XLIX

- Mamo! - Ver postawiła swoje walizki pod drzwiami drewnianego domku i wpadła w objęcia swojej matki, która była zaskoczona naszym przybyciem. Nie dziwę się, myślała pewnie, że zjawi się jej jedyna córka dopiero na święta, a tu niespodzianka. Sam miałem w planie odwiedzić Cloe i Valerię, dodać wsparcia, jeśli takowe potrzebowały. Chciałem również stworzyć Veronice niezapomniany weekend, do którego pamięcią będzie wracać zawsze. 

- Veronica?! - była zdezorientowana i w pierwszej chwili nie odwzajemniła uścisku, bo była w szoku.

- Dzień dobry. - pomachałem jej z szczerym uśmiechem i wszedłem wgłąb mieszkania, gdzie skierowałem się do pokoju Ver. Wpakowałem na środek walizkę, a nawet ją otworzyłem. Wtedy przyszły obydwie z wielkim zacieszem na buzi.

- Dziękuję, Zack. - podeszła do mnie jej matka, a ja ją niepewnie objąłem, uśmiechając się do Larsson, która stała za nami. - Taki dobry z ciebie chłopak. - poklepała mnie po plecach, a ja się lekko zmieszałem. Nie przepadałem za czułościami z przyszłymi teściowymi. 

Miałem w planie spotkać się dziś z Jack'iem i Ver, bo Alex ma cały zawalony dzień i chciałbym poradzić się jego. Ta cała sprawa z Clive'em mnie przerasta i ciągle daje o sobie znać, a ja nie chciałbym mojej Ver zostawić i pewnie tego nie zrobię, bo byłbym dupkiem. Jeszcze większym niż jestem. A takie zastraszanie, jakie wciela w moje życie Denzel, jest nielegalne. Choć z drugiej strony nie pójdę na policję i nie powiem moich obaw, bo nie jestem z reguły konfidentem. Strata ukochanej osoby boli bardziej niż własna śmierć. Kurwa, musiałem jakoś z nią zerwać, ale jeszcze nie teraz.

Veronica's POV:

Zack zrobił mi wielką niespodziankę, pakując nas w samolot do rodzinnego miasta. Szykował podobno niespodziankę, a ja jako kobieta i szósty zmysł chyba się domyślałam.

- Gotowa?  - poruszał brwiami widząc, że ubrałam niebieską sukienkę, która bardzo mu się spodobała. - Może być. - rzekł krótko, drapiąc się po karku. Cóż, uznałam to za komplement.

- Może mi powiesz, gdzie idziemy?  - zatrzepotałam rzęsami i podeszłam bliżej niego, przystawiając się do boku i seksownie mrucząc.

- Niespodzianka. - podkreślił, a ja opuściłam ramiona w dół i udając zrezygnowanie usiadłam na łóżku.

- Ale...

- U mnie nie ma żadnego ale. - poczułam, że materac obok mnie się ugina, a duża masa mnie przytłacza.

- Zack. - ledwo wydyszałam i próbowaliśmy go strącić, ale na marne.

Uwielbiałam z nim takie niewinne igraszki, które przypominały, że jesteśmy normalnymi ludźmi z normalnymi potrzebami, z normalnym światopoglądem i nienornalną miłością. Dziwiłam się niemalże codziennie przed snem, że jeszcze mnie nie zostawił dla innej. Szczerze mówiąc, dopiero teraz od niedawna zaczęliśmy się aż tak dobrze dogadywać. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i nie odrywałam od niego wzroku.

- Mam coś na twarzy? - wskazał palcem na oko, a ja zaśmiałam się na głos. Warto podzielić się z nim moimi rozkminami?

- Nie. Po prostu zastanawiam się.

- Nad czym się zastanawiasz?  - położył dłoń na moim policzku, obracając w swoją stronę, a ja poczułam gorąc na twarzy. Zawsze na niego tak reagowałam.

- Nad nami. - uniosłam oczy ku górze i je przymknęłam czując, jak Zack głośno wdycha powietrze.

- Ja też się zastanawiam nad nami.

