Upadek i Szok!

                                                                                                Karin


Jak zwykle obudziłem się dosyć wcześnie. Poszedłem pod prysznic i umyłem zęby. Ogarnąłem twarz i ubrałem mundurek. Zszedłem na śniadanie. Trochę pogadałem z mamą. Szykowałem się już do szkoły. Chciałem wyjść kiedy moja mama złapała mnie za rękę.

-Uważaj na siebie. Słyszałam, że w okolicy grasują zboczeńcy.

-Spokojnie mamo wiem, że mam uważać, ale szkoła jest nie daleko.

-Mimo to lepiej się pilnuj.

-Dobrze.

Wyszedłem z domu szybkim krokiem i skierowałem się do szkoły.

Po kilku minutach byłem na miejscu. Wszedłem przez główną bramę i skierowałem się na 3 piętro gdzie miałem matematykę. Byłem już na 2 piętrze i miałem wchodzić na trzecie, gdy przede mną pojawili się jacyś starsi chłopacy. wyglądali na chuliganów.

-Ej gdzie się tak śpieszysz panienko.

-Nie jestem dziewczyną!

-Ooo... Pyskuje nam, chłopaki.

Zbliżyli się do mnie i popchali mnie w tył. Poleciałem na schody i poślizgnąłem się. W ten sposób poleciałem w dół. Leciałem i szykowałem się na nieziemski ból. Kiedy nagle poczułem czyjeś ramiona i huk. Po chwili otworzyłem oczy i spostrzegłem, że leże wtulony w czyjeś ramiona. Nagle usłyszałem znajomy głos.

-Nic ci nie jest? - spojrzałem na właściciela głosu i był to ten sam chłopak co wcześniej uratował.

-U-um... Dziękuje za ponowne uratowanie mnie.

-Spoko. - tę piękną chwile przerwał jakiś irytujący głos.

-Ej młody co ty sobie myślisz jeżąc na naszym szkolnym księciu?

-Szkolnym księciu?

-Tak, to oczywiste. Jest przystojny, mądry, wysportowany, miły i świetnie włada magią. Dlatgo jest nazywany księciem.

-Ach.

-Więc z niego złaź!

-Ah! Przepraszam.

-Nic się stało. Bardziej się martwię o ciebie.

-Nic mi nie jest. Przepraszam.

-Cieszę się, że nic ci nie jest.

-Chciałem ci podziękować za to, że ostatnio też musiałeś mnie ratować.

-Nie to nie problem. Cieszę się, że nic ci nie jest.

-Jestem Meriel Poopi.

-Selin Eskel. Miło mi.

-Hę? Tak jak król Torum?

-Ta... to tak jakoś się złożyło. Mamy takie same nazwiska, ale nie jestem z rodziny królewskiej.

-Aha...

-Czekaj, a czy Poopi to nie nazwisko króla Noron?

-Ta... też się tak jakoś złożyło.

-A... nie myślałem, że jest jeszcze jedna taka osoba która ma takiego pecha z nazwiskiem.

-Ta...

-Dobra ja muszę iść pa.

-Jeszcze raz dziękuje!

Odwrócił się do mnie i uśmiechnął ciepło, a moją twarz zaszedł rumienieć. Wtedy zadzwonił dzwonek, a ja przypomniałem sobie, że mam lekcje. Pobiegłem na górę i zdążyłem minutę przed panią od matematyki.

Lekcja minęła mi spokojnie, a następna miała być kontrola magii na ostatniej mieliśmy cały kodeks i zasady. Ale dziś nie dość, że będą sprawdzać nasze umiejętności to będziemy mieli je łączone z klasą drugą.

Właśnie zaczynała się druga lekcja, gdy w szeregach tej klasy która miała z nami lekcje zobaczyłem go. Nie wiedziałem, że jest w 2B, ja jestem w 1A.

-Selin...

-Meriel znasz Selina? - odezwała się Karin.

-Tak jakby... Uratował mnie dwa razy.

-Łał zazdroszczę ci. No tylko nie tego, że w te kłopoty wpadłeś. Ale jakie to były kłopoty?

-Drugi raz uratował mnie przed spadnięciem ze schodów.

-A pierwszy?

-Cóż... obmacywano mnie.

-Co?! - Karin wydarła się tak głośno, że jego klasa na nas spojrzała.

-O! - o nie ten głos- Meriel! Cześć nie wiedziałem, że chodzisz do tej klasy.-podszedł do nas, a wszyscy patrzyli się na nas zdziwieni.

-Ta... ja nie wiedziałem, że ty chodzisz do klasy z którą mamy łączoną lekcje.

-To co? Pokarzemy dziś nasze wszystkie moce? Chce ci się pochwalić jak silny jestem. Może mi dorównasz?

-Nie, nie sądzę żebym ci dorównał. -choć tak właściwie to miałem największą moc w królestwie, przerastałem nawet ojca, ale on na pewno ma większą. Jest przecież jest szkolnym księciem. Nie ma szans, że mu dorównam.

-Nie przekonamy się puki jej nie zobaczymy.

Moja moc niby jest użyteczna, bo mogę zrobić z nią wszystko. Zniszczyć, stworzyć, walczyć, lub pomagać. Moja moc jest materialno-niematerialna. To oznacza, że mogę zrobić rzecz materialną, ale też nie materialną jak jakiś obraz, czy sam żywioł którym jest.

Musieliśmy ustawić się naprzeciwko siebie klasami, by ze sobą walczyć. Mi się ułożyło tak, że to ja miałem Selina.

