Rozdział 3
Obudziła mnie stuardesa mówiąc że już wylądowaliśmy. Musiałam chyba przysnąć, jednak się nie dziwie po takich przeżyciach kto by nie był zmęczony. Wstałam wziełam torbe z ubraniami i wyszłam z samolotu. Poszłam na parking taksówek.
- Hallo, prosze pana. Wolny pan jest ?
- Dla ciebie słonko zawsze
- Nie o to mi chodziło. Czy zawiezie mnie pan pod ten adres
" State of place 35 " ?
- Jasne, wsiadaj. Jak masz na imię ?
- A co to pana obchodzi ?
- Tylko się zapytałem
- To więcej nie pytaj tylko jedź
Po około 20 minutach jazdy wreście dotarliśmy do mieszkania. ( To tyle trwało przez korki uliczne ). Weszłam do środka. Mieszkanie było nawet duże. Salon był w kolorze czerwono-czarnym. Moje ulubione kolory. Poszłam do kuchni. Była nawet spora. Była w kolorach jasnej i ciemnej zieleni. Łazienka niebieska z wielką wanna i prysznicem.
Mój pokuj znajdował się obok łazienki. Weszłam i zobaczyłam: na przeciwko wielkiego małżeńskiego łóżka ciemną brązową szafe. Obok stało biórko z książkami. Lubiłam czytać książki fanfiction i fantasy. Powoli się rozpakowywałam. Alice pomyślała o wszystkim. Nawet nowy telefon tylko z jej numerem. Oczywiście telefon był zabezpieczony żeby nikt mnie nie mógł namierzyć. Jak sobie pomyśle że szukają mnie w jakimś Meksyku śmiać mi się chce. Chciałam zrobić sobie kolacje ale lodówka była pusta. W Nowym York jest wiele sklepów ale tak ubrana na pewno nie wyjde. Bałam się dalej zdemaskować więc zarzuciłam na siebie- szare dresy, krótką białą bluzke a na to szarą bluze z kaputrem. Włosy związałam w kucyka. Wychodząc założyłam na głowe kaptur i okulary na oczy. Pomyślałam że moge tak wyjść. Wyszłam z mieszkania. Na szczęście sklep był tylko 500 metrów dalej. Pobiegłam do sklepu. Robiąc zakupy obok mnie stanął policjant. Wiedziałam że nie wie kim jestem dlatego nie zwracałam na to uwagi.
- Czy może pani pokazać co ma w torebce ?
- Yyyy nie
- A to czemu ?
- Tam są moje prywatne rzeczy. Nie martw się staruszku nic nie ukradłam
- A z kąd taki pomysł ?
- Bo po jakiego chuja miał byś mnie zatrzymywać
Odeszłam od policjanta podchodząc do kasy. Spakowałam i zapłaciłam za zakupy. Wyszłam ze sklepu. Było już bardzo ciemno. Otworzyłam drzwi do mieszkania po czym wpadł na mnie ten sam policjan co w sklepie przyciskając do ściany.
- Wiesz że za obraze policjanta jest kara ?
- A wiesz że jeśli mnie tkniesz pożałujesz zboczeńcu
- A co mi zrobisz ? Jesteś za mała by dać rade
- Uwierz dam. A pozatym wiesz ile siedzi się za gwałt ?
- Nie uwierzą ci
- Jasne. Wypierdalaj z mojego domu !!!
- Chyba śnisz
Zaczął całować mnie po szyi. Wtedy się lekko mówiąc wkurwiłam. Złapałam go wolną ręką za jaja i mocno ścisnełam. Ochronaż tylko pisął z bólu. Następnie zamachnełam się i boja pięść znalazła się na jego twarzy.
- A teraz wypierdalaj. Nie waż się nikomu mówić bo pożałujesz
-D.....d.......dobrze
Wybiegł z mojego domu. Ja spokojnie poszłam rozpakować zakupy. Zrobiłam sobie kanapki z szynką. Była już 22. Postanowiłam się umyć i przebrać w piżame. Byłam wykończona dzisiejszym dniem. Gdy tylko dotknełam poduszki wpadłam w objęcia Morfeusza.
Rozdziały mogą być krótkie ale za to codziennie wstawiane po jednym. Po prostu niechce by wszystko działo się w jednym rozdziale. Miłego czytania.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top