25
Ellie
Siedziałam za biurkiem i poprawiałam umowę, którą Daniel miał dzisiaj podpisać. Usłyszałam chrząknięcie więc uniosłam głowę do góry. Napotkałam wściekłe spojrzenie brązowych oczu.
-A więc to ty! Plotki o twoim powrocie były prawdziwe - W tym zdaniu było czuć więcej jadu niż posiadała w sobie żmija. Przekrzywiłam głowę zdziwiona. Przyjrzałam się kobiecie stojącej przede mną ciemnobrązowe włosy miała rozpuszczone, makijaż ostry i wyrazisty, a kiedy spostrzegłam pieprzyk przy kąciku ust pobladłam.
-Bianka- Wyjąkałam nerwowo.
-Nie wierzę Ellie Hendrikson, że pracujesz w firmie mojego męża - Wysyczała wzburzona.
-Byłego męża - Poprawiłam ją, ta zwęziła swoje brązowe oczy. Była bardzo wkurzona i nabuzowana, trochę się przestraszyłam. Wstałam zrównałam się z nią poziomem, wysoko uniosłam podbródek, obiecałam sobie kiedyś, że nigdy więcej nie pozwolę, aby słowa Bianki Moretti ponownie mnie zniszczyły.
-Po co przyszłaś? - Zapytałam. Potrząsnęła głową z niedowierzania na moje słowa, zachowywała się jakby wciąż była panią tego miejsca, a ja tylko zwykłym pracownikiem, którym można pomiatać. Przez te wszystkie lata wcale się nie zmieniła, miałam wrażenie iż stała się jeszcze gorsza.
-Przekaż tej małej wrednej suce, że z moją rodziną się nie zadziera! - Zagroziła.
-Mała wredna suka? - Powtórzyłam oniemiała.
-Alice Wells - Uściśliła.
-Acha chodzi ci o Alice - Rzekłam udając głupią. A więc jednak moje obawy były słuszne, Alice chciała dobrze, a wyszło jak zawsze, ale mniejsza o to. Dziś zdałam sobie sprawę, moja droga siostrzyczka zrobiła bardzo dobrze. Wstawiła się za mną, pokazała tej chodzącej wredocie gdzie jest jej miejsce.
-Zerwała z nami umowę, chociaż nasze firmy współpracowały z sobą od lat! Tak się nie robi to nieprofesjonalne zachowanie.
-A według ciebie jakie jest to "Profesjonalne zachowanie"- Zapytałam - A czy ty w swoim życiu zachowywałaś się odpowiednio czy też profesjonalnie. Bo czekaj, czekaj chyba nigdy! Wiem o wszystkim Daniel mi powiedział. Muszę przyznać twoja intryga zadziała rozdzieliłaś nas, ale jak widzisz nie na długo! - Ach w końcu wygarnęłam jej swoje, czułam tak ogromną satysfakcję z tego powodu.
-Co ty pierdzielisz że niby ty i Daniel!? Och proszę cię spójrz na siebie, nie dorastasz mi do pięt! A Daniel jeszcze wróci do mnie na kolanach, zobaczysz! - Zaczęłam się śmiać, ona była nie poważna skoro liczyła na to że Daniel do niej wróci. Rozwścieczyłam ją swoim zachowaniem, ale miałam to gdzieś.
-Spójrzmy prawdzie w oczy Bianka obie wiem, że miałaś swoją szansę i co nie potrafiłaś go przy sobie zatrzymać. Więc odpierdol się ode mnie, bo twoje słowa nie mają już żadnej mocy nade mną. - A właśnie o wilki mowa. Mężczyzna pojawił się w holu, spojrzał z niedowierzaniem na swoją byłą żonę, potem przeniósł zatroskane spojrzenie na mnie.
-Co ty tutaj robisz Bianka? - Skierował, ta momentalnie uśmiechnęła się szeroko.
-Przyszłam do ciebie porozmawiać - Powiedziała słodko. O Boże! Nie wierzyłam w to co widzę.
-Nie mamy o czym rozmawiać, proszę cię opuść gmach mojej firmy- Powiedział poważny.
