Rozdział 4

Niesprawdzony

Fabiano

Z trudem zachowuję opanowanie, bo mam taką samą ochotę zabić Kirę, co ją pieprzyć w dzikim szale. Jednak muszę zachować pozory chłodnej rozwagi, bo jestem pieprzonym przywódcą i nie mogę sobie pozwolić, żeby jakaś cholerna baba wyprowadzała mnie z równowagi. Nie ważne jak bardzo mnie podnieca i jak wielką mam chęć związać ją tak mocno, żeby nie mogła mi się opierać, a następnie rżnąć aż zapomni tego swojego niewyparzonego języka w buzi.

Tak, co do jej ust to z ogromną przyjemnością poczułbym je wokół swojego fiuta. Dobrze, że jesteśmy w Rosji, bo na gwałt potrzebuję jakiejś przypadkowej dziwki dla rozładowania napięcia jakie wywołał we mnie wygląd Kiry. Może i jest wyszczekana i niepokorna, ale przede wszystkim jest kurewsko gorąca. Jednak ja nie zamierzam pozwolić, żeby jej uroda zwiodła mnie na manowce. To niedopuszczalne. To ja mam władzę w tym związku, a ona musi to sobie uświadomić. Bo z największą rozkoszą będę się cieszył jej wdziękami, które od dziś są tylko moje.

Rozwścieczyła mnie swoim gadaniem. Doprowadziła mnie niemal do skraju wybuchu. Naprawdę niewiele mi brakowało. Co jest zadziwiające, bo nawet moim ludziom ani wrogom jeszcze to się nie udało. Nadal nie wiem, ile jest prawdy w tym co mi powiedziała, a cholernie chce się tego dowiedzieć. Uspokaja mnie tylko myśl, że według naszych standardów niemożliwym jest to, żeby się z kimś puściła, bo co jak co, ale nad tym Dimitri na pewno trzymał kontrolę. Powszechnym jest, że w naszym świecie wymaga się, żeby kobiety z naszych kręgów pozostały nietknięte do dnia ślubu. Jednak jak się okazuje braciszek w ogóle nie zna swojej siostry, więc nie jestem tego do końca pewien. Nie mogę o tym myśleć, bo już na samą sugestię wzrok zamazuje mi się na czerwono. Jeśli mówiła prawdę, to każdy poprzedni fiut, który miał okazję skosztować tego co należało się wyłącznie mi spłynie krwią.

Wychodzi na to, że pakt z ruskami nie będzie wcale tak bezproblemowy jak z początku zakładałem, ale trudno się mówi. Nie ma opcji, żeby zrezygnował z tego co ustaliliśmy z Dimitrim. Nastawienie Kiry stanowi komplikację, ale nie taką z którą bym sobie nie poradził. Muszę polecić Maksowi, żeby ją sprawdzić, ale nie tylko pobieżnie. O nie, będzie musiał pokopać głębiej, żeby dowiedzieć się co takiego kryje się za tą złudną niewinnością.

Z resztą po tym co mi dziś powiedziała Maks zostanie tu z nią, aż do naszego wesela. Na pewno nie będzie zadowolony z roli niańki, ale ufam, że to właśnie on najlepiej przypilnuje mojej narzeczonej. Sam mam za dużo rzeczy do ogarnięcia, żeby jeszcze zawracać sobie głowę jej fanaberiami. Nasze sam na sam w gabinecie Dimitria utwierdziło mnie w tym, że decyzja o przyspieszeniu zawarcia z nią związku małżeńskiego była znakomitym posunięciem.

Im szybciej wcisnę jej obrączkę na palec tym szybciej zacznę ją przyzwyczajać do roli jaka jej przypadła, a z którą będzie musiała się pogodzić. Mam ważniejsze zmartwienia niż chimery mojej żonki, a ona szybko to zrozumie. Już ja o to zadbam. Wydaje się nie do poskromienia, ale ja nie jestem facetem, który stroni od odrobiny przemocy wobec kobiet. Co prawda tylko w strefie łóżkowej, ale i to wystarczy. Z resztą po ślubie Kira stanie się moją własnością, z którą będę mógł zrobić co mi się tylko zamarzy.

