16. Epilog
- Jak wyglądam? - stanąłem w nogach łóżka, aby zwrócić na siebie uwagę mojego faceta.
- Jak zawsze świetnie, słonko - rzucił, nawet na mnie nie patrząc.
- Nawet na mnie nie spojrzałeś! - zabrałem mu książkę, którą czytał i odłożyłem ją na komodę. - Więc?
- Cudownie, słonko... - oznajmił. - Zawsze wyglądasz przemięknie, kochanie - podniósł się na łóżku, uklęknął na nim i zbliżył się do mnie. Złapał mnie za klapy marynarki i pociągnął lekko w dół, aby złączyć nasze usta. - Ale mam zasadnicze pytanie... Dlaczego masz to na sobie? Przecież idziemy spać.
- Bo chcę dobrze wypaść przed twoimi rodzicami, więc chcę też dobrze wyglądać - oznajmiłem, bo jutro miałem poznać rodziców mojego chłopaka. To chyba naturalne.
- Kochanie - uśmiechnął się i pogłaskał mnie po piersi. - Ty zawsze wyglądasz dobrze - przygładził klapy bordowej marynarki. - A najlepiej nago w tym łóżku, więc zdejmuj te fatałaszki, kotku.
- Nie - z uśmiechem założyłem ręce na piersi i zrobiłem krok w tył.
- Chętnie ci pomogę - wstał z łóżka i podszedł się mnie. Złapał mnie za marynarkę i pociągnął do pocałunku. - Kocham cię najbardziej na świecie.
- Ja ciebie też kocham.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top