Mroczna Puszcza

Po tym jak Galen, Danley oraz Gandalf znaleźli się wewnątrz Mrocznej Puszczy jak wiadomo nie czuli się zbyt dobrze. Wszystkie objawy jakby narastały z każdym ich krokiem dopóki nie doszli do strumienia. Tam wszystko jakby ustało, ale dlaczego? Na to pytanie próbował sobie odpowiedzieć Gandalf.
Woda płynęła tam powoli, wydając ledwo słyszalne odgłosy i miała ciemnoniebieską barwę. Kiedy jeden z braci pochylił się nad lekko ruchomą taflą wody ten ujrzał w niej coś dziwnego, jednego był pewien to nie jego odbicie.
- Oto źródło Mrocznej Puszczy - rzekł Mithrandir -
- Źródło? -
- Owszem, mają one zdolność ukazywania przyszłości oraz uzdrawiania. Drugie takie źródło znajduje się w Lothlorien. Moim zdaniem, nie powinieneś jednak tam zaglądać, gdyż przyszłość jaką byś tam zobaczył wcale nie musiałaby się wydarzyć, a czasem wygląda ona okropnie. Mógłbyś zobaczyć to co by się stało jakbyś podjął niewłaściwą decyzję dotyczącą naszej podróży, która mogłaby odmienić losy Śródziemia -
- A więc wcale nie musi ono pokazać prawdziwej przyszłości? -
- Tak, właśnie. Kiedy go miniemy nie będziemy odczuwać różnego typu bólów czy zawrotów głowy. Wystarczy, że będziemy iść dobrą ściee... - przerwał nagle czarodziej rozglądając dokoła -
- Gandalfie? - zwrócił się z niepokojem Galen do "białego" starca -
- Chyba zgubiliśmy ścieżkę... -
- Jakto?! - wykrzyknął przerażony Danley -
Czarodziej jednak zignorował wszystkie zarzuty hobbitów i rozpoczął poszukiwania Ścieżki Elfów. Nie przyniosło to jednak żadnego skutku.
Jakby tego było mało, w lesie roiło się od wielkich, krwiożerczych oraz bezlitosnych pająków. Z każdej strony dobiegały co raz to głośniejsze i bliższe szelesty. Zagrożenie zdawało się nieubłagalnie zbliżać, a serca podróżnych zaczynały bić z każdą chwilą szybciej i szybciej. W niedużej od nich odległości coś przykuło uwagę jednego z hobbitów.
- Ttam coś jeest... - rzekł przerażony, złotowłosy niziołek -
Wszyscy zaczęli się rozglądać i wtedy zza pierwszych drzew wyskoczyły trzy pająki. Miały długie, włochate odnóża, obrzydliwe szczęki i wiele oczu wpatrujących się w swoje ofiary. W lesie rozległ się głośny krzyk należący do Galena. Pająki przygotowywały swoje ogromne odwłoki, aby móc prząść swe sieci i owinąć swój posiłek jakim mieli się zaraz stać bracia i starzec. Trzy, tym razem ludzkie postaci dzierżyli już w dłoniach swe miecze i próbując zmniejszyć w znikomy sposób swe emocje, które nieubłagalnie rosły, wyczekiwali ataku odrażających istot. W końcu pająki ostatecznie ruszyły w ih stronę. Wszystkie na raz rzuciły się do walki otwierając swe szczęki i głośno przy tym skrzecząc. Na pierwszy rzut oka hobbici i czarodziej zdawali się nie mieć z nimi szans, ale nic nie było jeszcze przesądzone. Jak narazie tylko odpychali ich nieustanne ataki, a Gandalf powoli sam zaczął napierać na nie swym Młotem na wroga, po czym pierwszy stwór runął na ziemię martwy. Podczas walki białobrodego mężczyzny z dwoma, niemałymi osobnikami, z krzewów wyszły kolejne wcale niemniejsze pająki.
Danley i Galen wciąż trzymali się razem rozglądając się dokładnie na boki, podczas gdy jedna z istot czaiła się na nich od tyłu i szykowała się do niespodziewanego przez nich ataku. W ostatniej chwili usłyszeli łamiącą się za nimi gałąź, na którą "to coś" nadepnęło. Oboje odwrócili się do przeciwnika i zaczęli gwałtownie wymachiwać swymi mieczykami, co zdawało się wręcz rozśmieszać ich wielookiego wroga. Pająk miał właśnie odbić się na swych odnóżach by móc potem łatwo trafić ich swą igłą na odwłoku, jakby to tak nazwać. Ci jednak pobiegli slalomem między pajęczymi nogami, po czym odważniejszy Galen wbił swe ostrze w dolną część ciała stworzenia, które zdawało się strasznie wściec. Pająk niebywale szybko odwrócił się w stronę niziołka wbijając swą "igłę" w udo hobbita podczas czego rozbrzmiał jego głośny wrzask.
- Galen! - krzyknął z przerażeniem brat, szybko do niego podbiegając -
Wtem upadł na ziemię niczym martwy.