Nie podoba mi się to, że nawet groźba śmierci z mojej ręki za bardzo jej nie ruszyła. To może być zła oznaka, świadcząca o tym, że nie boi się mnie aż tak jak powinna. Jednak zadbam, żeby to się zmieniło. Jeśli nie zależy jej aż tak na przeżyciu, to będę musiał znaleźć coś innego co da mi nad nią kontrolę i przewagę, której nie zawaham się wykorzystać.

Jednak pomijając te rozważania krążące mi po głowie przyciągam ją do swojego boku otaczając ramieniem w tali. Na ten kontakt moje ciało przeszywa iskra żądzy, jakiej nie czułem jeszcze do żadnej kobiety. Zdegustowany moim prężącym się w gotowości wzwodem, zagryzam zęby kręcą głową na samego siebie. Co się ze mną do cholery dzieje?! Przecież to, że Kira jako jedyna mi nie uległa nie może stanowić dla mnie tak silnego bodźca. Jej ciało może i jest perfekcyjne, ale ja pieprzyłem w swoim życiu tyle lasek, że nawet to już nie powinno robić na mnie wrażenia. To może być miły dodatek, ale nie wolno mi tak przesadnie reagować.

To już postanowione, muszę jeszcze dziś w nocy zawitać do jakiegoś klubu choćby nad ranem i zerżnąć jakąś dziwkę, bo ciśnie w jajach rozpierdala mi mózg odbierając logiczne podejście do całej tej sytuacji. I to wszystko za sprawą kobiety, którą myślałem, że więcej nie zobaczę i która okazała się zupełnie inna niż się spodziewałem.

Coś mi się wydaje, że moje życie po ślubie będzie bardziej intersujące niż zakładałem.

...............

Kira

W milczeniu udaję się do przesadnie wystrojonej sali balowej, przyciśnięta do twardego ciała mojego narzeczonego brutala i psychola w jednej osobie. Zaciskam zęby zdeterminowana przetrwać ten wieczór. Dzięki wcześniejszej uprzejmości mojego brata oraz świętej pamięci ojca praktycznie w ogóle nie uczestniczyłam w tego typu przyjęciach, gdzie gromadzili się parszywi członkowie mafijnego światka. Niestety dziś mnie to nie ominie.

Nie tylko muszę zdzierżyć fakt swoich zaręczyn, ale jeszcze tych wszystkich pozerów, którym władza uderzyła do głowy, w tym przede wszystkim Rossiego. Daję mu się prowadzić niczym marionetka, żałując, że nie urodziłam się w normalnej rodzinie, w której ten dzień byłby dla mnie wyjątkowy i pełen radości. A tak kroczę na autopilocie wśród gości, którzy się wokół nas rozstępują i marzę, żeby ta cała szopka już się skończyła choć tak naprawdę jeszcze się nie zaczęła.

Rozciągam usta w delikatny i skromny uśmiechu dostrzegając na sobie spojrzenie brata, choć tak naprawdę mam ochotę wbić jemu i Fabiano nóż w oko. Jednak takie zachowanie skutkowałoby dla mnie natychmiastową egzekucję. Tylko czy w zasadzie byłoby to takie złe w stosunku do tego co jeszcze przede mną?

Przeżywając ten dylemat wraz z moim narzeczonym zatrzymuję się u boku Dimitria i wszyscy zwracamy się w stronę gości. Mój brat zaczyna pieprzyć jakieś głupoty, których w ogóle nie słucham. Skupiam się na rozmyślaniu nad tym jak bardzo to wszystko mogłoby wyglądać inaczej, lepiej, gdyby mój przyszły mąż nie był największym stąpającym po ziemi zimny sukinsynem. Przecież jego wygląd mógłby spowodować, że figi same lądowałyby mi na kostkach, gdyby tylko jego usposobienie było inne. Wówczas moja przyszłość nie malowałaby się tak okrutnie...

