Dni przed balem.

Co do muzyczki to lubię to... ale zwykle słucham K-pop... Bts i Seventeen!
*************


Nazajutrz wstałem lekko obolały od wczorajszego noszenia rzeczy na bal. Zostało 6 dni a my mamy jeszcze naprawdę dużo roboty.

Dzień 1:

Cały dzień spędziliśmy na noszeniu ciężkich rzeczy po szkole i planowaniu co gdzie będzie. Tego dnia widziałem Selina ale nie gadałem z nim. Chociaż widziałem, ze kogoś szukał, najpewniej mnie.

Dzień 2:

Gdy dokończyliśmy planowanie wszystkiego i okazało się, że brakuje kilka rzeczy musiałem je dorobić, a brakowało kilkuset ozdób i kilkadziesiąt innych rzeczy. Ta... kilka jak oni to mówili. Co do Selina... spotkaliśmy się na chwile, przywitaliśmy i... dziewczyny mnie zabrały, bo mieliśmy dużo roboty. Więc się pożegnałem za nim cokolwiek powiedziałem. Tak jakoś wyszło.

Dzień 3:

Znów noszenie, układanie i kłócenie się z dziewczynami, że one tak zaplanowały i tak zrobiłem. O mój boże... dziewczyny są czasami wkurzające, ale znacznie milsze od niektórych chłopaków, więc miło się z nimi rozmawia. I Selin... Selin przyszedł na sale balową, ale wtedy kiedy ja poszedłem po zamówione wieczne kwiaty*. Więc niestety się nie spotkaliśmy.


Dzień 4:

W tym dniu planowaliśmy jakie będą przekąski na balu. To było trudne, bo nigdy nie byłem na balu, a to mnie się głównie pytały, bo uznały, że skoro jestem z zamku to na pewno wiem jakie są najlepsze przekąski. A kiedy im wytłumaczyłem, że nie wiem, bo na bale nie chodziłem, spytały jakie dania, które mogą być jako przekąski są dobre. Powiedziałem, że znam jedną przekąskę i mogę jutro są przynieść. Zgodziły się na to.

Dzień 5:

Przyniosłem im tą przekąskę. Były zachwycone.

-Skąd ty znasz takie coś?

-Przyjechał do nas kiedyś kucharz z małego królestwa, Nippon, a to danie nazywa się sushi.

-Jest pyszne! Chcemy tego więcej, ale jeden rodzaj może się znudzić.

-O nie. Jest naprawdę wiele rodzai sushi. A ja znam kucharza, który może być tu jutro i przyrządzić tego wszystkie rodzaje.

-Świetnie! Bierzemy!

Dzień 6:

Dzisiaj wieczorem jest bal, mój pierwszy bal, na który idę z Selinem. Ciesze się, ale nie wiem w co się ubrać.

-Dziewczyny...

-Tak?

-Bo... ja idę na bal z osobą, która na pewno będzie wyglądała oszałamiająco i nie wiem w co się ubrać... czy pomożecie mi?

-Aaaaa! Zapomniałyśmy o sukienkach! Meriel idziesz z nami i coś ci wybierzemy! Szybko!

Spędziliśmy w sklepach dobre 4 godziny, ale było całkiem fajnie. Dziewczyny wyglądają pięknie i właśnie wybierają coś dla mnie. Po następnej godzinie wybrały błękitno- złoty garnitur. Wyglądałem... że powiem tak nieskromnie. Zajebiście! Leży jak ulał i wyglądam słodko! I-de-al-nie! Dzisiaj nie będę skromny!

-Dziewczyny...

-Tak?

-Wyglądam...

-Tak?

-Zajebiście!

-Wiemy to! Teraz twój książę ci się nie oprze.

-Tak myślicie?

-Tak! Wyglądasz słodko i tak dostojnie! Gdybyś nie miał narzeczonego, brałabym cię.

-Nawet gdybym nie miał narzeczonego i tak byś mnie nie uwiodła.

-Czemu?

Musze powiedzieć... że odpowiadałem bez zastanowienia.

-Bo jestem gejemmmmmm~. Oł.

-O! Lubisz chłopców?

-T-tak...?

-Będziemy miały z kim o nich rozmawiać. Jej! Nowa psiapsiółka! Yyy... psiapsiół? No! Czy jakoś tak! Oczywiście jeśli ci to nie przeszkadza...

-Robicie to tylko dla tego, że jestem księciem?...

-Meriel. Czy gdyby nas obchodziło, że jesteś z rodziny królewskiej zaprzątałyśmy cię do ciężkiej pracy? Nie! Traktujemy cię tak samo jak innych. Jesteś naszym przyjacielem.

-Dziewczyny... -wyszło na to, że się popłakałem.

-Nie płacz, bo my też się rozpłaczemy, a mamy bal za kilka godzin.

