Przepraszam
przeprosić — «poprosić o przebaczenie, tłumacząc się i usprawiedliwiając»
Udałem się do szatni, licząc, że tak jak zawsze szybko przebiorę się i wyjdę ze szkoły. Promienie słońca wpadające przez szerokie, korytarzowe okna delikatnie otulały moją twarz, wprawiając mnie w dobry nastrój. ,,Idealna pogoda na wyjście do parku'' – pomyślałem. Miałem cichą nadzieję, że Iida i Uraraka mają ochotę gdzieś wyjść. Naprawdę nie widziało mi się spędzenie tak ślicznego dnia w domu.
Kątem oka zerknąłem na szafkę należącą do Todorokiego. Nagle z moich ust zniknął ciepły uśmiech zastąpiony grymasem smutku i zmartwienia. Shouto nie przyszedł dzisiaj do szkoły. Nie byłoby to dla mnie jakimś specjalnym problemem, gdyby nie fakt, że jego nieobecności zaczęły się jakiś tydzień temu. Z bezsilności i niewiedzy kuło mnie serce. Chciałem go odwiedzić, ale może bym mu przeszkadzał? A co jeśli po prostu potrzebuje być sam? Ale... co, jeśli coś mu się stało...? Potrząsnąłem głową wyrzucając gdzieś wszystkie negatywne myśli. Nie powinienem się tak dołować na weekend. Westchnąłem głęboko i powolnym ruchem otworzyłem szafkę na buty. Zdziwiłem się, widząc, że wypadła z niej jakaś kartka. Z ogromnym zaciekawieniem podniosłem ją i zacząłem czytać zawartość.
Wybacz mi, Midoriya.
— Co? - mruknąłem cicho sam do siebie, zerkając na te słowa jeszcze raz, jakbym starał się je dokładnie przeanalizować. Doszukując się ich znaczenia zrezygnowałem, widząc, że to nie ma sensu. Kontynuowałem lekturę.
Długo się zastanawiałem, jak ubrać w słowa to, co aktualnie czuję. Naprawdę przepraszam.
— Za co przepraszasz...? - spytałem sam siebie.
Przepraszam Cię, że przypatrywałem się Tobie z ukrycia przy każdej możliwej okazji będąc w szkole.
— Mam stalkera?! - wytrzeszczyłem oczy z przerażeniem, które szybko minęło, gdy zerknąłem na dalszą zawartość listu.
Przepraszam Cię, że mimowolnie uśmiechałem się na Twój widok.
— To nie powód do przeprosin... - szepnąłem, czując, że moje policzki mimowolnie lekko różowieją.
Przepraszam Cię, że byłem taki oschły w rozmowach z Tobą. Było to najprawdopodobniej spowodowane tym, że kryłem się ze swoimi prawdziwymi uczuciami. Wiedziałem, że nikt nie może się o nich dowiedzieć. Nikt.
— Prawdziwymi uczuciami...? - mruknąłem ze zdziwieniem.
Przepraszam Cię, że byłem zbyt wielkim tchórzem, by Ci powiedzieć, że Cię kocham.
— C-co?!
Nie wiedziałem, jak określić uczucie, które towarzyszyło mi, gdy przeczytałem te słowa. Moje serce zaczęło szybciej bić, oczy były wielkości dużych, okrągłych monet, a ciało znieruchomiało. Ktoś mnie kocha... Mnie, niegdyś bezindywidualnościowca? Nie sądziłem, że to będzie kiedykolwiek możliwe, by obdarzano mnie miłością. Chyba, że autor listu kocha mnie jak brata lub przyjaciela. Wtedy jeszcze bym to zrozumiał.
Przepraszam Cię, że właśnie musisz to czytać. Naprawdę nie miałem lepszego pomysłu na pożegnanie, więc zdecydowałem się napisać ten list.
Zerknąłem na ten fragment jeszcze raz. Dlaczego nadawca się żegna...?
Przepraszam Cię, że gdy teraz to czytasz, ja najprawdopodobniej jestem martwy.
Mimo, iż nie znałem tożsamości swojego tajemniczego wielbiciela, momentalnie poczułem ukłucie w sercu. Nie chciałem, by ktokolwiek umarł nie dając sobie szansy na pomoc... Nawet nie zauważyłem, kiedy na kartce z listem zaczęły się pojawiać moje łzy.
To było ostatnie zdanie. Nie było nic więcej. Załkałem bezradnie, nie mogąc opanować swoich drżących rąk. Nerwowo przekładałem kartkę z listem w dłoniach w poszukiwaniu podpisu nadawcy, a gdy go znalazłem, zacząłem płakać jeszcze bardziej.
Z pozdrowieniami,
The Hand Crusher.
Tamtego dnia nie poszedłem do parku, a promienie słońca nie sprawiały mi już dłużej radości. Wszystko stało się puste.
***
— Przepraszam cię, Shouto... Tak strasznie cię przepraszam, że nie zauważyłem twoich uczuć, które tak dobrze w sobie skrywałeś... Że nie dostrzegłem problemów, które cię nękały... Że nie wspierałem cię w twoich najtrudniejszych chwilach... Musisz mi... po prostu... wybaczyć - mruknąłem cicho, kładąc kwiatek na jego grobie.
Pozostało mi tylko mieć nadzieję, że kiedyś, gdy znów się spotkamy, przyjmie moje szczere przeprosiny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top