Niespodziewany atak
Kocham ten filmik, ściągnęłam to sobie na telefon xD
Hobbity wciąż stały za sylwetką brodatego starca z tępymi mieczami w drżących od strachu dłoniach. Wreszcie u podnóży zarośli ujawniło się tajemnicze stworzenie.
- Oto istota, na którą czyhaliśmy z niecierpliwością - rzekł rozbawiony Gandalf -
- Królik? - powiedział Galen, rozdziawiając usta ze zdziwienia, lecz zaraz potem wybuchnął śmiechem wraz z Danley'em -
Tak trwali w najlepsze, gdy nagle z ciemności wystrzeliła strzała przelatując dosłownie o jedną stopę od głowy Mithrandira.
- Schowajcie się! - krzyknął czarodziej do hobbitów -
Galen i Danley nie słuchając jednak słów czarodzieja, rzucili się z nim do bitwy, mimo że nie mieli o walczeniu zielonego pojęcia. Jak na pierwszy raz szło im całkiem nieźle, każdemu z orków, którzy się do nich zbliżył wbijali miecz w nieskutecznie uzbrojony tors. Po chwili zostało ich już tylko pięciu, a Gandalf z łatwością sprawiał, iż każdy jeden po drugim padał na ziemię martwy. Jeden ork przyczaił się jednak w oddali celując z łuku wprost w czarodzieja. Gdy miał już wystrzelić, starzec się obrócił, a ork dostał kamieniem w głowę jednocześnie wytrącając mu łuk z ręki i zabijając go, a tajemniczym mordercą okazał się być Galen, który teraz z uśmiechem przepełniony dumą spoglądał na Gandalfa. Czarodziej spojrzał z wdzięcznością na hobbita, po czym krzyknął.
- Wsiadać na konie, na co jeszcze czekacie głupcy?
Po tym, obaj bracia posłusznie dosiedli swe kuce, po chwili białobrody mędrzec także dopełnił swój rozkaz, wsiadając na swego rumaka po czym ruszyli z galopu z dala od lasu, w którym zapewne kręciło się więcej orków, co było główną przyczyną ucieczki.
- Gandalfie, musimy odpocząć - odparł zdyszany Danley, po czym dodał - Galen jesteś ranny -
Niczego nieświadomy brat, spostrzegł na swym przedramieniu krew.
- To nic takiego - uspokoił jadącego obok na koniu niziołka -
- Dokąd teraz jedziemy? - spytał złotowłosy hobbit -
- Do ostatniego, bezpiecznego domu na wschodzie jaki nas czeka -
(Zapewne słyszeliście już te słowa w powieści Bilba, więc pewnie wiecie też o jakim bezpiecznym domu mówił Gandalf). Lecz obaj bracia spojrzeli na starca ze skrzywioną miną iż nie mieli pojęcia o jakim to "bezpiecznym domu mówił Gandalf".
- Imladris... - rzekł czarodziej z rozczarowaniem w głosie, a hobbity wciąż spoglądały na niego nierozumiejąc znaczenia jego słów - Rivendell głupcy! - parsknął nerwowo.
Tak minęła cała noc, gdy słońce przebudziło śpiących na grzbietach kucyków niziołków ujrzeli piękny krajobraz skał łączący się z rzeką i dalekim lasem od którego nie mogli oderwać wzroku, ani na chwilę, a na samym skraju horyzontu były widoczne góry, a były to Góry Mgliste, rzecz jasna.
- Oto nasz dotychczasowy cel - rzekł czarodziej -
- Góry? - odparli bracia -
- Żadne góry, a Rivendell, czyli królestwo elfów wysokich -
Obaj nie mogli się napatrzeć na cudowne widoki, jednak wciąż byli pośpieszani przez Gandalfa, który nie miał zbytnio cierpliwości do hobbitów. Dzień był jakże ciepły i pogodny, wszyscy rozkoszowali się melancholią otaczającej ich natury i nasłuchując dźwięk kopyt uderzających o mocno zbite podłoże.
Niczego nieświadomi czyhającego na nich zła wędrowali pośród czystych, górskich strumieni, czy bujnie zarośniętych łąk. Nie mała grupa orków, bowiem śledziła każdy ich ruch i byli bliżej niż mogło im się to zdawać, lecz z jakiś niewiadomych przyczyn nie zamierzali teraz atakować.
- Skoro idziemy do Mordoru, to czemu zmierzamy na wschód? - rzekł przerywając ciszę Galen -
- Oczekujesz, że pójdziemy tam jakby nigdy nic, a oni nas wpuszczą za bramy życząc nam szczęścia w zabiciu ich władcy? Nie sądzę, drogi panie Baggins - odparł ironicznie -
- Ale co jest takiego na wschodzie, że tam idziemy? - kontynuował pytanie zielonooki niziołek -
- Musimy zebrać nie małą armię, z którą przedrzecie się do Mordoru, tak jak to zrobił...
- Frodo, tak, tak wiemy - przerwał czarodziejowi -
- Jeszcze jakieś pytania? - ciągnął Gandalf, a hobbity pokiwały przecząco głową -
Tak pod koniec dnia, gdy słońce świeciło już ostatkiem na pokryte śniegiem skały osadzone znacznie wyżej niż można to sobie wyobrazić, trzej podróżni o różnych posturach stanęli przed "wejściem" do Gór Mglistych.
- Znajdźmy jaskinie najlepiej suchą i niezamieszkałą -
Jaskinia została odnaleziona i osiedlona przez nich w bardzo szybkim tempie.
Musicie mi wybaczyć, że rozdział jest taki króciutki, ale obiecuję, że następny będzie dłuższy. Niestety jak na razie kiepsko z tą akcją, ale w Hobbicie, czy Władcy Pierścieni początki też były nudnawe, więc nie zniechęcajcie się, bo już niedługo będzie się działo dosyć wiele.
PS. Czekam na gwiazdki i komentarze :**
legolas_myluv
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top