***************
Tymczasem znany pewnie większości osób Radagast Bury chodząc po lesie i nakłaniając ptaki by wleciały pod jego lekko szpiczastą czapkę, usłyszał krzyk należący do Galena. Z wielką obawą na twarzy, pobiegł zatem w stronę swej ledwo stojącej, drewnianej chatki wręcz po brzegi przepełnionej przeróżnymi zwierzętami, po czym szybkim ruchem znalazł się na swych saniach, które napędzane były przez około dwadzieścia, szarych królików.
- Sebastianie, pilnuj wszystkich i uważaj na siebie - zwrócił się do jego pupilka, którym był jeż -
Ten jakby przytaknął, a czarodziej o siwo-brązowych włosach i dziwnym ubiorze, którego pewnie celem było wtopić się w otoczenie podczas jego spacerów, pogłaskał go ze łzami w oczach, gdyż był to bardzo wrażliwy mężczyzna wyczulony na krzywde zwierząt.
Zatem wypuścił Sebastiana i ruszył na pomoc podróżnym.
Szybkość w jaką sanie omijały każde drzewo jak i najmniejszy krzew była nadzwyczajna, lecz dzięki temu mógł w dość szybki sposób znaleźć się na miejscu całego zdarzenia.
Po przybyciu czarodzieja na miejsce był bardzo zdezorientowany z resztą jak zawsze. Szybko jednak się opamiętał i podbiegł do Gandalfa.
- Radagast! Jak dobrze, że jesteś! - wykrzyknął szczęśliwy z przybycia przyjaciela jak i bardzo zaniepokojony stanem Galena - Byłbyś tak dobry i przewiózł do uzdrowicieli tego niziołka? -
- Aależ ooczywiście nnie mma sprawy - odparł ze swoimi tikami nerwowymi - a co mu się stało? -
- Atak pająków... -
Wtem Radagast podbiegł do złotowłosego hobbita i z widoczną obawą uniósł chłopca, który z każdą chwilą bladł, a jego oczy stawały się błękitne, całe jego ciało robiło się sztywne jak u nieboszczyka, tak właśnie wygląda działanie pajęczego jadu.
Teraz problem zgubienia ścieżki rozwiązał się sam. Wygląda na to, że wyprawa będzie trwać dalej, o ile Galen przeżyje ten atak.

Sprawa jest taka, że znów potrzebuję waszej pomocy, a raczej porady. Ponownie biorę udział w konkursie polonistycznym gdzie chcę zgłosić swoje książki jednak tylko początki bo jest ograniczona długość. Chodzi mi jednak o to, abyście powiedzieli, które pierwsze rozdziały z moich dwóch książek mam zgłosić "Przepowiednia..." czy "Przez cierpienia" czy obie? Prosze o odpowiedzi w komentarzach lub na priv ❤
*************
Muszę wam powiedzieć, że przez bardzo długi czas męczyłam się z tym rozdziałem. No cóż, nie jest łatwo, ale trzeba dać jakoś radę. Jednak co do następnego rozdziału to nie mam pojęcia kiedy się on pokaże, a to tylko dlatego, bo:
1. Nie mam czasu
2. Nie mam pomysłów
3. Nie mam weny
*************
Tak w ogóle to przepraszam, że wam tak spamie pod rozdziałami, ale ja ciągle zapominam napisać o tym w ogłoszeniach i widać jakie są tego efekty ;D ⬆
************
A więc tak to wygląda, poza tym to mam nadzieję, że moje wypociny przypadną wam do gustu i zostawicie po sobie ślad w postaci gwiazdek lub komentarzy. Pozdrawiam ;**

legolas_myluv

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top