29


Daniel


Nie mogłem w to uwierzyć, że Ellie po jednym spotkaniu z Robertem mogła mieć jakiekolwiek wątpliwości co do jego osoby. Zdenerwowałem się, bo osobiście znałem Roberta i to od zupełnie innej strony. Był prokuratorem stanowym od przeszło czterech lat. Kim ja byłem żeby podważać jego stanowisko? No i kim była Ellie? Ale nie mogłem, też zignorować jej obaw. Znalazłem się po między młotem a kowadłem. Wyszedłem z kuchni do toalety, wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do mojego informatyka, który w wolnych chwilach pałał się hackerstwem. Odebrał po pierwszym sygnale.

-No, słucham - Powiedział.

-Mam prośbę, sprawdź mi wszystko na temat Roberta Davidsona. Ale tutaj musisz pogrzebać znacznie  głębiej - Głębiej znaczy, iż musiała przeszukać czeluści Internetu, o ile cokolwiek by znalazł. Osoby o tak wysokich stanowiskach zacierają po sobie wszelkie ślady.

-Baza FBI też? - Zapytał, a w tle słyszałam stukanie klawiatury.

-Nawet i sam pentagon jak będzie trzeba.

-Ok - Rozłączył się. Oparłem głowę o chłodnę kafelki, czułem się cholernie sfrustrowany. Z jednej strony modliłem się by mój haker nie znalazł nic obciążającego na Roberta. Przed oczami miałem moją matkę, była w nim po uszy zakochana. Nie wiedziałem co począć, kiedy otworzyłem drzwi łazienki napotkałem zmartwione oczy moje dziewczyny. Podeszła do mnie i przywarła ustami do moich. Zaskoczony taką nagłą wylewnością pogłębiłem pocałunek, bo nigdy nie miałem dość jej ciała przy mnie. Przestała na moment.

-Przepraszam - Wyszeptała.

-Za co?

-Za to, że namieszałam w twoim życiu -Co też chodziło jej po głowie. Ciągle mnie przepraszała, cały czas chodziła zdenerwowana i zamyślona. Tak bardzo chciałem odciążyć jej ramiona od tego ciężaru, który ciągnął się za nią tyle lat. Kurwa kochałem ją i chociaż starałem się codziennie by jej pomóc ona oddzielała się ode mnie murem, znowu. Chwyciłem jej twarz w swoje dłonie i spojrzałem w jej przestraszone oczy. Wyglądała niczym sarna w świetl reflektorów na ulicy.

-Ellie przestań się zamartwiać, bo się jeszcze pochorujesz...

-Wiem, tylko ta sprawa z Robertem nie daje mi spokoju.

-Opowiedz mi o tych swoich obawach - Wziąłem ją za rękę i poprowadziłem na sofę. Oboje usiedliśmy obok siebie.

-Wspomniał o Tomie, że był u mnie, a potem wyparł się znajomości z nim. Zarzekał się, że przez swoje stanowisko nie może utrzymywać z nim żadnych kontaktów! To skąd mógł wiedzieć, że on u mnie był!?

-Dziwne - Wyciągnąłem telefon z kieszenie, bo dostałem smsa. Odblokowałem telefon przyciskiem palca i na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Roberta z jakimś mężczyzną. Zdjęcie ewidentnie zostało zrobione z ukrycia. Elli zerknęła na nie i momentalnie cała poczerwieniała.

-To jest mój wujek Tom!

-No to mamy swoją odpowiedź- Westchnąłem.

-Co za podły drań, okłamał mnie! -Krzyknęła wzburzona. Nie mogłem w to uwierzyć, potwierdziła się najgorsza prawda. Wstałem i zacząłem krążyć po salonie nieźle wkurwiony.

-Przecież Tom jest poszukiwany przez Interpol i kogo tam jeszcze wie, a Robert jest prokuratorem stanowym! Jeżeli oni mają z sobą kontakt, to już wiadomo dlaczego Tomowi udawało się tak długo wymykać organom sprawiedliwości!

-Pytanie jest, co my zrobimy z tą wiedzą Daniel? - Nie wiedziałem co zrobić, pierwszy raz kurwa nie wiedziałem co mam robić. Na szali stało uczuciowe życie mojej matki! Założyłem dłonie na kark i wydałem długi sfrustrowany jęk. Do zwykłej policji nie mogliśmy się z tym udać, wyśmiali by nas. FBI nie jest do końca klarowne, tam też rządziły układy i układziki. Byliśmy w czarnej dupie!

-Umówię się z mamą na obiad w niedzielę i porozmawiam z nim jak facet z facetem.

-Co? - Ellie spojrzała na mnie zaskoczona.

-A masz jakiś inny pomysł? - Rzuciłem w nerwach. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top