- Tak się cieszę, że cię mam. Nawet nie wyobrażałam sobie, że nasz związek będzie istniał, a ty wciąż jesteś ze mną na dobre i złe. Przenikłeś moje serce i oddycham tobą. Kocham cię. - powiedziałam i złączyłam nasze usta w gorącym pocałunku, który wyraził w tamtym momencie więcej niż tysiąc słów.

- Musimy porozmawiać. - oderwał się nagle i z powagą wypisaną w oczach zmierzył moje ciało. - Ale rozmowa poczeka. - uśmiechnął się i wstał, chwytając mnie za rękę. - Chodźmy, zanim się ściemni. 

- Ale wiesz, że ciemność dodatkowo dodaje nastroju. - powiedziałam rozmarzona i szybko się poderwałam, ciągnąc za sobą Adamsa. Złapałam za jego obydwie dłonie i podciągnęłam go do pozycji stojącej, a on, z racji tego, że to było niespodziewane, prawie się wywalił, spadając prosto na mnie.

Zaśmialiśmy się, a ja postanowiłam podsumować to całe zdarzenie jednym. Przyciągnęłam go bliżej siebie gdy już złapał równowagę i jego dłonie położyłam na swoich biodrach, wpijając się intensywnie w jego malinowe usta. Z początku nie wiedział co robię, ale gdy już oddał pocałunek, chciałam więcej i więcej. To coś było nie do opanowania, lecz wiedziałam, że nie moglibyśmy tego teraz zrobić, bo matka była w domu, a za niedługo miały Valeria i Cloe przyjść na kawę. Zarzuciłam ręce na jego szyję, odcinając zupełnie powietrze z otoczenia. Tak mi było dobrze, że nie chciałam tego kończyć, a Zack łapczywie pragnął powietrza. Przestał na chwilę mnie całować, a później delikatnie zaczął muskać moją skórę, przez co się lekko zdenerwowałam.

- Nie możemy tego teraz zrobić. - odepchnął mnie od siebie, a ja zmarszczyłam brwi.

- Od kilku dni się dziwnie zachowujesz. Powiesz mi, o co chodzi? - zabrałam torebkę z szafy i skierowałam się w stronę drzwi. Zack złapał się za włosy, a następnie wydał jęk. 

- Uwierz mi, chciałbym, ale...- nie dokończył, bo do pokoju weszła Valeria wraz z Cloe na wózku i od razu rzuciła się na chłopaka.

- Hej! Ale się cieszymy, że tu jesteście. - podeszła do mnie i mnie ucałowała w policzki, a gdy skończyła, ja podeszłam do Cloe.

- Jak się czujesz w nowej szkole? - zagadałam z wielkim uśmiechem na twarzy, a jej twarz natychmiast się rozpromieniła. Od nowego roku dziewczyna była zapisana do mojej byłej szkoły, która nie była może i  pierwszej klasy jakości, ale przynajmniej była.

- Mam już nawet trzy przyjaciółki. - powiedziała, śmiejąc się przy tym, a ja ją lekko objęłam.

- Oby tak dalej. Zobaczysz, że ludzie tam są cudowni, a nauczyciele bardzo pomocni. - sarknęłam, aby dodać jej otuchy, a ona jeszcze szerzej się uśmiechnęła.

- Przepraszam, ale my musimy już iść. - Zack chwycił mnie za rękę i zaciągnął w kierunku drzwi.

Pomachałam na pożegnanie i wymsknęliśmy się przez drzwi, a mnie przypomniał się początek naszej znajomości, jak Adams zamiast drzwi używał okna, aby dostać się do środka. Wtedy bym jeszcze nawet nie pomyślała, że to będzie związek na dłuższą metę i Zack się bardzo w to zaangżuje. Było już po dziewiątej, ale zmrok jeszcze nie nadszedł. Adams zostawił swój motocykl w New Jersey, dlatego zdani byliśmy na auto mojej mamy, aby dostać się szybciej do celu. Powiedział, że zabiera mnie do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło, więc na początku myślałam, że zabiera mnie do lunaparku. Chwyciłam klamkę drzwi i pociągnęłam w swoją stronę, następnie zajęłam miejsce i tak jak mi kazał, związałam przepaskę na oczy. Po kilku minutach praca silnika opadła do zera, a sama usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Próbowałam wymacać klamkę, lecz ktoś mi już te drzwi otworzył, więc tylko z udawanym zrezygnowaniem opuściłam ramiona.

