Prolog
Srebrny kot przeszedł przez kamienie na rzece i pognał dalej. Kierował się ku Lśniącej Grocie, w której za chwilę miało odbyć się spotkanie medyków.
Za chwilę będę spóźniony!
Paniczna myśl pojawiła się w głowie kocura. Przyśpieszył jeszcze bardziej. To jego pierwsze spotkanie bez mentora, który zmarł ze starości ćwierć księżyca temu. Smutek ściągnął serce kota o srebrnym futrze.
Po chwili jednak przypomniał sobie po co tu przyszedł, więc spojrzał w dal i zauważył małe wejście do tunelu prowadzącego do jaskini. Szedł chwilę przez oszołamiająco ciemny korytarz, aż trafił do groty. Siedzieli tam już wszyscy medycy.
-Przepraszam za spóźnienie!
-Witaj, Mętny Liściu. Nie spóźniłeś się.
Gdy medyk przywitał się już z każdym, wszyscy przykucnęli przy stawiku i wychłeptali pare łyków wody. Po chwili każdy spał.
Mętny Liść otworzył oczy i ujrzał ciemny las. Obejrzał się na drugą stronę, na której była polana upstrzona gwiazdami. Pod sobą widział blask. Już wiedział gdzie jest... Na granicy Polany Klanu Gwiazdy i Mrocznej Puszczy.
-Witaj- kocur obejrzał się i zobaczył Sępią Gwiazdę, najokrutniejszego przywódcę w historii Klanów. -Miło mi cię poznać Mętny Liściu.
-Mętny Liściu!- odezwał się nowy głos. Tym razem był to jego dawny mentor, Żabi Nos. - Powoli odsuń się i przejdź na Gwiezdną Ziemię. On może ci coś zrobić!
-Ależ nic mu nie zrobię, Żabi Nosie. -odparł ze złośliwym uśmieszkiem kocur o ostrych jak brzytwa pazurach. -Mam mu tylko coś do powiedzienia.
-To mów- odezwali się naraz srebrny i brązowy kot.
-Och... jeśli nie mam wyboru.
-Nie masz. Jestem pewien, że coś mu zrobisz podły złoczyńco- powiedział nie żyjący już medyk.
-A więc tak... Drugi raz w historii wszyscy z Mrocznej Puszczy zebrali się w jednym miejscu. Nikt nie wiedział czemu. Każdego łapy same zaprowadziły na środek lasu. Wtem na niebie ukazała się nam wizja. Jeden z medyków, Barani Ogon odczytał ją- Sępia Gwiazda odchąknął i zaczął mówić niższym głosem. -Będzie medyk, któremu dana będzie druga szansa, szansa zmienienia życia na lepsze.
-Och! My też dostaliśmy taką przepowiednię!- krzyknął zaskoczony Żabi Nos.
-Nie rozumiem, co ja mam z tym wspólnego?- zapytał Mętny Liść.
-Możesz dostać drugą szansę- szepnął jego były mentor. -Zostać wojownikiem i mieć potomstwo! Ale musiałbyś teraz zginąć- dodał Sępia Gwiazda
-Nie! Nie zostawię Klanu Liści bez medyka!- obiecał Mętny Liść. -To byłoby nie sprawiedliwe stracić dwóch medyków w przeciągu ćwierci księżyca nie pozostawiając Klanowi, ani jednego!
-Cóż, to twój wybór- powiedziały nieobecnym głosem dwa nieżywe kocury. -Straciłeś swoją szansę Mętny Liściu.
Świad przed oczami kocura zawirował i Mętny Liść przestał widzieć
Medyk przebudził się. Rozejrzał się po grocie. Wszyscy spali, ale coś tu było nie tak. Śpiącym kotom przyglądał się ktoś jeszcze! Była to czarna koteczka, o zielonych oczach.
-Kim jesteś?- zapytał zaskoczony Mętny Liść.
Leżąca kotka popatrzył na niego, otworzyła usta, ale z jej warg zamiast głosu wypłynął wrzask bólu i cierpienia. Medyk wiedział że słyszy okrzyki rodzącej kotki. Lecz ta była zbyt młoda by rodzić. Kocur doskoczył do zielonookiej.
-Co się dzieje?
Zamiast odpowiedzi, Mulisty Liść znów usłyszał jęk bólu. Zaczą masować kotkę łapami po brzuchu. Poczuł jedno kocię.
-Na świat przyjdzie kot, kot, który będzie potrzebował złamać kodeks wojownika, by żyć zgodnie z nim. By uratować Klan, do którego tak naprawdę należy- wychrypiała czarna kotka, poczym jej głowa opadła bezwładnie. Udało się jej urodzić kocię, lecz było ono małe i niepewne. Kocurek był jasno szary w ciemnjejsze pręgi. Spojrzał na starszego kota szaro- niebieskimi oczami wielkimi ze zdumienia i zaczął kwilić. Od kiedy kocięta tuż po urodzeniu otwierają oczy? Mętny Liść wstał i zaczął wylizywać kocię. Wtem kot ujrzał na plecach młodego ciemne cętki identyczne jak na własnym grzbiecie.
-Nie jesteś wogóle podobny do matki- powiedział Mętny Liść. -Może twój ojciec tak wyglądał?- medyk spokrzał na czarną kotkę i ujrzał beżowego kocurka kucającego nad matką kociaka. -Och... to chyba on był partnerem tej małej kotki. Więc skąd taki wygląd młodego?- mruknął do siebie.
-Mętny Liściu! Mętny Liściu!- kot poczuł szturchającą go w bok łapę. Najpierw pomyślał, że to małe kocię po czym uświadomił sobie, że ono stoi przed nim. Więc kto to? Nagle przebudził się ze snu pod wpływem kolejnego szturchnięcia.
Okazało się, że to Szałwiowy Ogon próbowała go obudzić.
-Wszyscy już wstali, Mętny Liściu -powiedziała medyczka Klanu Wody. -Pora ruszać z powrotem do domów.
Wszyscy wyszli z Lśniącej Groty i porozchodzili się do swoich obozów. Mętny Liść biegł szybko, by podzielić się drugą przepowiednią z przywódczynią. Uznał, że pierwsza wiadomość była tylko do niego i nikogo więcej. O nie! Zapomniał powiedzieć pozostałym medykom o Żabim Nosie, ale oni się nawet nie pytali. Może on już ich odwiedził we śnie? Z tą myślą wbiegł do legowiska przywódcy i opowiedział jej swój sen zesłany od Klanu Gwiazdy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że Prolog się podobał.
Już zajmuję się spisem kotów i robię dalej mapkę. Postaram się wstawić je jak najszybciej. Dopiero jak to ogarnę zacznę pisać Rozdział 1.
Rozdziały będą się składały z 400+ słów i każdy na końcu będzie miał jakiś wpis ode mnie/ komentarz. A więc zabieram się do roboty!
_LsniacaKotka
WKRÓTCE KONTYNUACJA!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top