Rozdział 5

- Ty naprawdę jesteś moją ciocią?- Boruto wydawał się mi nie wierzyć.

- Oczywiście, że jestem.  Też jestem zdziwiona, że mój głupi brat dorobił się dzieciaka. Jednocześnie jestem szczęśliwa, że udało mu się stworzyć własną rodzinę i do tego z Hinatą. 

- Skąd wiesz, kto jest matką Boruto?- spytała Sarada, która najwyraźniej nie za bardzo mnie lubi.

- Jak to skąd wiem? Można to poznać po jego chakrze. Czuję do niego chakrę Uzumakich i Hyug. Jednak nie wysilaj się.- zaśmiałam się.- Klan Uzumaki jest wyczulony na dokładne wyczuwanie chakr, więc mnie to przychodzi naturalnie. 

- Naprawdę Uzumaki mają takie zdolności?- blondynek wydał się być zainteresowany.

- Tak. Oprócz tego mamy wielki talent do wykonywania pieczęci i barier. Jednak mało kto o tym wie, bo nasz klan jest na wymarciu. 

- Naruto za niedługo powinien wyczuć, że jesteśmy w tym świecie.

- Co masz na myśli?- spytałam w myślach.

- Wiesz ja jako Kyuubi potrafię wyczuć tego drugiego. Choć nigdy nie raczyliśmy wam o tym wspomnieć.

- To było wredne, ale może dzięki temu szybciej spotkam Naruto.


***


Im bliżej wioski byliśmy tym bardziej odczuwałam podekscytowanie. Chciałam się spotkać z moim bratem jak najszybciej. Mogłam wyglądać niespokojnie, ale naprawdę od dawna chciałam się z nim zobaczyć. 

- Zaraz będzie widać bramę wioski.- powiedział Konohamaru, a ja zaczęłam wypatrywać ogromnej bramy Konohy.

Wtedy zobaczyłam odrobinę znajomy zarys męskiej sylwetki. Przystanęłam na chwilę, a po chwili z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Zaczęłam biec z niewyobrażalną szybkością, by po chwili być w silnym uścisku Naruto.

- Naruko? To naprawdę ty?- Onii-chan cicho zaszlochał.

- Oczywiście, że to ja Onii-chan.- oddaliłam się od niego i ujęłam jego twarz w dłonie.- Zestarzałeś się trochę.

- I kto to mówi.- ponownie się do siebie przytuliliśmy.- Myślałem, że już cię nigdy nie zobaczę. 

- Ja tak samo. Bałam się czy przeżyłeś wojnę i czy udało ci się spełnić marzenia, ale najwyraźniej nie warto było się martwić.- zaśmialiśmy się.- Powinniśmy iść do wioski. Mam wiele rzeczy do wytłumaczenia. Drużyno numer siedem idziemy!- machnęłam do stojących nie opodal ludzi.

Razem z Naruto przegadałam ten dość krótki kawałek drogi, ale oboje gadaliśmy jak nakręceni. Mieliśmy do streszczenia ponad połowę naszego życia. Miałam wrażenie, że dzieciak przyglądają nam się z jakimś dziwnym wzruszeniem, ale nie zwracaliśmy na to uwagi. Ważne było to, że w końcu mogę porozmawiać z bratem. 

Za to ludzie w wiosce byli szczerze zaskoczeni widząc mnie. Pewnie byli przekonani, że nie żyję.

- A tak po za przebudową Ichiraku to jak się tutaj dostałaś Onee-chan?- spytał Naruto, gdy wchodziliśmy do jego gabinetu.

- Można powiedzieć, że zostałam tutaj wrzucona przymusowo. Ktoś z tego świata przyszedł do mojego, żeby mnie zabić.- usiadłam na sofie, a Naruto usiał na swoim krześle.

- Powiedział dlaczego?

- Nie znam dokładnej przyczyny, ale chce się on zemścić na Sasuke. Zadał sobie wiele trudu, żeby mnie znaleźć. 

- Więc na pewno jeszcze się zjawi, by dokończyć dzieło. Jednak nie uda mu się ciebie tknąć nawet palcem. A Sasuke przybędzie za góra dwa tygodnie.

- Tak późno?

- Znajduje się teraz na naprawdę ważnej misji, ale napisał, żebym go powiadomił jakbyś była w niebezpieczeństwie to od razu przybędzie.- chyba Sasuke też musi się przygotować na spotkanie ze mną.


Witajcie

Byłam święcie przekonana, że nie uda mi się wstawić dzisiaj tego rozdziału, a tu taka niespodzianka. Dostałam tajemniczej weny i miałam mega ochotę coś napisać. Dlatego oddaję w wasze ręce kolejny rozdział przygód Naruko.

Pozdrawiam Makoto

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top