-Hej Meriel, widzę, że szczęście mi dopisało.

-Może ci. to przecież ja muszę z tobą walczyć. To trochę przerażające.

-Spokojnie wiem, że jesteś nowy i na pewno nie wiele wiesz, ale spokojnie nie będę używał całej mocy.

-Naprawdę? Dziękuje.

-Spokojnie. Przecież nie będę katował słabszego.

-Nie wiem czy ci dziękować, czy powiedzieć, że aż tak słaby nie jestem. Ale mimo wszystko cieszę się, że jesteś dla mnie taki miły.

-Ja? Jakoś specjalnie się nie staram być miły, mama mówi, że to leży w mojej naturze, a z naturą nie wygrasz.

-Gdyby to twierdzenie było prawdziwe to ty byś przegrał pojedynek.

-Masz moc natury?

-Coś niej więcej podobnego.

-Uuu... i teraz jestem ciekawy.

-I tak będziemy walczyć zaraz, więc się przekonasz.

-No niby tak, ale nie mogę się doczekać.

Po kilku minutach nadszedł czas naszej bitwy. Kiedy wstałem i poszedłem na magiczną arenę* , usłyszałem tylko ,,Biedny, nasz Selin, szybko go pokona" i moje ciało opanował strach.

-Spokojnie panowie - odezwał się nauczyciel- to ma być szczera walka. Selin jeśli zobaczę, że walczysz tylko częścią swojej mocy to ci tego nie zaliczę.

-D-dobrze, chociaż on...

-Spokojnie jakoś sobie chyba poradzę.

-Meriel dlaczego miałbyś sobie nie poradzić? -spytał nauczyciel.

-No bo Selin jest na pewno jest silniejszy.

-Meriel jesteś na tym samym poziomie jak nie na wyższym w posługiwaniu się magią. Sam wiesz kim jesteś i od kogo jesteś silniejszy.- nauczyciele wiedzą kim jestem, ale żaden uczeń tego nie wie.

-Wiem, ale...

-Meriel dasz rade.

-Dobrze.

Stanęliśmy na arenie. Spojrzałem mu w oczy i wiedziałem, że musze walczyć całą swoją mocą. Usłyszeliśmy tylko słowa nauczyciela.

-To będzie naj większa walka jak do tond.

I sygnał startu.

Uaktywniłem swoją moc, ale nie całą, tylko jakieś 25%. Wokół mnie zaczęły latać błękitne płomienie.

Stworzyły mi się kły, uszy i ogon demona. Ale zawsze tak jest. Wypowiedziałem słowa do mojej mocy.

-Siunaan teitä oikea isäni. Anna minulle voimaa taistella. Rankaisemisesta Kurikara*!

Wokół mnie unosił się wielki błękitny płomień. Widziałem zdziwione miny i profesora i ludzi i Selina. To pokarze im coś jeszcze.

-Näytä itse taivaallinen siivet.- Po wypowiedzeniu tych słów wyrosły mi wielkie, anielskie, niebieskie skrzydła. A moje oczy rozbłysły ich kolorem. Stworzyłem też mój najlepszy miecz. Uniosłem się trochę nad zimie. I usłyszałem zdumienie w głosie wszystkich.

-Selin, Meriel używa 25%mocy, a i tak wygląda to wspaniale, więc-

-Wiem mam uważać żeby nic mu nie zrobić. Skoro używa tylko takiej ilości mocy.

-Nie właściwie to chciałem cię ostrzec. Byś to ty uważał na siebie. Meriel jest potężny.

-Używa tylko 25% mocy co może się stać?

-Selin pamiętasz jak twój ojciec chodził nabuzowany przez kilka dni?

-Tak.

-Co wtedy mówił pod nosem?

-,,Ten szczyl jest naprawdę potężny, muszę go mieć" i ,,Jak on mógł mnie tak po prostu pokonać. Ten... Meriel..." Ale jak to?!

-Tak dlatego uważaj. Nawet na twoim ojcu nie użył całej mocy tylko połowy. Boje się, że coś ci się stanie. Lepiej uważaj mimo wszystko jesteś księciem Torum.

-Okej, ale dlaczego on walczył z moim ojcem.

-Twój ojciec się bał i powiedział, że nie przyjmie do Akademii byle kogo, dlatego kazał mu walczyć, a jeśli by go pokonał mógłby wstąpić. I jak widzisz jest tu. A ja byłem przy tej walce. Po kilku minutach było po  wszystkim. A twój ojciec był na wykończeniu. Meriel nie używał całej mocy i nie używa takiej ilości nawet teraz, więc uważaj. To nie jest naturalny ogień. To ogień szatana.

-Dobrze.

Widziałem jak Selin rusza na mnie i po drodze przyzywa czarny miecz owinięty dymem, podskoczył, a pod nim wyrosła lodowa platforma. Czyli na moc lodu, to rzadkie. Chociaż do niego to pasuje. Nie pod względem osobowości, a piękna. I tak zaczęła się nasza walka.


################

*Magiczna arena-Miejsce gdzie walczą uczniowie, a jeśli odniosą rany, gdy tylko wyjdą rany znikną.

Tłumaczenie z Fińskiego:

*Błogosławię cię mój prawdziwy ojcze. Daj mi moc by walczyć. Ukarz się Kurikara.

*Ukarzcie się niebiańskie skrzydła.

        -     -     -     -     -     -     -     -           

*Kurikara-nazwa mocy Meriela.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top