Z tych wynurzeń wewnętrznych wyrywają mnie palce Fabiano boleśnie wbijające mi się w bok i przywracające mnie do rzeczywistości. Właśnie wygłasza jakieś wzniosłe słowa do zebranego tłumu, a chwilę później chwyta moją dłoń i składa pocałunek na moim pierścionku zaręczynowym. Z największą przyjemnością wyrwałabym mu tę rękę, jednak on trzyma ją stanowczo, a w następnej sekundzie wbija się w moje usta.

Podczas gdy goście klaszczą i wyrażają okrzyki zachwytu, ja próbuję nie wpuścić go przez barierę moich zaciśniętych ust, co oczywiście spotyka się z jego niezadowoleniem. Z boku pewnie wygląda to jak namiętny całus, ale my toczymy niemą walkę, w której z góry jestem na straconej pozycji. Bo Rossi oprócz miażdżenia mi biodra, drugą ręką ujmuje cholernie mocno tył mojej szyi, odchylając mi głowę i zmuszając mnie żebym mu uległa. Nie chce tego robić, ale narastający ból powoduje, że rozchylam wargi, a on to wykorzystuje od razu przepuszczając atak i pożera mnie bez skrępowania.

Nie mam wyjścia i muszę się temu poddać, bo inne możliwości nie wchodzą w grę. Nie mogę go odepchnąć na oczach wszystkich zebrany, a on doskonale o tym wie. Dlatego oddaje mu pocałunek z równą siłą co go nienawidzę. Przelewam w to wszystkie negatywne emocja, przez co robi się stanowczo zbyt gorący jak na pokazówkę dla mafijnych pacanów. Jednak, kiedy chce przystopować, Fabiano wydaje z siebie niskie, ciche, pierwotne warknięcie, po którym zagarnia mnie w mocny uścisk swoich ramion, przyciskając mnie ściśle do siebie i jeszcze bardziej pogłębia pocałunek. Jestem wściekła sama na siebie za to, że mimo tego jak bardzo go nie cierpię i nie chce, to moje ciało reaguje pobudzeniem na jego dotyk.

Żeby pohamować moje zmysły, które chwilowo dały się zmylić seksownemu opakowaniu przypominam sobie co mi zrobił, powiedział i co jeszcze przykrego czeka mnie z jego strony. To działa, ale niestety nie aż tak jakbym chciała, bo rozprasza mnie jego erekcja napierająca na mój brzuch.

Cholerny dupek!

W końcu lituje się nade mną, zanim poczuję do siebie równy wstręt co do niego. Uwalnia moje usta i patrzy na mnie oczami, w których obok czystego pożądania przebłyskuje lekka dezorientacja i ... zaborczość? Jednak nie tracę czasu na zastanawianie się nad tym, on nie jest tego wart. Wystarczy mi to, że właśnie doszłam do wniosku, iż mimo jego dominującej, samczej postawy władcy świata, mogę obrócić na swoją korzyść fakt jak bardzo go pociągam. Tym bardziej, że nie jestem pruderyjną panienką, która ledwie co odkryła czym jest seks.

Fabiano jeszcze przez chwilę patrzy na mnie jakby widział mnie po raz pierwszy, natarczywie próbując coś rozkminić. Nie wiem czy mu się to udaje, ale ostatecznie wypuszcza mnie z objęć zajmując miejsce obok mnie podczas gdy kolejne osoby podchodzą do nas składając gratulacje. Z zupełnym odrętwieniem przyjmuję ich fałszywe życzenia z politowaniem patrząc na te wszystkie kobiety, które są niczym szmaciane lalki uczepione swoich facetów.

Co gorsza ja od dziś, a już na pewno od dnia ślubu będę jedną z tych wątpliwych szczęściar. Każda z nich mnie przytula jakbyśmy były gronem najlepszych przyjaciółek, podczas gdy tak naprawdę nie ma tu żadnej z moich koleżanek, bo one są spoza tego półświatka.