-Słucham? - Zapytała oniemiała.
-Albo zrobisz to sama, albo w eskorcie ochrony, wybieraj - Nie zrażona jego oziębłym zachowaniem podeszła do niego.
-Kochanie tęsknie za tobą, cały ten rozwód to jakieś jedno wielkie nieporozumienie - Złapała za poły jego marynarki. Stałam za biurkiem z otwartą buzią. Byłam sparaliżowana jej bezczelnością i zuchwałością za razem. Daniel strzepnął jej ręce z siebie. Kobieta w ogóle nie była tym zrażona napierała na niego dalej.
-Bianka! - Warknął ostrzegawczo.
-Kotku, jak możesz mnie traktować w ten sposób, po tym, co razem przeżyliśmy - Zaczęła dotykać jego twarzy, chciała zmusić go do pocałunku, ale koniec końców wylądowała na pośladkach na ziemi. Daniel odepchnął ją od siebie, może zrobił to za mocno, ale kurwa bardzo dobrze jej tak! Bianka wyglądała na zszokowaną i upokorzoną. Szybko pozbierała się w sobie i wstała. Zapowietrzyła się, a jej wzrok wyrażał wszystkie złe emocje.
-To jeszcze nie koniec, zmienię wasze życie w piekło! - Odgrażała się.
-Nie pozwolę wam być razem nigdy! Nigdy kurwa po moim trupie! - Z windy wyszło dwóch ochroniarzy, złapali ją pod boki i siłą wyprowadzili. Ramiona zaczęły mi się trząść, miałam dość. Co to było? Boże ona była szalona, a co jeśli jej słowa były prawdziwe? Co jeśli zrobi wszystko by nas ponownie rozdzielić? Poczułam ciepłe dłonie na moich barkach. Obróciłam się twarzą do Daniela, który mocno mnie przytulił.
-Cii. Nic nam nie zrobi już ja się o to postaram - Chciałam wierzyć w jego zapewnienia, ale Bianka zasiała dziś ziarno niepokoju w moim sercu. Jak można być taką przebiegłą i dwulicową suką? Nie potrafiłam tego zrozumieć. Przez te zajście nie potrafiłam się skupić na dalszej pracy, ten dzień zapowiadał się na naprawdę długi, zwłaszcza, że miałam jeszcze przed sobą spotkanie z prawniczką.
Po pracy Daniel podrzucił mnie pod kancelarie. Prosił bym po spotkaniu przyszła do niego, to zrobi nam pyszną kolację. Bez wahania zgodziłam się na tę propozycje.
Weszłam do budynku w którym znajdowała się kancelaria. Przywitałam się z Zoe.
-Panno Hendrikson, poczeka pani chwileczkę, wcześniejsze spotkanie troszkę się przedłużyło - Wyjaśniła przepraszająco.
- Jasne, bez problemu mam czas - Odpowiedziała. Zoe wskazała mi krzesło, więc usiadłam, wyciągnęłam telefon i zaczęłam przeglądać strony w Internecie z nudów. Po jakimś czasie obie z Zoe podskoczyłyśmy na swoich krzesłach zlęknione, bo z gabinetu było słychać krzyki spojrzałyśmy po sobie zaniepokojone. Asystentka wstała by sprawdzić, co się tam dzieje, ale nim dotarła do drzwi te otworzyły się z hukiem. Z wnętrza gabinetu jak burza wypadł mężczyzna. Wstałam zaalarmowana, widziałam go dosłownie w przelocie, ale byłam prawie pewna, że znałem owego faceta. To był mój wujek Tom. Co on tu robił? Mrugałam zszokowana dłuższą chwilę. Byłam zdziwiona jego wizytą u mojej pani adwokat, zebrałam się w sobie i weszłam do jej gabinetu. Amanda stała przy oknie i tarmosiła złoty wisiorek w kształcie serca. Wyglądała na podenerwowaną.
-Może mi pani powiedzieć co robił u pani brat mojego zmarłego ojca? - Amanda spojrzała na mnie poważnie, zmarszczyła swoje ciemne brwi.
-Wyobraź sobie chciał mnie przekupić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top