zrobić nie bacząc na ich wymysły i wizję związku małżeńskiego ze szczerej miłości.
-Nasze samochody zaraz powinny być. Ustaliłem z obsługą, że udostępnią nam boczne wyjście. - mówi Marco, a ja kiwam w milczeniu głową na tą wiadomość.
-No to co, skoro mamy jeszcze chwilę to się napijmy. - rzuca Oskar podchodząc do barku.
Wyciąga na blat pięć szklanek i wyciąga butelkę czystej, markowej wódki.
-Rudej tu nie mają, ale czystej jest w brud. - rzuca polewając i gestem dłoni zapraszając nas w swoją stronę.
Podchodzimy do niego biorąc szkło do rąk, a panie próbują nas zamordować wzrokiem.
-Dobra jako twój capo, czuję się zobowiązany do powiedzenia tego co wszystkim nam chodzi po głowie- odzywa się Emilio szczerząc zęby jak głupek- Oby nie okazała się żadną pokraką z tłustym tyłkiem i krzywymi zębami- rzuca unosząc szklankę w geście toastu, a ja kręcąc głową na jego głupotę stukam się z nim szkłem.
-To i tak bez znaczenia- kwituję, a dziewczyny prychają wściekle pod nosem.
Kiedy one się wreszcie pogodzą z faktem, że najważniejsze jest dobicie targu z ruskami, a nie to jak będzie się prezentować moja przyszła żona. Najwyżej w prezencie ślubnym zostanie skierowana do chirurga plastycznego który poprawi ją wedle mojego uznania. Jednak, skoro Dimitri twierdzi, że jego siostra jest piękną kobietą, to myślę, że to nie będzie potrzebne.
-A tak na poważnie to za silny pakt, który wzmocni naszą potęgę- dodaje Emilio, po czym wszyscy unosimy szklanki i wypijamy do dna.
-Kurwa mocna taki wóda- skomentuje Marco krzywiąc się.
Po tym toaście dostajemy wiadomość, że kierowcy czekają więc ruszamy do wyjścia. Delia razem z Bellą patrzą na mnie spod byka, jednak nawet ich jawne niezadowolenie nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. Decyzje już zapadły a one musza się pogodzić ze zwyczajami jakie panują w naszym świecie. Liczy się interes i jego zabezpieczenie, a ja w gratisie dostanę uległą kobietę znającą swoje miejsce i obowiązek, który będzie się skupiał głównie na tym, żeby schodzić mi z drogi i rozkładać przede mną nogi, by w efekcie urodziła mi następcę. Tyle. Dlatego też z pełnym spokojem wsiadam do czekającego na mnie SUVa, a Oskar i Marco do mnie dołączają. Emilio i Iwo wraz z dziewczynami jadą osobnymi samochodami, żeby zaoszczędzić mi dąsów naszych obrażonych księżniczek.
................................
Kira
Wiecie co jest gorsze od mierzenia się z niechcianymi zaręczynami? Stawianie im czoło na kacu. Serio, łeb mi pęka, a jeszcze będę musiała oglądać parszywą gębę mojego przyszłego męża. Spałam jakieś trzy godziny, bo Iwan spełnił moją prośbą i zajął się mną do wczesnych godzin porannych. Odurzona dużą dawką endorfin zapadłam w kamienny sen w plątaninie naszych ciał, a z którego wybudził mnie wściekły i natarczywy dzwonek mojej komórki. Jak się okazuje to Dimitri od dłuższej chwili próbował się ze mną skontaktować.
-Kira, do cholery nie możesz olewać telefonów ode mnie i to akurat po raz pierwszy właśnie dziś- karci mnie jak tylko odbieram. Średnio kumam co do mnie mówi, bo rozkoszne ciepło muskularnego ciała, które częściowo przydusza mnie do materaca oraz budzący się do życia kac skutecznie zmniejsza moją koncentrację. - Za ile będziesz w domu? Dochodzi południe, a ty niedługo powinnaś się zacząć szykować- wrzeszczy.
-Przepraszam, zaspałam- odpowiadam zachrypnięta, a on wzdycha.
-Siostra, wybrałaś naprawdę fatalny moment, żeby pierwszy raz w życiu wykazać się brakiem odpowiedzialności- fuka na mnie, całkowicie nie przyzwyczajony do tego żebym nie podporządkowywała się każdemu jego słowu, a ja zaciskam zęby. - Kierowca już na ciebie czeka pod domem Iriny. Ogarnij się i przyjeżdżaj. Masz tylko kilka godzin zanim Włosi zjawią się w naszej posiadłości, bo z Fabiano masz się spotkać jeszcze przed przyjęciem. - warczy po czym się rozłącza, a ja się wykrzywiam do telefonu.
Gówno mnie obchodzi patafian Fabiano.
Wzdychając z rozdrażnienia opadam znowu na poduszkę, bo choć wiedząc, że już dawno powinnam być na nogach nie mam na to najmniejszej ochoty. A kiedy Iwan unosi na mnie senne, seksowne spojrzenie postanawiam jeszcze trochę nadwyrężyć mój ustawiony na dziś grafik.
