Rozdział 20

W końcu nadeszła pora szykowania się na bankiet. Podeszłam do szafy, po czym ją otworzyłam. Zobaczyłam tak kilka moich ubrań, a pomiędzy nimi wisiała czarna sukienka. Wyjełam ją i obejrzałam się w lustrze. Była prześliczna, z przodu krótka, a z tyłu trochę dłuższa. Lekko pofalowana, bez ramiączek. Leżała jak ulał. Boże, nie pamiętam kiedy ostatnio nosiłam coś tak pięknego. Rzadko zdarzało mi się ubierać sukienki.
Włosy zakręciłam lokówką i podkreśliłam oczy kredką i rzęsy tuszem. Na nogi założyłam granatowe szpilki. Znów stanełam przed lustrem i nie mogłam uwierzyć w to, jak pięknie wyglądam.

- Roxana, jesteś gotowa? - usłyszałam krzyk Lokiego.
- Tak, już idę- odkrzyknełam, a następnie zeszłam do salonu.

Weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam zielonookiego. Ubrany był w czarne spodnie od garnituru i równie ciemną marynarkę która przykrywała zieloną bluzke. Wzrok Lokiego spoczął na mnie. Dostrzegłam małe iskry w jego spojrzeniu.

- Pięknie wyglądasz - powiedział.
- Dzięki. Zarówno za sukienkę, jak i za komplement. Ty też nawet nieźle wyglądasz.
- Dobra, chodź już, bo się spóźnimy.

Chwyciłam ręke Lokiego po czym ruszyliśmy w strone auta. Wsiadłam do środka i po chwili ruszyliśmy z piskiem opon.

- Kiedy nauczyłeś się prowadzić? - zapytałam.
- Kilka razy byłem na Midgardzie, więc musiałem się tego nauczyć.

Jechaliśmy dobre dziesięć minut. Wciąż rozmyślałam nad tym, co wydarzyło się w sypialni. Żałowałam tego, że go odtrąciłam. Na prawdę nie chciałam, ale mój cholerny mózg ubzdurał sobię coś dziwnego, a ja spanikowałam.

- To tutaj - rzuciłeś, po czym zatrzymałeś auto.

Spojrzałam przez szybe i zobaczyłam zamek niczym z bajki.

- Jest cudowny - wypaliłam po chwili wpatrywania się w niego.

Nie mogłam się napatrzeć, bo zapierało aż dech w piersiach. Normalny zamek z bajki o kopciuszku. Loki otworzył mi drzwi od samochodu, po czym ruszyliśmy w strone głównego wejścia. W środku było jeszcze piękniej i tyle miejsca. Złoty żyradol wisiał na suficie, ściany kremowe a podłoga z jasnego brązu. Wszystko grało ze sobą. Weszliśmy wgłąb sali i usłyszałam muzyke.

- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zechcesz ofiarować mi taniec?

Oczywiście kolega burak wstąpił na moje poliki, a ja niezgrabnie starałam się to ukryć.
Zaśmiałam się więc lekko po pytaniu Lokiego, nigdy jeszcze nikt tak oficjalnie nie prosił mnie do tańca. Postanowiłam nie być mu dłużna i ukłoniłam się tak, jak księżniczka w średniowieczu.

Uśmiechneliśmy się do siebie i ruszyliśmy w strone parkietu. Nie wiedziałam że wogule potrafie tańczyć ale przy tak świetnym partnerze.
Tańczyliśmy tak z godzine, zaschło mi w gardle dlatego przeprosiłam Lokiego i ruszyłam w strone baru.

- Co podać ?
- Whisky

Stałam tam chwile po czym dostałam swój napój. Wziełam łyka po czym usłyszałam czyjś głos obok mnie.

- Whisky, mój ulubiony drink
- Posłuchaj mnie facet takie kity możesz wciskać.........

Nie dokończyłam bo gdy ujrzałam twarz rozmówcy zobaczyłam cholernego Tonego Starka. Pociągnełam go za ramie gdzieś w kąt by Laufeyson nic nie zobaczył.

- Łoł spokojnie bo sobie paznokcie połamiesz

To prawda troche za mocno sciskałam ramie Starka ale byłam krótko mówiąc lekko wkurwiona.

- Co tu do jasnej cholery robisz ? - zapytałam zdenerwowana.

- Nie widać, tańcze - oznajmił z uśmiechem na twarzy.

- Ta hahah bardzo śmieszne a teraz się wynoś - syknełam.

- Nie. Zapłaciłem za bilet wstępu a był drogi

- A odkąd martwisz się pieniędzmi ? Gadaj po co przyszedłeś ?

- Po ciebie i jelonka - powiedział dopijając drink.

- To sobie daruj bo i tak nie pójde a Loki tym bardziej

- A co ty się tak o niego martwisz co ?

