1
Nowy York
Czwartek 3 kwietnia 2015 r.
Poprawiam ramiączko plecak, które cały czas objeżdża z mojego ramienia. Ubrałam dzisiaj kurtkę bomberkę, materiał był ślizgi i to pewnie powód spadającego plecaka. Stałam w okazałej uniwersyteckiej bibliotece, czekając na przyjaciółkę. Przechadzałam się powoli wzdłuż pierwszego regału czytając z nudów tytuły na grzbietach książek. Co jakiś czas łapałem się na tym, że chłopak siedzący przy jednym z biurek umieszczonych na przeciwko pod drugiej stronie sali patrzy wprost na mnie. To niejaki Daniel Fisher komputerowy geniusz, jest rok ode mnie młodszy, a oboje jesteśmy na ostatnim roku studiów. Kiedy podchwycam jego spojrzenie chłopak peszy się i udaje, że czyta rozłożony przed sobą podręcznik. Uśmiecham się pod nosem. Jestem atrakcyjną dziewczyną, wiem o tym doskonale. Każdy chłopka na uczelni się za mną ogląda. Noszę zawsze rozpuszczone włosy do ramion, które na końcach lubią się kręcić. Mam pełne i wydatne usta, niebieskie oczy i ładną twarz bez przebarwień czy krost dlatego nie muszę się malować. Przespałam się też z kilkoma kolesiami z roku oraz tymi młodszymi. Lubiłam seks, był dla mnie rozrywką i ukojeniem od stresu, jednakże żaden z tych kolesi nie był na tyle interesujący abym chciała zatrzymać go na dłużej w swoim życiu. Za to Daniel był inny zdecydowanie, zauważyłam, że preferował samotny tryb życia. Jakby był tak mądry, iż inni ludzie tracili dla niego na atrakcyjności. Ktoś mnie klepnął w ramię, obróciłam się.
-Hej blondi na kogo tak patrzysz? - Zapytała zaintrygowana przyjaciółka. Bianka była o głowę niższa ode mnie. Ale nadrabiała to obcasami, także wydawałyśmy się równe. Ciemnobrązowe włosy nosiła schludnie związane. Jej karnacja była ciemniejsza, a to za sprawą matki włoszki. Duże brązowe oczy, prosty nos i pieprzyk w prawym kąciku ust. Wzruszyłam ramionami na jej pytanie, poprawiłam włosy i odwróciłam się przodem do regału.
-Czy to nie Daniel tam siedzi? - Dopytywała-Hej, to na niego tak zerkałaś, co? Przyznaj się - Dociekała.
-Patrzył na mnie - Powiedziałam przewracając oczami.
-No nie wątpię. Ty podobasz się wszystkim, nawet jemu...
-Co to znaczy nawet? - Obruszyłam się. Bianka oparła się o regał przodem do mnie twarzą.
-No wiesz, on żyje tylko nauką, nigdy nie widziałam go z żadną dziewczyną.
-Chyba po to są studia, no nie? - Odpowiedziałam - Żeby zakuwać, my też powinnyśmy wziąć się za naukę, zwłaszcza, że w przyszłym tygodniu są egzaminy - Przypomniałam jej.
-Daj spokój, każdy z nas też się uczy, a mimo to nauka nie koliduje z posiadaniem życia osobistego - Rzuciła.
-Widocznie on jest inny- Stwierdziłam.
-No właśnie - Bianka rzuciła uważne spojrzenie w jego stronę, potem popatrzyła na mnie, sugestywnie poruszając brwiami. A na jej twarzy pojawił się tak szeroki uśmiech. Widziałam po jej minie, że ona coś kombinuje.
-A wiesz co wpadłam na fajny pomysł - Uniosłam dłoń, na znak, żeby przestała mówić. Ona i jej pomysły bywały dziwne. I nie miałam ochoty na słuchanie ich. Już nie raz miałam przez nią kłopoty, co prawda było śmiesznie, braku wyobraźnie nie mogłam jej zarzucić, ale był już koniec roku i wkrótce każdy z nas miał wejść pełną parą w dorosłe życie.
-Załóżmy się ile czasu zajmie ci zaciągnięcie go do łóżka? - Oświadczyła wesoło.
-Zapomnij! - Obruszyłam się zniesmaczona tym pomysłem - Ja nie muszę uganiać się ze króliczkiem, to ja jestem króliczkiem zawsze! - Podkreśliłam. Jeszcze czego! Nie w smak było mi uganianie się za facetem. Zresztą nigdy tego nie robiłam, może to był powód, którym kierowała się Bianka.
-No weź boisz się, że twój urok nie dział na wszystkich? - Zmarszczyłam brwi wkurzona tym stwierdzeniem. Wiedziała gdzie wbić szpilę, żeby zabolało.
-Nie boję się! - Odpowiedziałam zdenerwowana, zrzuciłam jeszcze raz okiem na Daniela. Przyjrzałam się mu uważniej. Był chudy, ale wysoki. Dość przystojny jak na kujona. Włosy miał dłuższe bo proste czarne kosmyki okalały jego twarz i szyję. Zaciągnięcie go do łóżka nie wydaje się trudne. Ale z drugiej strony wciąż miałam pewne obawy, bo to nie była już błaha rzecz, tylko żywy człowiek i ingerencja w jego życie.
-No ej coś tak nagle spoważniała? - Bianka nie dawała za wygraną - Będzie fajnie zobaczysz!
-No dobra - Stwierdziłam - A o co zakładamy się?
-O kasę. Tysiak jeśli ci się uda. A jeśli nie tysiak dla mnie - Uniosłam wysoko swoją głowę. Podałam jej prawą dłoń, ona pochwyciła ją w swoją. Przypieczętowała zakład rozłączaniem naszych dłoni swoją drugą ręką.
-Już jestem ciekawa szczegółów - Szepnęła zmysłowo - Aj to będzie interesujące - Bianka zagryzła dolną wargę ruszając sugestywnie brwiami. Obie stałyśmy teraz twarzą do nic nieświadomego chłopaka, którego miałam zaciągnąć do łóżka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top