....................
Po kolejnym spektakularnym orgazmie wypadam w końcu z łóżka, które dzieliłam z Iwanem i biegiem wpadam do łazienki doprowadzając się do porządku. Wyglądam fatalnie. Prawie w ogóle nie spałam, a do tego sporo też wczoraj wypiłam co w widoczny sposób odbija się na moim wyglądzie i podkrążonych oczach. Mam nadzieję, że moja kosmetyczna coś z tym zrobi, bo inaczej brat zetrze sobie zęby od zgrzytania nimi. Robię co mogę rozczesują plątaninę loków i upijam wysoko na czubku głowy. Wklepuje podkład w twarz oraz korektor w okolice oczu. Mimo tego, że staram się pośpieszyć to moje ruchy i tak są spowolnione dudniącym bólem głowy, a wyschnięte gardło błaga o litość.
Ostatecznie wyglądając jak cień człowieka wypadam nago z łazienki i pospiesznie wartuję swoją torbę, podczas gdy Iwana przygląda mi się leżąc na łóżku.
-Jak to teraz będzie? - pyta poważnym tonem.
-Od dziś już niczego nie będzie, włączając w to mnie samą- oznajmiam wciągając na tyłek spodnie do jogi, a następnie siłuję się z obcisłym topem.
-Kira nie ogarniam co się takiego zmieniło- wyznaje.
-Dziś dostanę kopa w tyłek od losu w ramach przygotowania do tego co stanie się moją przykrą rzeczywistością- odpowiadam zakładając bluzę z kapturem i tenisówki.
-Powiedz mi w końcu o co dokładnie chodzi w tym wszystkim- burczy siadając, a prześcieradło zsuwa się okrywając jedynie jego biodra.
Wygląda tak apetycznie, że najchętniej walnęłabym to wszystko i wskoczyło ponownie na niego, ale wiem, że nie mogę sobie na to pozwolić.
-Iwan. Powiedziałam, że nie mogę ci dać nic więcej, bo dziś odbędą się moje zaręczyny z jakimś włoskim psychopatą. To jakieś ważne pierdoły w tym ich chorym półświatku, dlatego Dimitri już od rana dostaje pierdolca, bo wszystko musi wypaść perfekcyjnie, żeby przypadkiem nic nie zakłóciło ich biznesu, w którym jestem jedynie nic nieznaczącym pionkiem- wyjaśniam prostując się i upychając resztę swoich rzeczy do torby.
-Kira, czy ty wiesz jak bardzo jest popierdolone to co mówisz- oburza się zły.
-Wierz mi, że ja najbardziej zdaję sobie z tego sprawę- mówię, jednak nie mogę pozwolić, żeby mojej prawdziwe emocje wzięły nade mną górę, bo nie dam rady podołać temu wszystkiemu, jeśli już od rana się załamię.
Muszę mieć twardą dupę, żeby nie dać się ani mojemu bratu, ani włoskiemu bucowi. Jeśli wykaże słabość i strach to pożrą mnie żywcem, a ja nie mam zamiaru niczego im ułatwiać.
Dlatego ignorując oburzenie Iwana podchodzę do niego i szybko cmoka w usta, które tej nocy dostarczyły mi niebywałej rozkoszy. Po czym zanim zdąży zareagować chwytam swój bagaż i kieruję się do drzwi.
-Żegnaj Iwanie. - rzucam jeszcze i znikam na schodach.
Po drodze do wyjścia mijam się jeszcze z Iriną, która wygląda dokładnie tak jak ja się czuję. Bez słowa jedynie mnie mocno ściska, przekazując mi tym swoje wsparcie, a chwilę później opuszczam jej dom i jadę stawić czoła mojemu przeznaczeniu. Tu nie ma co więcej myśleć i roztrząsać tragedii, która się dziś dokona, bo wszystko jest już przesądzone, a ja jako kobieta nie mam szans w starciu z szowinistycznymi podglądami mafii. Muszę zachować bezwzględny chłód i opanowanie, pokazując jak bardzo w dupie mam całe to towarzystwo. Gdyby jeszcze kac mi odpuścił byłoby świetnie, ale jak na razie nic tego nie zapowiada. W drodze do domu przysysam się do dwóch kolejnych butelek wody mineralnej, ukradkiem połykając tabletkę przeciwbólową. Oby to coś zdziałało, bo inaczej czaszka mi pęknie od tego dudnienia.
Jedno przyjęcie i będę miała chwilę na wzięcie oddechu przed kolejnym, którym będzie moje wesele. Dwa miesiące. Tego muszę się trzymać. Być może będę miała jeszcze szansę uszczknąć coś z życia zanim pierdolnięty psychol wywiezie mnie do Włoch. Będę musiała zorientować się czy coś ulegnie zmianie w okresie naszego pozornego narzeczeństwa i wtedy oszacuje swoje możliwości na odbicie sobie w dwa miesiące reszty życia.
