Rozdział III

Dzień nie zapowiadał się fantastycznie. Dostałam drugi tydzień bez jedzenia wraz z Tordem. Tak, to jego drugi dzień, a ma już karę. Co ciekawe! Dziewczyny pokochały rogacza i teraz liżą mu dupę, by wrócił do ich pokoju. Jak dobrze, że chłopak nie chce do nich wrócić. Moja szansa na ucieczkę przez to poszłaby ssać!

Chłopak siedzi już drugą godzinę w toalecie. Nie mogę pojąć, jak tak można! Jest już dziesiąta i ja także pragnę się umyć.
Podeszłam zdenerwowana do drzwi prowadzących do cudnej łazienki.
- Ile jeszcze mam kurwa czekać!? - wrzasnęłam.
- Trzy lizaki i pół lokomotywy! - odchrząknął.
Czekaj co.

Do tej pory nie wyszedł. Mamy jedenastą, a ten debil nadal perfumuje się w łazience. Jako iż jestem bardzo niecierpliwą osobą, weszłam bez pukania do łazienki. Był to największy błąd w moim życiu.
Chłopak był przodem do mnie... Tylko w bokserkach.
Popatrzyłam krzywo na chłopaka i wysyczałam:
- Wypad chuju.
Rogacz przeskanował mnie wzrokiem. Zrozumiał, że jego zawartość w majtkach mnie nie interesuje i postanowił się poddać. Zabrał swoje pierdoły i zostawił mnie samą w łazience. Dzięki wielkie.

Wychodząc z łazienki nie ujrzałam rogacza, a jedną z opiekunek.
- Możesz mi powiedzieć __, czemu mu dokuczasz? Stracił ledwo rodziców!
Miałam chwilowego mindfucka, lecz zza pleców tostera pojawił się on.
Tord Larssin.
Na jego ustach widniał dumny z siebie uśmiech. Zrozumiałam, że gra na dwa fronty i chce mnie udupić, może. Oj, nie dam się, nie jestem taka jak inne.
Tak chcesz się bawić chłopaczku? Ucieczkę odstawię na drugi plan, a twoje życie zamienię w koszmar.

Dostałam opieprz życia. W sumie nie, kiedyś dostałam gorszy.
Chłopak dumny z siebie siedział na swym łóżku, a ja dokładnie mi się przyglądałam.
- Chciałbym stąd uciec - wymamrotał.
Przeskanowałam go wzrokiem.
- Ucieknijmy stąd - dodał.
- Pierw na mnie kablujesz konfidencie jeden, a teraz, chcesz ze mną uciec?
- Tak. Dokładnie.
On coś mi chcę mieszać w głowie i to tak poważnie, lecz w sumie... Chuj mi tam. Ucieknę sobie z nim.

- Najlepiej z rana - zaczął, lecz mu przeszkodziłam.
- Pogrzało kakao? Wieczorem! Nikt nas nie zobaczy, rano kręci się tu masę ludzi - powiedziałam.
- Wyjdziemy drzwiami.
- Oknem idioto.
- Ubierzemy się pstrokato. Cekiny i te sprawy.
- Nie jest to ani trochę zabawne.
- Może dla ciebie, ale mnie rozbawia jak się denerwujesz.
Zmarszczyłam brwi.
- Musimy wymyślić plan - mruknął.
- Przecież podałeś przed chwilą idealny plan ucieczki.
- Jejku dziękuję, bardzo mi miło.
Przewróciłam oczami.
- Myśl ty - powiedział - Jesteś tutaj dłużej. Wiesz o której idą spać suki i o której idzie spać ta blondynka z dużymi piersiami.
- Jesteś chory umysłowo.
- Chyba tak.

- Opiekunki o godzinie, dokładnie 22:48 są w naszym pokoju - zaczęłam - Trzeba będzie przeczekać do godziny 23:37 kiedy to już po skonfiskowaniu telefonów dziewczyn idą do siebie smacznie chrapać.
- Wtedy układamy z ubrań nasze "podobizny" na łóżkach.
- Bierzemy zaoszczędzone pieniądze i kilka par ubrań, które upychamy w...
- Wkładamy ci do stanika bo jesteś płaską deską.
No teraz to mu kurwa przywalę.
- Płaską deską? - warknęłam.
- Najbardziej płaską jaką widziałem w życiu.
Przeszłam do ataku. Duszenie, uderzanie w brzuch oraz głowę, a ten palant nadal się uśmiechał.
- Jesteś zajebiście zabawna - mruknął, przez co na chwilę się powstrzymałam z biciem.
I tu był zły pomysł. Chłopak od razu złapał mnie tak, że nie mogłam się ruszyć. Nawet trochę.
- Wkładamy ci ubrania do stanika i...? - mruknął.
- Wyskakujemy oknem - wysyczałam próbując się uwolnić.
- Oh, ależ grzeczna jesteś - wypuścił mnie z uścisku.
Chwilkę pomyślałam i zerknąłem na chłopaka.
- Jak na twój wiek, masz bardzo małe przyrodzenie męskie - powiedziałam, a ten spojrzał się na mnie wściekły - Widziałam cię w bokserkach i mogłam je ocenić. Jest serio małe.
- Jak twoje cycki.
- A to skąd chujek wie?
- Wcale nie zerknąłem tobie pod kołdrę jak spałaś.
- Pedofil.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top