Rozdział 1

- Dzień dobry.- przywitałam się z Shikemaru i usiadłam na moim czarnym kręcącym się fotelu.- Co dzisiaj mamy do roboty? Oczywiście z ważniejszych rzeczy niż wypełnianie sterty dokumentów.

- Jesteś Hokage i powinnaś trochę wziąć się za te dokumenty, ale dzisiaj masz ważne spotkanie.

- Z kim?- spytałam zaciekawiona. 

- Nie będzie to dla ciebie zaskoczeniem, ale spotkanie z radą. Temat powinnaś już znać.- kobieta popatrzyła na mnie kątem oka. 

- Wojna i sytuacje przed nią jak rozumiem. Przecież tyle razy im to tłumaczyłam. 

- Te walki, które stoczyłaś miały bardzo duży wpływ na wioskę i chcą oni wiedzieć jak najwięcej szczegółów.- Shike ziewnęła zirytowana.- Stoczyłaś je tak dawno, a oni nadal nie potrafią dobrze zapamiętać tego przebiegu. 

- I tak pewnie chodzi im tylko o to, żeby dowiedzieć się gdzie byłam przez ten rok. 

- Najpierw myślano, że uciekłaś, ale potem dowiedzieliśmy się, że inne bestie nie potrafią wyczuć chakry Kyuubiego. Analogicznie pomyślano, że nie żyjesz, a potem znaleziono cię ledwo żywą w lesie.- uśmiechnęłam się lekko.- To, że nie chcesz nic powiedzieć na ten utrudnia nam tylko sprawę.

- Po co mam wam mówić, skoro i tak byście mi nie uwierzyli. Tłumaczenie im kolejności zdarzeń trochę irytuje, ale wszystko nadal się kręci wokół wojny.- oparłam się o fotel.- Właśnie są jakieś wieści od Sasuki?

- Niestety nie. Jak mniemam nadal szuka świątyń powiązanych z Koguyą. 

- Tak. Jej znaleziska coraz bardziej zaczynają mnie martwić. W przyszłości mogą się pojawić silni przeciwnicy.- wzięłam do ręki długopis i zaczęłam przeglądać dokumenty. 

Gdy tylko wróciłam do tego świata to byłam bardzo zdezorientowana. Jak wyglądała sytuacja tutaj i czy żyją ci, którzy umarli w tamtym świecie. Sasuki nakreśliła mi ogólny zarys jednak położenie w jakim się wtedy znajdowałam było trudne. Byłam poszukiwana przez Akatsuki, a do tego po kolei pojawiały się inne problemy. 

Musiałam odwieść Sasuki od pomysłu zabicia własnej siostry, a potem uratować przed śmiercią moją matkę chrzestną. Musiałam im pomóc jednocześnie ukrywając moją szerszą wiedzę na ten temat.  Miałam wtedy czas, bo podczas mojej nieobecności wszyscy byli zajęci poszukiwaniami mnie. Dlatego niektóre wydarzenia zostały spóźnione do pewnego stopnia. To niewiarygodne jak jedno zdarzenie zmieniło naprawdę wiele. 

- Mam nadzieję, że nie zapomnisz o tym, że jutro jest jego rocznica śmierci.- Shike posłała mi lekko złe spojrzenie.

- Daj spokój. To był przecież mój mąż i wiesz, że nie mogłabym o tym zapomnieć.- uciekłam wzrokiem na bok.

- A jak było rok temu? Ktoś się nie zjawił, bo nagle się mu zachciało większą ilość dokumentów uzupełnić. 

Co prawda to prawda. Nie lubię tej upamiętniającej uroczystości. W pełni rozumiem to, że powinnam się tam zjawić, bo on był moim mężem, ale ja nigdy go nie kochałam. Zawsze uważałam go za dobrego przyjaciela, a jak wyznał mi swoje uczucia to powiedziałam sobie ,,Czemu nie? Przecież i tak będę musiała kiedyś wyjść za mąż.". Cóż potomstwa to ja się nie doczekałam, bo zmarł on na jakąś chorobę. Pomimo tego, że byłam smutna to również odczułam pewną ulgę. Nie musiałabym wtedy udawać przed nim uczucia miłości. Bo w końcu moje serce należy tylko do Sasuke.


Witajcie

Żeby nie było to ja nie unikam tego jak na imię miał mąż Naruko. Po prostu tego dowiemy się w dalszych rozdziałach, ale i tak mam dużo do wyjaśniania w pierwszych kilku rozdziałach. Nie chciałabym, żeby sytuacja w świecie Naruko była niejasna. 

Pozdrawiam Makoto



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top