- Teraz uważaj, pomalutku, żebyś się nie wypierdoliła. - ostrzegł mnie, a ja podniosłam kolana, omijając próg.

Kładąc stopę na ziemi wyczułam, że deptałam po trawie, więc to na pewno nie był lunapark, tylko jakaś łąka. Skojarzyłam, że to moje ulubione miejsce, jezioro. Z trudem stłumiłam w sobie radosne piśnięcie, bo tak dawno tu nie byłam.

- Jezioro?  - spytałam retorycznie, a Zack stanął za mną i rozwiązał blokadę moich oczu.

- Tadaa! - swoimi rękoma próbował objąć całe jezioro, ale wiadome było, że nie dał rady.

- Kocham cię. - musnęłam delikatnie jego policzek w ramach wdzięczności, a on zaprowadził mnie na brzeg, gdzie zamiast usiąść i podziwiać krajobraz, stanął z wyciągniętymi rękoma w moją stronę.

Bez dłuższego zastanowienia złączyłam nasze ręce, a on przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej. Pocałował z czuciem moje czoło, a ja zapaliłam się rumieńcem, który zawsze przychodził w takich momentach z moją miłością. Takie momenty na długo zapadną w pamięci, bo są one bezcenne. Nie można ich wycenić ani oddać, bo radość w nich zawarta wykracza poza wszelkie możliwości. Zatraca się w ustach kochanego, aby zatrzymać czas, a czas nadal płynie, przybliżając nas do końca.

- Wiesz na co mam ochotę?  - spytał, podnosząc mój podbródek na tyle, żebym patrzyła w jego brązowe oczy.

- Na mnie?  - zaśmiałam się i spuściłam wzrok, ale on znów to zrobił i znowu byłam zmuszona do patrzenia prosto na niego.

- Na ciebie mam zawsze, ale chcę czegoś lepszego.

- Jest coś lepszego ode mnie?  - zrobiłam smutną minkę, a on od razu próbował ratować sytuację.

- Tak, to znaczy nie... To znaczy taniec z tobą jest według mnie najlepszy. - pocałował moje usta nie dając mi szansy na skomentowanie jego wypowiedzi.

Tylko raz przy blasku księżyca nasze ciała delikatnie i z czułością poruszały się, a zapamiętał tą chwilę jako najlepszą rzecz w jego życiu. Ucieszyłam się i oddaliłam od niego, aby zarzucić mu ręce za szyję. Natomiast on z gracją położył swoje silne dłonie na moich biodrach, które rozkołysał. Ta chwila mogła trwać wiecznie. Pośród powolnych ruchów naszych ciał składane były drobne pocałunki, które wyrażały więcej niż tysiąc słów. Dla takich chwil warto żyć, prawda? Aż się chce zatrzymać je i wracać do nich ilekroć coś zaczyna się walić.

- Uwielbiam z tobą tańczyć, mimo że robiliśmy to tylko raz. - szepnął do ucha, a mną owładnął przyjemny dreszcz. - Jesteś dziś gotowa, żeby...

- Jestem. - odpowiedziałam, gdy nie dokończył pytania, a następnie złączyłam nasze usta. - Nie musisz pytać, jestem cała twoja, przecież wiesz.

Kołysaliśmy się jeszcze chwilkę, bo Zack nabrał na mnie wielką ochotę, a w domu moim już raczej nikogo nie było, więc można było skorzystać z okazji, na którą czekałam.

- Nie musisz nic robić, jeśli nie chcesz. - rzekł Adams, gdy siedział za kółkiem i prowadził nas do mojego malutkiego domku.

