Rozdział 4

Pierwszy raz czuje się taka samotna. Nie mam nawet gdzie się podziać. Na ulice wychodze ze strachem że mnie złapią ale jakoś musze sobie poradzić. Wstałam o 7 tak już z przyzwyczajenia przez to że musiałam wstawać do szkoły. Właśnie co tam u Weroniki słychać ? Byłam bardzo ciekawa ale nie mogłam narazić się na zdemaskowanie dzwoniąc do niej. Mimo iż mój telefon był zabezpieczony lepiej nie kusić losu. Wstałam i poszłam się ubrać ( zielone leginsy i biała bluzka ). Musiałam jakoś zapłacić za dom. Mogła zapłacić Alice ale gdy tylko pieniądze by wpłyneły T.A.R.C.Z.A. znalazła by mnie. Dlatego musiałam bardzo uważać. Postanowiłam poszukać pracy. Miałam już plan. Zatrudnie się u Starka. On mnie nie zna i agenci na pewno nie będą mnie szukać. Zadzwoniłam do sekretarki Starka.

- Dzień dobry, Stark Industries. W czym moge pomuc ?
- Dzień dobry. Chciałam się zapytać czy nie potrzebujecie kogoś do pracy ?
- Tak to prawda. Potrzeba nam informatyk
- To dobrze się składa. Skończyłam studia informatyczne za granicą
- Dobrze, umówię panią dziś o godzinie 13 w Stark Tower. Piętro 13
- Dziękuje do zobaczenia

Cieszyłam się że był jakiś wolny etat. Tylko miałam mały problem, nawet jeśli Stark mnie nie znał to on zawsze sprawdzi kim jestem. Musiałam sobie załatwić lewe papiery. A że jestem dobra w informatyce a nawet bardzo dobra sama sobie je załatwiłam.
Imię: Alice Johnson
Wiek: 18- ta na pewno się nabierze. Chociaż troche wyglądam na 18 😜
Miejsce zamieszkania: Nowy York
Data urodzenia: 14.10.1998 r.
Nr. Telefonu: 720-546-555
Wygląd: Włosy brązowe sięgające do ramion. Oczy ciemny brąz. Sylwetka szczupła.
Nauka: Studiowałam w wyższej uczelni informatycznej w za granicą.

Dobra chyba takie dane mu wystarczą, a raczej powinny. Teraz musze tylko kupić jakieś pożądne ubrania. Na szczęście Alice załatwiła mi troche pieniędzy. Ubrałam conversy i pojechałam taksówką do centrum handlowego. Było niesamowicie wielkie, nie to co w Polsce. Kupiłam komplet ubrań (na zdjęciu) i wruciłam do domu. Kompletnie zapomniałam o śniadaniu. Nawet nie czułam głodu ale na wszelki wypadek wolałam coś zjeść. Nadeszła godzina mojego spotkania. Ubrałam komplet co zakupiłam w sklepie. Poszłam na postuj taksówek i po chwili byłam już w drodze do Stark Tower. Po około 15 minutach byłam już pod wieżowcem. W telewizji wyglądał na mniejszy. Poszłam do windy i wcisnełam numer 13. Kiedy drzwi windy się otworzyły zobaczyłam wielki salon.

- Hallo, jest tu kto ?- zapytałam ale nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Stałam tak kilka chwil gdy odezwał się głos
- Sir Stark zaraz się zjawi
- O witaj ty pewnie jesteś J.A.R.V.I.S. ?
- Tak, miło mi panią poznać

Usiadłam na kanapie. Czekałam tak jeszcze pół godziny. Postanowiłam że nie będe dłużej czekać. Powoli wstawałam gdy do pokoju wszedł Stark.
- Przepraszam za spóźnienie,coś mnie zatrzymało. Nie musi pani wstawać
- Na pewno nie wstałabym na pański widok, po prostu rezygnuje
- Co ? Wiesz ile osób by chciało taką prace
- To dlaczego ich nie zatrudnisz ?- Ominełam Starka. Już miałam wchodzić do windy gdy usłyszałam
- Dostajesz tą prace
- Co ? Nawet nie sprawdziłeś moich kwalifikacji
- Nie musze- no tak, mugł to zrobić w każdej chwili na komputerze. Byłam nawet szczęśliwa że mi się udało ale po chwili drzwi windy się otworzyły i stanął w nich agent Coulson.
O Boże ja to mam szczęście. Zajebiście, może mnie nie pozna.

- Stak mamy problem, musisz pójść ze mną
- Ta już ide, dokończe tylko rozmowe
- Nie, nie trzeba. Kiedy mam się stawić w pracy ?- zapytałam bo jak najszybciej chciałam się z tamtąd ulotnić. Nie odwracałam się strone agenta a ten nie zwracał na mnie uwagi.
- Alice jutro rano o 8 bądź w biórze Stark Indrusties
- Dobrze to ja już pójde do widzenia.- Starałam się jak mogłam żeby uniknąć twarzy agenta Coulsona i na szczęście mi się udało. Kiedy wyszłam z wieży mogłam odetchnąć z ulgą że nie wpadłam 1 dnia ucieczki. Reszte dnia spędziłam w domu. Bałam się że jednak agent mnie poznał choć coś mi podpowiadało że jednak się myle. Poszłam pod prysznic by odreagować. Jutro miały być moje urodziny. 16 urodziny. Miałam wtedy dostać od Alice ( moja przybrana mama ) jakiś prezent. Zmęczona dniem wręcz rzuciłam się na łóżko.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top