Nagle moją uwagę przykuwa piękna blondynka z ciążowym brzuszkiem, z bojowym wyrazem twarzy i buntem w oczach. Pochodzi do mnie stanowczym krokiem i przytula.

-Kochana przyjmij mojej kondolencje. Łączę się z tobą w żalu i jestem pierwsza do tego, żeby pomóc ci pozbawić mojego brata przyrodzenia podczas snu jak tylko będziesz chciała mojej pomocy- mówi cicho z zadziwiającą szczerością i zawziętością wprost do mojego ucha.

Po czym odsuwa się ode mnie i spogląda mi w oczy. Jestem zbyt zszokowana jej słowami, żeby cokolwiek jej odpowiedzieć, jednak wyczuwam tak samo jak ona, że Fabiano ukradkiem nam się czujnie przygląda.

- Pięknie wyglądasz- uśmiecha się szeroko blondynka- Pogadamy później- dodaje po czym całuje mnie w policzek i się oddala z facetem, który zapewne jest jej mężem, bo dostrzegam, że zaczynają prowadzić cichą, aczkolwiek chyba burzliwą wymianę zdań.

Interesujące...

Nie mogę im się dłużej przyglądać, bo wpadam w ramiona innej piękności tylko tym razem o brązowych włosach.

-Moja droga współczuję ci tak bardzo jak nienawidzę szowinistycznych poglądów tych zebranych tu idiotów. Myślą, że są bóg wie kim, a tak naprawdę to zwykłe świnie. Wiem, że to niewiele w obliczu tego co cię czeka, ale zawsze możesz na mnie liczyć. Zrobię dla ciebie co tylko będzie konieczne. W dodatku w najbliższych miesiącach możemy to zwać na mojej ciążowe hormony- mówi pewnie wprost do mojego ucha tak, żebym tylko ja ją słyszała. Po czym puszcza mi oczko i całuje mnie w policzek- Jestem Belle. Zobaczymy się później. Razem z Delią będziemy na ciebie czekać jak już będziesz wolna- rzuca i odchodzi.

Nie wiem o co chodzi z tymi dwiema kobietami, za to wyczuwam, że Rossi wypala dziury w mojej głowie. To nawet zaczyna się robić ciekawe, a staje się jeszcze bardziej intrygujące, kiedy po fali gratulacji, Fabio odciąga mnie na bok ujmując mocno za łokieć.

-Co ci powiedziały? - warczy zły.

-O czym ty mówisz? - patrzę na niego jak na idiotę udając niewiniątko.

-Dobrze wiesz. Co powiedziała moja siostra i bratowa? - żąda odpowiedzi coraz bardziej zirytowany.

Przyglądam mu się uważnie, bo cała ta sytuacja robi się więcej niż interesująco.

-Nic. Po prostu były dla mnie miłe. W przeciwieństwie do ciebie i chcą mnie lepiej poznać. - odpowiadam, a że od lat ćwiczyłam grę pozorów on za cholerę nie może wyczytać nic z mojej twarzy i upewnić się czy mówię prawdę.

-Nie jestem głupi i jakoś mi się wierzyć nie chce. - stwierdza- Jednak pamiętaj. Lepiej żebyście nic nie odwaliły, bo to ty poniesiesz największe konsekwencje- syczy po czym prowadzi mnie do stołu, przy którym zasiadamy do uroczystej kolacji.

Podczas posiłku blondynka i jej towarzyszka posyłają mi pełne wsparcia spojrzenia, za to krzywią się za każdym razem jak ich wzrok spoczywa na moim narzeczonym. On sam wydaje się niby tego nie dostrzegać, ale widzę po nim, że jest bardziej spięty niż podczas naszego spotkania w gabinecie.

Nie do końca jeszcze łapie o co się rozchodzi. Jednak coś mi się wydaje, że polubię te dwie jako pierwsze kobiety w tym pieprzonym półświatku. Tym bardziej, że przeczuwam, iż to nie będzie na rękę mojemu narzeczonemu.

..................

Buziaki!!!!!!!!!!!


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top