- Kiedy ja chcę. Ja zawsze chciałam, ale to ty nie chciałeś. - myślami zawędrowałam do początku wakacji, kiedy przeżyłam chyba swój najgorszy seks.

- Obiecuję, że teraz to się zmieni. - zatrzymał się, a ja pospiesznie wysiadłam i w kieszeni wygrzebałam klucz, aby otworzyć drzwi.

Zack objął mnie w talii i podniósł, przekraczając próg. Te chwilę były takie cudowne, że mogłam się rozpłynąć. Nogą zamknął drzwi i bez słowa skierował się do mojego pokoju, aby rzucić mnie na łóżko. Po oby stronach mojej głowy umieścił ręce i namiętnie mnie pocałował. Składał drobne pocałunki po mojej szyi, obojczyku, okolicach biustonosza, a ja cicho jęczałam. Podwinął moją koszulkę i muskał mięśnie mojego brzucha, aby następnie zniżyć się. Pomogłam mu odpiąć guzik od jeansów oraz je ściągnąć, a on w tym czasie zrzucił z siebie koszulkę. W jego oczach widziałam iskry, które płonęły. Bez zastanowienia ściągnęłam bluzkę, pozwalając mu odpiąć zapięcie biusonoszu. Gdy się go pozbyłam, poczułam na sobie gorące dłonie Adamsa, które pieściły i szczypały moje sutki. Przyssał się do nich, a ja po raz kolejny zajęczałam, a w moim podbrzuszu latało setki motylków. Nie wiedzieć kiedy wsunął się we mnie, całując moje usta, a ja mruczałam i jęczałam wprost w nie. Ruszał się powoli, nie chcąc zrobić mi krzywdy. Moja kobiecość drżała, zbliżając się do orgazmu. Gdy Zack to zobaczył, przyspieszył ruchy, a moje podbrzusze ogarnął przyjemny skurcz. Położyłam dłonie na jego plecach i mocno zacisnęłam, zostawiając czerwone ślady. Nagle poczułam, jak gorący płyn wypełnia moje wnętrze. On też doszedł. Po tym całym przeżyciu opadł na mnie, całując mocno w usta.
Zsunął się po moim ciele i położył się na poduszce, głośno oddychając. Ja naciągnęłam na siebie kołdrę, obracając się w jego stronę. Założył za ucho kosmyk włosów, który opadł na moją twarz.

- Byłaś taka dobra, że... Że zrobiłaś mi przyjemność. - uśmiechnął się, a ja po raz kolejny pałałam rumieńcem.

- Nie miałeś prezerwatywy. - zwróciłam uwagę.

- Nie używam jej, gdy robię to z miłości. - odparł wesoło.

- Mogę zajść w ciążę. - próbowałam mu jakoś wytłumaczyć.

- Nie zajdziesz. - pocałował mnie uspokajająco w usta, a ja się rozpromieniłam.

- Dziękuję. - położyłam się na plecach, bo byłam już bardzo zmęczona. - Najlepszy dzień w moim życiu.

- Kocham cię.

Tak się cieszyłam, bo matka poszła akurat do nowego mieszkania mamy Zack'a, zostawiając nas samych.

- Róbmy to częściej. - zaproponowałam, ale usłyszałam już głośne chrapnięcie. Zaśmiałam się na głos, patrząc na śpiącego Zack'a, który był teraz bezbronny.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej :D wiem, że miał być wcześniej, ale wypadły mi problemy rodzinne, więc mam nadzieję, że zrozumiecie. Zaczęłam też oglądać serial SKAM, bo dużo osób pisało w komentarzach "William ze SKAM ❤" "Chriiis". Więc skończyłam na razie na pierwszym sezonie, ale bardzo mnie to wciągnęło. To samo tyczy się Teen Wolf, który stał się moim ulubionym serialem. Piszcie w komentarzach, kto jest waszym ulubieńcem z obydwóch seriali. Moim z TW jest Isaac, a ze SKAM też Isaac 😃 i Chris oczywiście.

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i dziękuję za wszystko. Kocham Was bardzo❤💘 następny może będzie w sobotę, ale nie obiecuję

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top