~~~
Ailey i Ronodin byli najlepszymi przyjaciółmi od niemalże zawsze. Spędzali razem czas, rozmawiali, cieszyli się swoimi towarzystwem. Wydawało się, że nic nie było w stanie zepsuć ich przyjaźni.
Do czasu.
Dzień zaczął się jak każdy inny. Nic nie wskazywało, że wywróci on życie Ailey do góry nogami. Dziewczyna spędziła odrobinę czasu w ogródku przy swoim domu, po czym ruszyła na codzienne spotkanie z Ronodinem. Mimo że widzieli się codziennie, dziewczyna zawsze czuła ekscytację przed każdym spotkaniem.
Problemy zaczęły się, gdy Ailey dotarła na umówione miejsce, a po jej przyjacielu nie było ani śladu, mimo że zawsze przychodził on o wiele wcześniej przed wyznaczonym czasem.
Ten fakt nieco zaniepokoił dziewczynę, ale postanowiła się nie martwić. Wątpiła, żeby Ronodinowi coś się stało; bardziej obstawiała, że coś go zatrzymało. Był przecież kuzynem Paprota, syna Królowej Wróżek, więc bardzo często przyjaciele musieli przerywać swoje rozmowy, ponieważ Ronodin musiał mu w czymś pomóc.
Przekonana, że jej przyjaciel zaraz się pojawi, Ailey usiadła na ziemi i cierpliwie czekała, jednak po paru godzinach straciła nadzieję. Dziewczyna westchnęła, po czym podniosła się z ziemi i ruszyła z powrotem w stronę swojego domu. Miała nadzieję, że jej przyjacielowi nic się nie stało.
Zamyślona w pewnej chwili wpadła na jakąś osobę. Oboje prawie upadli na ziemię, ale jakimś cudem udało im się utrzymać równowagę.
Dziewczyna podniosła głowę i chciała przeprosić tę osobę, ale gdy zobaczyła, z kim ma do czynienia, wszystkie zamiary wyleciały jej z głowy.
— Paprot! Jak dobrze cię widzieć! — wykrzyknęła, nie dając mu dojść do słowa. — Widziałeś Ronodina? Mieliśmy się spotkać, ale nie pojawił się.
— Cóż, jeśli już mówimy o Ronodinie, to... — zaczął wyraźnie zmieszany Paprot.
Ailey momentalnie pobladła.
— Ale nic mu się nie stało, prawda? Nic mu nie jest? — dopytywała.
— Cóż, może lepiej będzie, żeby ci sam powiedział — odparł jednorożec, po czym ruszył przed siebie, a Ailey ruszyła za nim, czując, że nogi ma jak z waty.
Po jakimś czasie doszli do jakiejś kapliczki. Obok niej stała jakaś osoba, widocznie szykującą się do opuszczenia Krainy Wróżek.
— Ronodinie? — wyszeptała Ailey, podchodząc bliżej. Włosy miał ciemniejsze, a w jego aurze wyczuwało się mrok, ale dziewczyna od razu rozpoznała swojego przyjaciela.
Ronodin odwrócił się w jej stronę i posłał jej uśmiech.
— D-d-dlaczego? — wydukała dziewczyna, rozumiejąc, co się stało. Ronodin przeszedł na stronę mroku, stał się jedynym na świecie mrocznym jednorożcem. W jej oczach zaczęły pojawiać się łzy.
Ronodin posłał jej przepraszający uśmiech.
— Przepraszam, Ailey. — po tych słowach mężczyzna odwrócił się i wkroczył do kapliczki, zostawiając Ailey samą, ze złamanym sercem i z zniszczonym zaufaniem do innych.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top