- Chuj cię to obchodzi. Jak mnie znalazłeś ?

- Nick nie jest głupi, założył nadajnik na ubraniach po tym jak raz już uciekłaś

Zajebiście, przezemnie Loki zostanie złapany a i odesłany do pierdolonego Asgardu. Musiałam jak najszybciej wymyślić jakiś plan na ucieczke. Na szczęście już miałam.

- Zaczekaj tu
- Po co ? - zapytał zdezorientowany.

- Wole sama się poddać niż robić cyrk

- Jak wolisz - wzruszył ramionami - Tylko bez żadnych numerów.

Prychnełam tylko i pognałam do Lokiego.

Ruszyłam w strone Lokiego który rozmawiał z jakimś mężczyzną.

- Przepraszam że przerywam panowie ale musze na chwile go zabrać- powiedziałam po czym pociągnełam Lokiego za ramie. Widział mój niepokuj na twarzy i odrazu zapytał

- Roxi co się dzieje ?
- Znaleźli mnie, właśnie rozmawiałam z Tonym mają nas zabrać
- Ale jak........ - nie dokończył bo mu przerwałam

- Lokalizatory w moich ubraniach. Po mojej 1 ucieczce Nick założył je by muc wiedzieć gdzie jestem. Boże dlaczego się wcześniej tego nie domyśliłam - z bezsilności schowałam twarz w dłoniach.

- Uspokuj się, jakoś uciekniemy - Loki przytulił mnie.

- Tak po prostu wyjdziemy tylnym wyjściem - oznajmiłam.

- A z kąd pewność....... - znowu nie dałam mu dokończyć.

- Że nas nie złapią ? No cóż powiedziałam Starkowi że się poddaje

- Ty ? I on uwieżył ?

- Yhy

Zaśmiał się po nosem. Każdy kto choć dobrze mnie znał wiedział że bez walki się nie poddam ale nie Stark on myślał tylko o sobie.

- Dobra chodź już

Pociągnełam dalej śmiejącego się Lokiego za ramie i ruszyłam w strone tylnego wyjścia. Wychyliłam lekko głowe by zobaczyć że nikogo niema. Na pierwszy rzut oka nikogo nie było ale potem w krzakach zobaczyłam chowającą się postać. Wruciłam zamykając drzwi.

- Loki posłuchaj ! Będą tam na nas czekać dlatego musisz być skupiony rozumiesz ? - mówiłam lekko zdenerwowana bo on ciągle się uśmiechał pod nosem i nawet niewiem z czego.

- Ja jestem poważny po prostu sobie nie wyobrażam jak będziesz walczyła w sukience i na szlilkach - pokazał najpierw na sukienkę a potem na buty.

- O to się niemartw

Przyciągnełam go do siebie by złączyć nasze usta w pocałunku. Nawet jeśli mnie złapią zrobie wszystko by wrucić do Lokiego.

Oderwaliśmy się od siebie. Miałam już wyskoczyć gdy ten zatrzymał mnie i powiedział

- Zaczekaj to ja mam pomysł - powiedział z błyskiem w oku.

Nie czekałam długo. Chwycił mnie w biodrach i teleportował nas za plecy czychających strażników.

- Ocipiałeś ? Mogłeś nas teleportować gdzie kolwiek ale nie ty musiałeś wybrać tak chujowe miejsce- wydarłam się na całe gardło.

Zdezorientowani strażnicy okręcili się w naszą strone kierując w nas pistolet.

- Spokojnie chłopcy niechce problemów

Uśmiechnełam się zadziornie w ich strone. Miałam już ruszyć gdy Loki mnie powstrzymał.

- Co robisz ?

- Użyje telekinezy by ich przekonać że nas nigdy nie widzieli

- Aha świetny plan, tylko szkoda że dopiero teraz mówisz- odezwałam się w pretensjami w głosie.

Wyszliśmy spokojnie z lasu po czym skierowaliśmy się w strone auta gdy nagle coś pociągneło mnie za ręke w dół. Obruciłam głowe i zobaczyłam przebity brzuch ukochanego jakimś mieczem. Za nim stał Thor.
Loki upadł na plecy. Uklęknełam nad ciałem Lokiego po czym zaczełam płakać.

- Nieeeee Loki !- krzyczałam ile mi gardło dało
- Spokojnie Roxi wszystko będzie dobrze - oznajmił spokojnie Loki. Boże jak on może być taki spokojny ?

Chwyciłam go za głowe i przyciągnełam do swojej głowy składając pocałunek na jego zimnych ustach. Kiedy cofnełam głowe ciało zielonookiego było już całe szare, nie wyczuwałam pulsu. Zaczełam szlochać nad ciałem Lokiego. Cały mój świat się zawalił.

Zadowoleni z nagłego zwrotu akcji ? Thor zabił Lokiego którego niegdyś tak kochał i uwarzał za brata.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top