-Ta, bal... bal... bal!

-No tak przed chwilą to powiedziałam.

-Nie! chodzi o to, że dopiero  do mnie dotarło z kim idę!

-Właśnie, z kim?

-Z... z Selinem.

-Co?-odwróciła się do pozostałych dziewczyn- Dziewczynki! Do fryzjera i makijażystek! On ma lśnić jak gwiazda! Nie! On ma być gwiazdą!

-Dlaczego to robisz?

-Bo idziesz z kimś kogo lubisz, więc musisz być najpiękniejszy.

-Z kimś kogo... lubię? Może i to prawda.

-Meriel ja widziałam jak na niego patrzyłeś. To jest miłość i jestem pewna, że on też cię lubi.

-Nie... nie wiem. On ostatnio...

-Co, on?

-Ostatnio powiedział do mojej mamy, że chciałby bym ja go kochał tak samo jak on mnie, ale jestem pewien, że żartował.

-Meriel! On ci to mówi tak dosłownie, a ty uważasz, że żartuje.

-Ale! On robił mi rzeczy... które robią dorośli po ślubie! On mnie całował!

-Meriel?...

-Tak?

-Jesteś prawiczkiem?

-To aż tak widać?

-...

-...

-Całowanie to normalna rzecz, którą robią nawet nastolatkowie! Meriel! Ty niewinna dziewico!

-No... no bo ja wcześniej nigdy- znaczy już tak... ale wcześniej nigdy się...

-Nie całowałeś?

-Tak.

-Oł! Meriel czyli twój pierwszy pocałunek skradł Selin? To urocze!

-Pierwszy pocałunek... najwyraźniej tak. On... mnie całował. Mnie... ON MNIE CAŁOWAŁ!

-Tak właśnie to ustaliliśmy.

-Ale ja dopiero zdałem sobie z tego sprawę! On mnie całował! Selin... on.

-Naprawdę go kochasz co?

-Ja... nie wiem.

-Dobra! Idziemy się wystroić!

-O-okej!

Potem poszliśmy do fryzjera i moja fryzurka wyglądała bosko. A potem do makijażystki i... powiedział, że bardziej słodko i perfekcyjnie nie mogę wyglądać. Nie miałem więc robionego makijażu. Ale cieszę się, że mam takie przyjaciółki. Są wspaniałe.

*Time skip*

Zmierzałem na bal. Mam się spotkać z Selinem przed szkołą i nie mogę się doczekać!

Szedłem z tą myślą i nie zauważyłem osoby która przede mną szła. Wpadłem na nią, a raczej na niego. Był to wysoki czarno włosy, żółtooki chłopak z tatuażem na lewej ręce przypominającym oplatającego ją smoka. Potknąłem się i prawie upadłem, ale on mnie złapał w pasie. Złapałem spanikowany za jego kark, a on przybliżył nas do siebie.

-Hej.

-Hej...

-Jestem Heban.

-Meriel... przepraszam, że na ciebie wpadłem.- stanąłem normalnie i odepchnąłem go od siebie.

-Nic się nie stało. Gdzie tak pędzisz?

-Na bal...

-Bal?

-Ta... - zadzwonił dzwon, który oznajmiał, że bal za chwile się zacznie- Przepraszam ale jestem z kimś umówiony!- uciekłem z tam tond .

-Czekaj!

Nie zdążyłem go wysłuchać, bo stworzyłem małą podkładkę z mojego ognia i odleciałem. Zastanawia mnie co on tam robił, ale z oddali zobaczyłem, że usiadł na schodach Jubilera.

Nie wiem kim jest, ale nie chce tego się dowiadywać. Teraz mam bal!

#Heban#

On... jest słodki.

#Meriel#

Byłem centralnie przed wejściem i zaówarzyłem Selina czekającego na mnie. Ale niestety mój życiowy pech chciał, że tylko jak go zauważyłem straciłem chwilowo koncentracje i panowanie nad moim ogniem. Spadałem centralnie nad nim. Po chwili spadłem dokładnie na niego.

-Przepraszam cię Selin!

-Meriel?- uśmiechnął się do mnie ciepło- Jak ja się cieszę, że cię widzę.

-Przepraszam, ze się spóźniłem.

-Nic się nie stało. Ale...

-Ale?

-Nie przeszkadza ci to, że tak na mnie leżysz?

-Co?- dopiero zrozumiałem, że leżałem na nim, a on na ziemi.- Przepraszam!-wstałem z niego powoli.-To nie było planowane, przepraszam.

-Nic się nie stało, ale mam wrażenie, że gwiazdka na mnie spadła.

-Hę?

-Dzisiaj lśnisz jak nigdy do tond. Jesteś słodki.

-D-dziękuje.

-To co? Idziemy?

-Tak...

No to na bal!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top