Z takim nastawieniem wpadam do rezydencji. W koło kręci się pełno osób przygotowujących wszystko do wieczornej imprezy. W tym całym zamieszaniu udaje mi się nawet uniknąć spotkania z bratem, więc mój marny wygląd jak na razie pozostaje niezauważony. Wpadam do mojego mieszkania, gdzie rozkłada się cała ekipa ściągnięta po to, żeby pomóc mi się przygotować do uroczystości. Oznajmiam krótko, że muszę wziąć prysznic i proszę jeszcze pokojówkę, żeby poinformowała Dimitria, że zaczęłam już przygotowania.
................
Powiem wam jedno. To będzie cud, jeśli poprzez narastające uczucie senności i nieustępujące łomotanie w głowie w ogóle zwrócę uwagę na palanta, który wsunie mi pierścionek na palec. Czuje się tak fatalnie, że najchętniej padłabym na łóżko i spała do rana. A że nie mogę tego zrobić, to grozi mi, że zasnę na stojąco, albo zaryję nosem o parkiet sali balowej w której odbędzie się moje przyjęcie zaręczynowe. Nie dość, że jeszcze nigdy nie miałam aż tak wielkiego kaca, to masa wsuwek wpiętych w moją burze loków tylko jeszcze bardziej zwiększa mój dyskomfort i ból głowy. Do tego wszystkiego od niewyspania bolą mnie oczy i czuję się jakby ktoś sypnął mi w nie żwirem. Jestem tak bardzo skupina na swoim chujowym samopoczuciu, że bez oporów pozwalam się umalować, a nawet wcisnąć w jakąś imitację sukni wieczorowej.
Po wszystkim, kiedy zostaję sama przeglądam się w ogromnym lustrze w swojej sypialni i stwierdzam, że wyglądam jak ekskluzywna dziwka. Może droga i na poziomie, ale jednak prostytutka. Być może nie jestem obiektywna, a moje rozdrażnię nie odpuszczającym kacem mordercą tylko nasila moje obiekcje.
Moje loki zostały podpięte wysoko, żeby z czubka głowy spadać płynną falą do połowy pleców. Pleców które są nagie, a tylko w ich połowie przebiega cienki łańcuszek, który utrzymuje materiał na swoim miejscu. Jednak to przód kreacji sprawia, że wyglądam w swoich oczach jak luksusowa dziwka. Na cienkim pasku zapiętym na karku utrzymują się dwa trójkąty obcisłego materiału które okrywają w niewielkim stopniu mój biust. To pod nim zaczyna się łańcuszek, który oplata moje plecy. Niestety poniżej znajduje się tylko niewielki podłużny pasek materiału, który pozostawia sporo golizny po moich bokach, a sukienka tak naprawdę zaczyna się dopiero od wysokości bioder ciągnąć się ku ziemi i opinając mój tyłek. Dół tej kiecki nie byłby taki zły, gdyby nie to wysokie rozcięcie sięgające wysoko na moim udzie. Przekrzywiam głowę na bok oceniając, czy jeśli zrobię większy krok będzie mi widać koronkę fig, które mam na dupie. Hmm nie wykluczone.
Nie wiem co odwaliło mojemu bratu, że zaakceptował taki wybór stylistki, ale w sumie mam to gdzieś. Bo prawda jest tak, że w zasadzie to jestem pewnym rodzajem prostytutki, która będzie się różnić od swoich koleżanek po fachu jedynie tym, że na moim palcu najpierw spocznie pierścionek zaręczynowy, a następnie obrączka. Ale wszystko inne pozostanie takie samo. Jedynie co jeszcze to ja będę ograniczona do jednego klienta, którym będzie mój mąż, a zapłatą za moje usługi będzie pakt, który połączy nasze rodziny. Aż mi się niedobrze robi jak o tym pomyślę. Chociaż to akurat może być kolejnym efektem moje kaca.
Tak czy inaczej muszę szybko łyknąć kolejną tabletkę przeciwbólową licząc, że tym razem zadziała. Kiedy popijam ją sporą ilością wody, rozlega się pukanie do drzwi.
-Panienko już czas. Pan Dimitri prosi, żeby panienka dołączyła do niego i jego gościa w gabinecie. - oznajmia pokojówka.
Odkładam szklankę na blat, wsuwam stopy w czarne szpilki pod kolor mojej sukni i ruszam za nią. Trzeba przyznać, że styliska dostosowała się przynajmniej do koloru jaki sobie zażyczyłam. Dimitri zapewne przystał na czerń uważając, że będę się prezentować wyniośle i elegancko, jednak mój osobisty zamysł był zupełnie inny. Ta mroczna barwa nie tylko odzwierciedla mój nastrój, ale jest również symbolem żałoby po moim dotychczasowym życiu.
...................
Kolejny rozdział pojawi się w środku tygodnia 😊
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top