Rozdział 24

- Roxiiii.....

Odwruciłam się i zobaczyłam biegnącego Lokiego w moją strone.

- Zostaw mnie - burknełam zła.

- Roxi poczekaj. Musiałem im powiedzieć

- Dlaczego ? - zapytałam patrząc mu prosto w oczy.

- A co miałem powiedzieć ? Wolałabyś sama to opowiedzieć ?

Nic nie odpowiedziałam bo wiedziałam że to prawda, nigdy nie chciałam powracać do tamtego dnia a tym bardziej o tym opowiadać.

- Roxi prosze cię

- Loki ja.......yh musze pomyśleć

- Dobrze - odparł i odszedł.

Wyszłam z wieży kierując się do Central Parku. Nie wiedziałam co mam myśleć. Kocham Lokiego i niepotrafie się na niego długo gniewać bo wiem że chciał dobrze. Postanowiłam pobiegać. Zapomniałam ile już tak biegałam. Wkońcu przeszłam do truchtu a potem usiadłam na ławce.

- Niezłą masz kondycje - usłyszałam tajemniczy głos.

- Co ? A dzięki

- Nieźle 15 okrążeń, przebiegłaś razem 20 km

- Dzięki, po prostu zamyśliłam się - odparłam.

- Jestem Harry - przedstawił się.

- Roxana - podałam mu ręke którą uścisnął.

- Miło cię poznać. Może dasz zaprosić się na kawe ? - zapytał z uśmieszkiem na ustach.

Miałam już odpowiedzieć gdy usłyszałam głos za plecami dlatego postanowiłam się odwrucić.

- Ta pani jest zajęta chłopczyku- powiedział Loki do Harrego.
Wiedziałam że zaraz zrobi coś złego dlatego wolałam przerwać rozmowe.

- Loki co ty tu robisz ? Śledzisz mnie ?

- Oczywiścieże nie tylko długo cię nie było. - wzruszył ramionami.

- Bo miałam pomyśleć - burknełam.

- No właśnie widze

- Loki uspokuj się. Przepraszam Harry ja..... - nie dał mi dokończyć.

- O widze że jesteście na "ty"

- Loki !! Harry przepraszam cię za niego.

- Nie spokojnie nic się nie stało. Mam nadzieje że kiedyś się zobaczymy- Wstał z ławki i odszedł z grymasem na twarzy.

- Co to miało być ?!?!?!?

- Martwiłem się o ciebie.

- Nie o to chodzi. Po co się odzywałeś?

- Nie możesz z nim się spotkać

- Dlaczego ? Pozatym to tylko znajomy a ty odrazy coś wymyślasz, a teraz ide się do wieży. Cześć.

- Roxi zaczekaj.

Ominełam Lokiego i pobiegłam w strone wieży. Weszłam do środka po czym skierowałam do mojego pokoju. Podeszłam do szafy by wziąść ubrania do przebrania. Weszłam pod prysznic. Od razu poczułam się lepiej gdy gorąca woda opatuliła moje ciało. Wyszłam z pod natrysku owinięta ręcznikiem. Ubrałam się w zielono-czarne leginsy i białą bluzkę. Mokre włosy zaplotłam w warkocza. Wyszłam z pokoju kierując się do kuchni bo mój żołądek domagał się jedzenia. Wpadłam do kuchni nie zwracając uwagi na osoby będące w tym pomieszczeniu. Rzuciłam się na lodówke i wyjełam makaron z serem. Zasiadłam do stołu i zaczęłam zajadać.

Nat- Roxi, wszystko dobrze ? - zapytała zmartwiona.

- Nie nie jest dobrze. - odparłam chłodno.

Nat- Co się stało ?

- Wiesz jeden zazdrosny idiota popsół mi cały wspaniale się zapowiadający dzień.

Nat- Loki ?

Zapytała choć dobrze wiedziała że chodzi właśnie o niego.

Nat- Nie przejmuj się, jutro będzie lepiej.

- Jutro jedziemy do Asgardu więc musi być lepiej.

Natasha wyszła z kuchni zostawiając mnie samą. Dokończywszy posiłek umyłam talerz z będącym tak jeszcze chwile temu obiadem. Wyszłam z kuchni i ruszyłam do sali ćwiczeń. Chciałam się chociaż troche podszkolić przed jutrzejszym wyjazdem. Weszłam do sali gdzie ćwiczył Steve z Natashą.

Nat- O Roxi. Przyszłaś poćwiczyć ?

- Tak no bo wiesz chce się troche podszkolić przed jutrzejszym dniem.

Steve- A co jest jutro ?- Zapytał zdezorientowany Steve.

- No wyjeżdżam do Asgardu.

Steve- A jednak jedziesz. Myślałem że Loki ci to wybił z głowy.

- On nie ma nic do gadania na ten temat. Chociaż tam moge jakoś pomuc. A tak wogule to gdzie jest Thor ?

Nat- U Jane Foster.

- Kto to ?

Steve- Jego dziewczyna.

- Pochodzi z tąd ?

Steve- Tak.

Nat- To co ćwiczysz ?

- Jasne.

Zaczeliśmy walczyć. Jako pierwszy zgłosił się Steve. Próbowałam być delikatna ale to nie jest w mojej naturze dlatego co chwile lądował na plecach. Po godzinie zamienił się miejscami z Natashą. Z nią nie było już tak łatwo ale to może lepiej bo troche się podszkole. Walczyliśmy z 2 godziny po czym każdy z nas ruszył pod prysznic.

Przez cały dzień nie widziałam Lokiego. Troche się zaniepokoiłam chociaż pewnie nawet o mnie nie myśli co moge zrobić. Nadeszła godzina 19, miałam iść na kolacje ale jakoś odechciało mi się jeść a pozatym musze przygotować kostium do walki w Asgardzie.

Kostium takiak na zdjęciu tylko zakrywający całe nogi a nie 3/4.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top