Rozdział 9
Boże siedze tu już 3 dni. Takie tu nudy że nudy. Czasami przyjdzie Stark czy Thor do Lokiego, ostatnio coś nie widziałam łucznika. Leżałam sobie spokojnie gdy usłyszałam otwieranie drzwi. Nie wiedząc kto to podniosłam się i podeszłam do krat. To był Clint. Mijając moją cele podszedł do panelu sterującego i wypuścił Lokiego. Byłam niezwykle dziwiona i zaskoczona. Spojrzałam w oczy Clinta~ były jakby błękitne ~. Zanim wyszli z celi Loki podszedł do mnie i powiedział
- Idziesz czy zostajesz ?
- Chyba nie musisz pytać ?- ten tylko się uśmiechnął i kazał łucznikowi mnie wypuścić. Spokojnie wyszliśmy z skrzydła więziennego. Szłam ramie w ramie z Lokim który czasami na mnie spoglądał. Gdy wyszliśmy na powietrze rozległ się alarm. Szybko pobiegliśmy do pierwszego lepszego samolotu i odlecieliśmy w ostatniej chwili. Usiadłam na przeciwko Lokiego, który ciągle mi się przyglądał a Clint siedział za sterami.
- Co się tak gapisz ?
- Zainponowałaś mi
- Niby czym ?
- Swoim zachowaniem. Zazwyczaj przy ucieczce uciekający jest niespokojny i zdenerwowany a ty zrobiłaś to jakby to była codzienność- uśmiechnełam się do Lokiego (ale nie przyjacielsko )
- Wiesz mi zbyt długo uciekałam by teraz nie umieć tego robić. Jaki masz plan ?
- Myślałem że nie chcesz wspólników
- Nie chciałam ale mam dług do spłacenia, więc jaki masz plan ?
- Wszystkiego się dowiesz na miejscu
Lecieliśmy tak przez 3 godziny. Kiedy dolecieliśmy na miejsce zobaczyłam jakby stary changar. Wysiadliśmy z samolotu, poszłam za Lokim, a Clint za mną. Weszliśmy do środka. Zobaczyłam pracującego dokora Selviga. Byłam zdziwiona bo on pracował dla T.A.R.C.Z.Y. i jako znajomy Thora był dobry. No ale cóż jak Loki użył tego swojego berła i zachipnotyzował Selviga to się mu nie dziwie. Podeszłam do doktora i zobaczyłam jak pracuje nad jakąś niebieską kostką.
- Co to jest ?- powiedziałam do Lokego odwracając się
- Tesseract
- Co ? To niemożliwe przecież to tajna broń Hydry
- Teraz już moja
- Co chcesz z tym zrobić ?
- Otworzy portal by armia Chituari mogła zaatakować Nowy York
- Czyś ty oszalał ? Wiesz ile ludzi zginie ?
- Nie obchodzi mnie to. Do wielkich celów wymaga się ofiar
- Nie ja nie będe brać w tym udział
- Jeszcze się przekonamy
Wyciągnął w moją strone swoje berło i dotknął miejsca mojego serca. Jednak nic się nie stało. Nie tylko mnie to zdziwiło.
- Jak to możliwe ?
- Mnie się pytasz ? A teraz kara za to że chciałeś mnie zachipnotyzować
Dałam mu z całej siły w głowe. Z nosa pociekła mu krew. Wybiegłam z changaru myśląc gdzie moge się udać. Wtedy coś usłyszałam za plecami. Szybko się schiliłam. Znowu Clint chybił co jest dla innych niemożliwe.
- Znowu chybiłeś, weź ty się naucz strzelać
- Na przykład tak- odwruciłam się i ujżałam tylko Lokiego który trzymał berło z której wystrzelił niebieski promień. Poczułam mocny ból w podbrzuszu i upadłam. Potem tylko ciemność. Zastanawiało mnie to że Loki nie pozwolił mi odejść. Dobrze wiedział że nikomu nie wygadam co mi powiedział, no chyba że był aż tak głupi. Jak już się obudze to go o to zapytam bo narazie leże nieprzytomna na czymś zimnym.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top